PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=682966}

Przeszłość

Le passé
7,0 12 781
ocen
7,0 10 1 12781
7,3 15
ocen krytyków
Przeszłość
powrót do forum filmu Przeszłość

Najsłabszy film Farhadiego spośród trzech, które widziałem. Historia zbyt zagmatwana i mało przekonująca. Rola Bejo wcale nie taka wspaniała (już bardziej podobała mi się Burlet jako Lucie). Aż samemu jest mi trudno w to uwierzyć, ale autor genialnego "Rozstania" tym filmem mnie trochę wynudził i zdenerwował. I jeszcze ta nieszczęsna dziura logiczna z Lucie i pracownicą pralni. Mam nadzieję, że ten film to tylko pojedyncza wpadka tego reżysera. Może jednak lepiej kręcić filmy w Iranie?

ocenił(a) film na 9
snoopy

Kurcze, chyba bardziej bym Ciebie zrozumiał, gdybyś pisał po kantońsku :)

Słaba Bejo? Mało przekonująca historia? Jestem w szoku! SZOKU!

ocenił(a) film na 6
torne

Cóż mam odpowiedzieć? Mnie też nieco dziwi twoja wysoka ocena - a to przecież ja mam większą tendencję do zawyżania ocen niż ty. Po prostu są gusta i guściki. Ot i tyle.

snoopy

jak słabo to dlaczego aż 6? Dlaczego (SPOILER) sądzisz że z tą Lucie i pracownicą pralni to dziura logiczna?

ocenił(a) film na 6
miszatujest

Jak na Farhadiego 6/10 to naprawdę słabo, ale film oczywiście nie jest całkiem zły. O tej dziurze logicznej są już dyskusje na forum, a ja ją zauważyłem już podczas seansu. [SPOILER!] Gdy córka Lucie spotyka się z pracownicą pralni w sprawie sukienki, powinna ją rozpoznać jako żonę właściciela zakładu - jak później się okazuje rozmawiała z nią wcześniej w sprawie maili sądząc, że to żona. Oczywiście można to sobie jakoś tłumaczyć (zapomniała jak wyglądała itd.), ale wszystkie takie tłumaczenia wydają mi się naciągane. Ta luka nie jest powodem tego, że wystawiłem filmowi taką ocenę, ale nie jest też zupełnie bez znaczenia. W poprzednich produkcjach, choć historie były też skomplikowane, reżyser potrafił zapiąć wszystko na ostatni guzik. Tutaj, mam wrażenie, trochę się pogubił - i to nie tylko w fabule.

snoopy

No tak, to jest wtopa ze strony scenarzysty/reżysera. Nie powinno być takiej nieścisłości bo jednak rozmawiając z kimś 10 minut to przypomnisz sobie że już kiedyś ją widziałeś, jak mówisz, naciągane.
Film dla mnie na 7. Pokazuje ile, za przeproszeniem, bagna może się kryć w czyimś życiu jeśli się pogrzebie. Irytowały mnie tylko momentami sztucznie przeciągane dialogi, przeplatane nieznośnymi pauzami.

ocenił(a) film na 6
miszatujest

Wiele ludzi ma tendencję do uważania, że winna jest Lucie albo Naima, a przecież obie miały moim zdaniem wystarczający motyw dla swojego postępowania. Gdyby Lucie nie wysłała maili żonie Samira, to co? Samir i Marie utrzymywali by romans w ukryciu całe życie?
Jeśli byłabym zdradzana, chciałabym dowiedzieć się o tym jak najwcześniej. Dlatego też, jeśli wiedziałabym, że ktoś zdradza, chciałabym, by wyszło to na jaw.
To nie Naima i Lucie zniszczyli ich życie tylko facet, który zdradzał swoją żonę i kobieta, która sypiała z żonatym gościem. A Lucie nie musiała wiedzieć o tym, że żona Samira ma depresję i popełni samobójstwo - nie przyszło jej to wtedy na myśl, dlatego nią to wstrząsnęło, nie podobało jej się co robi jej matka ze swoim życiem i życiem innych ludzi i chciała temu zaradzić.

