potrafi robić lepsze filmy niż jego północny, sporych rozmiarów, sąsiad. Fantastycznie pokazany idylliczny świat, który już nie wróci, ale jak miło do niego wracać. Żeby obejrzeć tak optymistyczne i pełne uroku kino, musimy, niestety, oglądać się na południe, bo u nas tylko martylogiczne rozdrapywanie ran i kino moralnego niepokoju. Nie mam nic przeciwko filmom Kieślowskiego, Hassa i Zanussiego, ale dla tych twórców nie ma żadnej alternatywy. Nasze komedie muszą "wyśmiewać system", albo po prostu być głupie. Eeech, szkoda gadać. Dobrze, że mam trochę czeskich filmów na komputerze...
przecież to, że jesteśmy większym krajem nie znaczy z automatu, że koniecznie mamy robic lepsze filmy.
Przynajmniej statystycznie powinniśmy robić lepsze filmy. Większy kraj, więcej ludzi, więcej artystów... Czysta arytmetyka
No, i statystycznie robimy lepsze filmy. Polskie kino jest jedno z najlepszych na świecie. Najwidoczniej wielu filmów nie oglądałeś, albo zwyczajnie daną częsc świetnych polskich filmów oceniłeś subiektywnie i nie wyszedł dobry rezultat :D
Obawiam się, że to nie tak :-). Oczywiście są świetne polskie filmy, ale czeskie kino jest zdecydowanie bardziej "uniwersalne", zrozumiałe, bardzo mało tam introwertycznego ukrywania jakichś zakamuflowanych kompleksów, raczej się je pokazuje, obnaża.
No i jednak Czesi to zdecydowanie bliższy Zachodniej Europie naród niż my, w XIX wieku rozwinął się zdecydowanie szybciej pod względem gospodarczym czy choćby kulturalnym, a to nadal rzutuje ;-). Choćby na to, że w kanonie literatury światowej więcej jest Czechów niż Polaków.
Właśnie, oni mają Haska, Hrabala, a my? "Quo vadis?" Sienkiewicza?
Pewnie, był "Pamiętnik..." Hassa wg. Potockiego i to wszystko...
To trochę za mało, jak na tak duży kraj. Kino moralnego niepokoju pokazało sie paroma filmami Kieślowskiego, Holland, Zanussiego i Falka i cisza.
Czesi kręcą "Jak obsługiwałem...", "Butelki...", "Pociągi...", "Kolę", a my "Pana Tadeusza", "Zemstę", "Przedwiośnie" i inne, cholera wie, jakie guffna, które tak interesują widzów, jak zeszłoroczny śnieg. :-)
No, interesują. Szkoły. To przecież najłatwiejszy zarobek, zrobić filmy "lekturowe", a do tego historyczne. No bo przecież klasa nie może pójść na ambitne kino, tylko na takie, które "się przyda". Nie można nauczyć uczniów obcowania z kulturą, która żyje, a nie tylko zdawaniem lektur :-).
Eee... A my mamy Żuławskiego, Konwickiego, Hoffmana i Wajdę? Genialne ekranizacje literatury, kilka świetnych filmów poetyckich. Akurat na kontakcie z ZSRR nasze kino też nieco skorzystało, a że nie kręci się tu filmów europejskich? Mamy własny styl, własną poetykę i własny rozum - i spłodziliśmy kilka arydzieł. Nawet więcej niż kilka.
No a my mamy Condrada, Miłosza, Szymborską, Herberta, Kapuścińsiego, Lema, Iwaszkiewicza, Mrożka, Dąbrowską, Sienkiewicza, Tokarczuk, Grudzińskiego, Reymonta, Sapkowskiego, Dukaja, Stasiuka, Hłaskę, Głowackiego, Gombrwoicza ;)
Polska kinematografia przebiła się na świecie znacznie szerzej niż czeska;) Polska szkoła filmowa coś mówi? Wielkie kino historyczne, które poklask zdobywało w Hollywood? Nawet współcześnie lepiej sobie radzimy niż Czesi;)
Wydaje mi się, że pana problem polega na tym, że lubimy pan lekkie kino, dlatego czeskie komedia tak do pana przemawiają, bo pewnie Ucho, czy Palacz zwłok już nie bardzo?
"Przynajmniej statystycznie powinniśmy robić lepsze filmy. Większy kraj, więcej ludzi, więcej artystów... Czysta arytmetyka"
I tak się składa, że mamy na swoim koncie znacznie więcej udanych filmów niż Czesi. Widocznie mało oglądasz rodzimych produkcji, albo trafiasz na same gnioty.
Jest jeszcze taka możliwość, że trafiam na gnioty, które według Ciebie są świetne... :D :D
Jasne, że jest taka możliwość, ale zróbmy mały eksperyment - W wyszukiwarce filmweb'owej zaznacz sobie takie opcje: Kraj - Czechy, ocena od 7 do 10 i powyżej 100 głosów. Później zmień z Czechów na Polaków. U mnie wynik był taki - 63 Czeskie filmy ze średnią ocen powyżej 7 kontra 816 Polskich. Jak to sam wcześniej napisałeś - "czysta arytmetyka".
Z takim argumentem trudno się spierać. Nawet gdybym połowę z tych 816 filmów uznał za gnioty, to przewaga jest miażdżąca, chociaż porównując wielkość tych krajów...
Jednak ratuję się tu jakimś poczuciem patriotyzmu w ocenie i znajomością przez polskich kinomanów czeskich filmów. Wiadomo, że na polskim portalu, większość widziała polskie premiery, a czeskie mało kto (słyszy się o nich, gdy zdobywają nagrody, a polskie filmy tych nagród zbyt wiele nie zdobywają)
Jednak przy takim argumencie pozostaje mi tylko zweryfikować swoje poglądy :)
Czesi robią przede wszystkim filmy zupełnie inne niż nasze. Ich filmy są nierozłączne z ich mentalnością i postrzeganiem świata - takim trochę odrealnionym, dalekim od otaczającej ich rzeczywistości. Jeśli patrzysz na nasze filmy, bardzo intensywne i materialne, zazwyczaj poruszające ważne kwestie a jesteś nimi zmęczony to rzeczywiście - Czesi robią filmy przy których można odpocząć. Kinematografia tak czeska jak i polska postrzegana jest względem gustów osób z zewnątrz - w zależności kto co lubi, Ja podobnie jak ty lubię czeskie kino ponieważ podoba mi się ich mentalność daleka od martyrologii i konfliktów, ale czy robią lepsze filmy?
Przesadzasz, wcale nie robimy gorszego kina, zresztą mamy też filmy nasączone nostalgią i odcinające się od wiecznego cierpienia ;)
Przecież mamy filmy Kondratiuka, czy Kolskiego i wielu innych reżyserów, którzy reprezentują podobny nurt, a i Czesi zapewne mają kino martyrologiczne i moralnego niepokoju.