PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=829444}

Portret kobiety w ogniu

Portrait de la jeune fille en feu
7,8 26 054
oceny
7,8 10 1 26054
7,7 48
ocen krytyków
Portret kobiety w ogniu
powrót do forum filmu Portret kobiety w ogniu

Chciałbym poruszyć wątek aborcji w tym filmie. Po pierwsze, nie ma on żadnego znaczenia dla fabuły (przynajmniej ja się go nie doszukałem), dlatego mam wrażenie, że znalazł się w filmie tylko i wyłącznie dla manifestu politycznego. Po drugie, to, jak został ten wątek poprowadzony, jest wstrząsające. No bo popatrzmy: służąca zaszła w ciążę, malarka zapytała jej, czy chce tego dziecka, a ona zaprzeczyła. I co dalej? Następna jest scena, w której trzy kobiety próbują wywołać poronienie! Ten temat nie został poddany absolutnie ŻADNEJ REFLEKSJI ! Bohaterki nawet przez chwilę nie mają żadnego dylematu moralnego! Decyzja zostaje podjęta momentalnie, bez krzty wahania. Potem dalej próbują wywołać poronienie, ale im się to nie udaje, więc udają się do jakiejś starszej "znachorki". I to, co się dzieje w jej domu, jest podwójnie przerażające. Po pierwsze, malarkę chyba ruszyło sumienie, w każdym razie chyba COŚ poczuła i odwróciła wzrok (mogłoby się wydawać, że jako artystka przynajmniej ze względów estetycznych poczuła pewnego rodzaju obrzydzenie, ale późniejsza scena temu zaprzecza). Ale co wtedy robi druga bohaterka? Każe jej na ten "zabieg" patrzeć! Nie wiem, po co, chyba tylko dla jakiejś swojej chorej przyjemności, naprawdę nie widzę żadnego uzasadnienia. Oczywiście na ich twarzach nie malują się w tej scenie żadne emocje, bezdusznie patrzą na aborcję. Po drugie i chyba jeszcze potworniejsze, w tej scenie obok służącej poddającej się aborcji są dzieci! Mogłoby się wydawać, że ich obecność skłoni służąca do refleksji (tym bardziej, że uśmiechnęła się do jednego dziecka), ale nie! I tak nie waha się ani chwili. Poza tym ciekaw jestem, jak wytłumaczono tej małej dzieczynce (bo niemowlakowi raczej nie tlumaczyli), co się dzieje w tej scenie. Przecież dzieci wyczuwają, jeśli coś jest nie tak. Jestem przekonany, że udział w tej scenie odcisnął jakieś piętno na tej dziewczynce. Dodatkowo ciekaw jestem, jak te dzieci zareagują, kiedy obejrzą za kilka lat ten film. Ja na pewno nie chciałbym być w ich skórze. Co w ogóle myśleli sobie ich rodzice (oprócz tego, że na pewno na tym zarobili)? Żaden normalny rodzic nie zgodziłby się na coś takiego.
Kolejna scena jest równie oburzająca. Wymęczona służąca leży w łóżku, a bohaterka mająca wyjść za Włocha stwierdza, że malarka namaluje je w pozycjach odwzorowywujących "zabieg" aborcji. Jakim chorym fetyszystą trzeba być, żeby coś takiego wymyślić? Oczywiście malarka ochoczo bierze się do roboty (co zaprzecza potencjalnemu obrzydzeniu z poprzedniej sceny). Co więcej, służąca nie ma z tym żadnego problemu, a jeśli mnie pamięć nie myli, to jeszcze przy tym nieźle się bawi. Oczywiście nadal bohaterki nie mają żadnych wyrzutów sumienia, żadnych refleksji.
Później temat w ogóle nie wraca, a jeśli miał jakiekolwiek znaczenie dla fabuły, to być może ta aborcja zbliżyła bohaterki do siebie, co tylko potwierdzałoby bezduszność opowieści.

ocenił(a) film na 6
dpodhale13

I pomimo, że jestem generalnie przeciwny aborcji, nie chodzi mi w tym komentarzu o jej potępienie, tylko o potępienie bezwzględności bohaterek.

ocenił(a) film na 10
dpodhale13

Zapewniam cię, że poród wygląda równie obrzydliwie i rozdzierająco. Ten film mówi w ogóle o losie kobiet, stąd pojawił się taki temat. To taki komunikat: jak jesteś kobietą to to może ciebie spotkać. Ponadto każda kobieta wie, czy chce mieć dziecko, czy nie. Dylematy moralne są w większości wymuszone przez społeczeństwo.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Ale jednak aborcja to poważna sprawa, z ktorą jakieś emocje się wiążą (negatywne albo pozytywne, a w filmie nie pokazano nam żadnych) , i zabicie żywej istoty (mimo że wielu uważa płód za zlepek komórek, ale wydaje mi się, że w dawnych czasach taki pogląd raczej nie istniał, tym bardziej wśród prostych ludzi, chociaż mogę się mylić).