GrisLeyla

No dokładnie Samir i Marie często rzucają oskarżenia ale przecież ta cała sprawa (przynajmniej ten jej rozdział) zaczęła się przez nich. Oni mieli romans a inne postacie reagowały tylko na stworzoną przez nich sytuację.
Inna sprawa że film jest złożony w taki sposób że grzebie w życiu tych ludzi głębiej i głębiej więc gdybyśmy pogrzebali jeszcze bardziej to może wyszło by coś co wyjaśniłoby bardziej motywację Samira, dlaczego uciekł w romans. W momencie kiedy poznał Marie to już raczej z żoną nie tworzyli szczęśliwego małżeństwa. A gdyby pogrzebać jeszcze głębiej to może doszłoby się do przyczyn depresji żony. Było powiedziane że to efekt porodu ale biorąc pod uwagę inne zwroty akcji filmu to kto wie. Może jakaś wcześniejsza zdrada Samira może jej własna.
I tak to się rozmywa odpowiedzialność, bo każdy reaguję na to co wcześniej zrobił ktoś inny i nikt nie przystanie na chwilę i nie zatrzyma tego upadku w bagno. Może Samir w końcu to zrobił.

ocenił(a) film na 7
miszatujest

a nie sądzicie, że Lucie i Naima już wtedy czuły się winne i ukrywały to, że już się kiedyś spotkały? w końcu Naima pod koniec pyta się 'mogę już iść?', tak jakby się niecierpliwiła, bała się, że coś wyjdzie na jaw.. i w tym momencie o dziwo Lucie dopadają wyrzuty sumienia i przyznaje się do przesłania 'żonie' Samira korespondencji ze swoją matką.

ocenił(a) film na 7
Kurkosia

oczywiście wysłała te maile na adres żony, ale w porozumieniu z Naimą, wiedząc lub nie wiedząc kim ona rzeczywiście jest. nawet jeśli nie wiedziała i zorientowała się dopiero podczas spotkania w towarzystwie ojca, to miała zbyt dużo na sumieniu, aby tak po prostu się przyznać, z miejsca powiedzieć: 'aha! to ty! okłamałaś mnie!'. myślę, że wtedy właśnie dobitnie zdała sobie sprawę, że zrobiła to co zrobiła bez zgody żony Samira, a Naima też poczuła się głupio, stąd ich nerwowe zachowanie.

ocenił(a) film na 7
snoopy

Jaka luka? Przecież ona do pralni DZWONIŁA, a nie przyszła. Dlaczego miałaby musieć poznać Naimę w knajpie?

ocenił(a) film na 10
snoopy

A mnie się podobało. Wcale nie uważam, że jest gorszy od (zgadzam się, że genialnego) "Rozstania" ("Co ty wiesz o Elly" nie oglądałem).
Nie sądzę też aby był bardziej zagmatwany od "Rozstania". A już na pewno nie można zarzucić Farhadiemu, że jest "mało przekonujący". Mało który reżyser potrafi stworzyć taki realizm i autentyzm. Prawda i życie to znaki firmowe Farhadiego.
Myślę sobie, że na swój sposób "Przeszłość" jest filmem dojrzalszym od "Rozstania". O ile poprzedni ograniczał się do pytań ten daje odpowiedzi. W "Przeszłości" można dostrzec światełko nadziei. Rodzaj drogowskazu. To film o odwadze dokonywania trudnych wyborów. O potrzebie budowaniu przyszłości na solidnych fundamentach przeszłości.
Mnie w każdym razie film zachwycił (na tyle, że nawet wspomniane nieścisłości scenariusza nie zmieniają mojej oceny).

ocenił(a) film na 9
snoopy

Aż trudno uwierzyć, że ten film nakręcił mężczyzna. Farhadi na spółkę z Bejo stworzyli bohaterkę wygraną co do każdej sztuczki, niedpowiedzenia, gestu, półprawdy, pseudoszczerości. Rozumiem, że na razie wypowiedzieli się tu sami mężczyźni, więc pewnie nie znają tych numerów od kulis. Ja w każdym razie dawno nie widziałam w kinie tak prawdziwej kobiety, choć to wizerunek mało przyjemny i raczej demaskatorski. Samo to jest imo warte 9 gwiazdek.

ocenił(a) film na 6
e_wok

Niektóre wasze wypowiedzi są tak intrygujące, że pewnie muszę kiedyś obejrzeć ten film jeszcze raz, bo chyba sporo rzeczy mi umknęło...

ocenił(a) film na 9
snoopy

W pierwszym odbiorze zrozumiałam ten film jako zgodny z tytułem. Cienie przeszłości, które kładą się na teraźniejszości, czyniąc ją co najmniej trudną. Wyłażą jak rysy na drzwiach w domu Marie, które ciągle ktoś maluje albo właśnie ma pomalować, ale nikt nie zadał sobie trudu, żeby zedrzeć poprzednie warstwy. W drugim – jako obraz współczesnej rodziny, która już zerwała z tradycją, ale nie bardzo wie, czym ją zastąpić. Dlaczego Marie seryjnie wiąże się z Irańczykami, czyli przedstawicielami kultury raczej przywiązanej do tradycji? Ale nie są to bynajmniej ortodoksi. