"Su Qi-Er" niestety nie wywarł na mnie tak wspaniałego wrażenia jak na niektórych. Ten film wydaje mi się po prostu trochę pusty. Mam wrażenie jakby brakowało mu tego czegoś co jest w starszych chińskich filmach, a co sprawia, że lubię je oglądać. Po tym filmie jednak widać, że chińskie kino z roku na rok coraz bardziej się pogarsza, staje się bardziej "amerykańskie". Pompuje się w nie coraz więcej kasy, jednak razem z tym są coraz uboższe w treść i przekaz, ponieważ są nastawione bardziej na rozrywkę i zarabianie kasy niż kiedyś. Amerykanizacja jak nic. Dlatego więc, przyszedł dla mnie czas, żeby zatrzymać się na roku "2010-11" i cofnąć się do starszych tytułów.