ocenił(a) film na 5
Agatonik

Człowiek, jako istota posiadająca sumienie samo rozróżnia dobro od zło. Oczywiście istnieją jednostki psychopatyczne i zdegenerowane, którym zło sprawia przyjemność

ocenił(a) film na 10
Sokowa_Ota

Ja to nazywam systemem wartości.

ocenił(a) film na 5
Agatonik

Który jest stworzony na bazie rozróżnia dobra i zła, i obiektywnej moralności;)

ocenił(a) film na 10
dpodhale13

Tak trudno jest zrozumieć, że ktoś kieruje swoim życiem, mając zupełnie odmienne etycznie punkty odniesienia niż Ty?

ocenił(a) film na 6
ex_machina_durejko

No dobrze, pomińmy już w takim razie sam fakt aborcji. Rozumiem, że każdy ma inny system wartości, dlatego nie miałbym aż takiego dużego problemu z tym wątkiem, gdyby nie dodano do niego pewnych rzeczy. Po pierwsze, malowanie aktu aborcji i czerpanie z tego przyjemności. Wydaje mi się, że jest to jakiś przedziwny fetysz reżyserki. Po drugie i straszniejsze, dlaczego w scenie aborcji uczestniczą dzieci? Uważam to za skrajnie niemoralne. Pozwolę sobie tez powtórzyć kolejną rzecz: nie wiem, po co ten wątek znalazł się w filmie. Nie wniósł on nic do fabuły. Mam wrażenie, że reżyserka stwierdziła, że ma za mało materiału na film pełnometrażowy, więc wciśnie jeszcze jeden, oderwany od fabuły wątek, który przy okazji będzie zaangażowany społecznie i dzięki któremu będzie mogła uważać się za głos kobiet we współczesnym świecie.

Może też nie wyraziłem w poprzednim komentarzu w pełni, o co mi chodzi. Nie chodzi mi o to, żeby bohaterki miały wyrzuty sumienia odnośnie aborcji, raczej o to, żeby na przykład w scenie, w której malarka dowiaduje się o ciąży służącej, obie kobiety przynajmniej się zasmuciły, że taka trudna sytuacja spotkała jedną z nich. Żeby malarka i bohaterka, którą miała ona namalować okazały choć trochę współczucia (nie tylko poprzez pomoc w pozbyciu się dziecka, powinny też temu towarzyszyć jakieś emocje). Niestety jedyne, co zobaczyłem w filmie to zimne wyrachowanie bohaterek.

ocenił(a) film na 10
dpodhale13

"Może gdyby w Luwrze wisiał jakiś obraz przedstawiający aborcję, dziś naszym rozmowom na ten temat towarzyszyłyby dużo mniejsze emocje?" - cytuję Celine Sciammę z jednego z wywiadów. Kiedy reżyserka szukała jakichś tekstów kultury z epoki, dotyczących tego zabiegu, nie mogła doszukać się absolutnie niczego. Czy to znaczy, że aborcja jest wynalazkiem współczesności? Nie, to znaczy, że jest tematem tabu, czyli sferą całkowicie wypartą i podporządkowaną patriarchalnej dyscyplinie, przez co nigdy nie mającą szans na wejście do kanonu artystycznych przedstawień. Dlaczego patriarchalnej? Heloiza i Marianna rozmawiają w jednej ze scen o ograniczeniach, jakie nakładają na kobiety-artystki mężczyźni, by powstrzymać je od robienia dobrej sztuki i znajdowania "wziętych" tematów. Ot, niech zajmują się kobiecymi sprawamj - te przecież nikogo nie interesują. Dlatego poprzez sztukę dokonuje się w tym filmie emancypacja - Marianna odwraca wzrok nie dlatego, że doznaje jakiegoś moralnego opamiętania, ale dlatego, że choć dysponuje warsztatem i talentem, to Heloiza - nakazująca jej patrzeć, rozumiejąca, że na ich oczach odbywa się coś ważnego, czego nikt nie pokazuje, a co stanowi element rzeczywistości, w której żyją - ma wrażliwość artystki, poszukuje tematów i chcąc je uwieczniać, odzyskuje władzę i nad relacją, i interpretacja zdarzeń. A więc z przedmiotu sztuki - malowanej modelki - staje się jej podmiotem. Serio, wyjmij ma chwilę głowę z ram, w której ją trzymasz, bo to najwyraźniej bardzo ogranicza Twoją optykę i paraliżuje narzędzia interpretacji. Nie wiemy, czy dziecko Zofii zostało poczęte w wyniku konsensualnego stosunku, nie widać też nigdzie jego ojca, który mógłby ją wesprzeć w jego wychowywaniu. Nie mając tych informacji, orzekasz, że POWINNA odczuwać to lub tamto - bo z góry zakładasz, że wszyscy są sformatowani emocjonalnie i moralnie w określony sposób. A dzieci są w tej scenie obecne, bo w przeciwieństwie do Ciebie ta wiejska znachorka potrafiła objąć rozumiem, że jedni mogą chcieć je mieć, a inni nie chcieć (lub nie mieć warunków). Chcąc pomóc innej kobiecie, miała swoje dzieci wywalić z izby czy tamtą przyjąć przed drzwiami, na ziemi?

