...głównym elementem tego filmu jest podobieństwo do filmów z dalekiego wschodu. Woooooolna akcja, a jak już coś nam na ekran wyskoczy to porządnie vide scenka pod mostkiem, na którym Eli atakuje swoją ofiarę. Ale oczywiście nie tylko elementy grozy są tu podobne do japońskiej kinematografii. Tam przeca każdy film z każdego gatunku prowadzi się w ten właśnie specyficzny sposób, który tutaj uzyskał swoje odbicie :) Ogółem jednak film posiada zarówno wiele bardzo ciekawych fragmentów, jak i tych troszkę gorszych, w których człowiek zastanawia się "cholera, skąd tyle zachwytów?". Bardzo spodobała mi się postać wampirzycy, bardziej od Oscara (głupek, myślał, że kumpla do piwnicy sprowadził i będą sobie więzy krwi robić? Toć to "delikatna" drobna dziewczyna tylko ;) ), a także wszystkie te pojedyncze postacie mieszkańców, świetnie ukazana społeczność osiedlowa! No, a ostatnia scena? Cud, miód! Chyba specjalnie najlepsze zostawiono nam na koniec żeby właśnie to pozostało w naszych głowach bezpośrednio po oglądnięciu filmu. Strasznie nie lubię cukierkowatości w ostatnich minutach, stąd za ten odmienny biegun w rodzaju endingu osobny plus ode mnie.
Nie widzę w tym filmie "Absolutnej rewelacji", "niesamowitego piękna", jak i "GENIUSZU" pisanego dużymi literami, ale ciekawe kino na nudny wieczór/noc jak najbardziej. Ot taka opowieść z elementami horroru troszkę inna niż "wszystkie" :)

8+/10