dpodhale13

Dziewczynce mogli powiedzieć, o ile w ogóle pytała, że pani przyszła do ginekologa. Tak wygląda standardowa wizyta u takiego lekarza, w sensie, że siada się na fotelu, rozwiera nogi i lekarz już tam sprawdza czy wszystko ok, pobiera wycinek z pochwy żeby go zbadać np.pod kątem raka. Jako kobieta nie widzę w tym nic dziwnego. Nie wiem skąd niby dziecko miałoby się domyślić, że w ogóle jest coś takiego jak aborcja jeśli się mu o tym nie powie. W scenie płaczu dziewczynki już nie ma, jest sam bobas, zresztą płacz też można wytłumaczyć tym, że panią boli brzuszek. Jest też moment gdzie dziecko się kręci i uśmiecha, i widać że do kogoś zza kamery, więc raczej traumy tu nie będzie.

ocenił(a) film na 6
dpodhale13

"Ten temat nie został poddany absolutnie ŻADNEJ REFLEKSJI ! Bohaterki nawet przez chwilę nie mają żadnego dylematu moralnego! Decyzja zostaje podjęta momentalnie, bez krzty wahania." Są kobiety, które są pewne tego, że dziecka mieć nie chcą. Istnieje coś takiego jak tokofobia (być może Sophie ją ma), do tego dochodzą aspekty kulturowe i społeczne (ostracyzm, ocena moralności Sophie) oraz ekonomiczne (duża szansa, że straciłaby pracę i nie miałaby jak utrzymać siebie i dziecka). Ciąża, poród i wychowanie dziecka drastycznie zmieniają życie i zagrażają zdrowiu, jeśli kobieta nie chce mieć dziecka, to nad czym ma się zastanawiać? Dlaczego ma stawiać dobrobyt zarodka nad własnym życiem?

"Po pierwsze, malarkę chyba ruszyło sumienie, w każdym razie chyba COŚ poczuła i odwróciła wzrok". Być może po prostu nie mogła patrzeć na ból rysujący się na twarzy Sophie.

"Ale co wtedy robi druga bohaterka? Każe jej na ten "zabieg" patrzeć! Nie wiem, po co, chyba tylko dla jakiejś swojej chorej przyjemności, naprawdę nie widzę żadnego uzasadnienia." Jak dla mnie była to scena ukazująca różnicę w ponoszonych konsekwencjach przez kobiety i mężczyzn. Aborcja u jakiejś znachorki to codzienność, z którą zmagały się setki kobiet, a pozostawało to w cieniu od głównego, patriarchalnego dyskursu. Heloise być może chciała to uświadomić Marianne, stały tam razem i patrzyły, jaki los przeżywają kobiety na przykładzie Sophie. Doświadczenie czegoś takiego zupełnie zmienia perspektywę na postrzeganie pewnych spraw.

"Po drugie i chyba jeszcze potworniejsze, w tej scenie obok służącej poddającej się aborcji są dzieci! Mogłoby się wydawać, że ich obecność skłoni służąca do refleksji." To XVII wiek, dom znachorki. Całe rodziny mieszkały wtedy nierzadko w jednej izbie. Gdzie miały podziać się dzieci? Dlaczego to dziecko niby miałoby skłonić do refleksji Sophie? Po zobaczeniu uśmiechniętego bobasa miałaby nagle stwierdzić, że zmarnuje sobie życie, narazi się na utratę pracy i społeczną pogardę, bo bombelki są pocieszne?

"Wymęczona służąca leży w łóżku, a bohaterka mająca wyjść za Włocha stwierdza, że malarka namaluje je w pozycjach odwzorowywujących "zabieg" aborcji. Jakim chorym fetyszystą trzeba być, żeby coś takiego wymyślić?" Uwiecznienie zabiegu jest utrwaleniem czegoś, co przeżywały setki kobiet każdego dnia, a co było przemilczane i niewidoczne (co pisałam wyżej). Było to ukazanie historii kobiet, która mężczyzn nie interesowała, uwiecznienie bólu, ponoszonych konsekwencji oraz tego, jak musiały sobie radzić w sytuacjach, które powodowali mężczyźni, a od których umywali ręce. Nie rozumiem, co jest niby oburzającego w namalowaniu tej sceny, równie dobrze można się oburzać na obrazy przedstawiające sceny batalistyczne, gdyż jest to ukazanie zwyczajnego masowego mordu. Malarstwo nie służy jedynie przedstawianiu rzeczy ładnych i przyjemnych.

Cała Twoja wypowiedź zawiewa perspektywą konserwatywnego mężczyzny. Nie zdajesz sobie w ogóle sprawy, jak wygląda ciąża, poród, wychowywanie dziecka przez samotną matkę o niskim statusie w XVIII wieku. Interesuje Cię tylko perspektywa płodu, a nie perspektywa kobiety. Nie dla każdego płód to dziecko, a aborcja to morderstwo. Zajście w ciążę to nie cud, tylko tragedia dla wielu kobiet. Dla mnie, jako kobiety, żadna ze scen nie była oburzająca, bo dobrze wiem, z czym zmagają się osoby, które zaszły w niechcianą ciążę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones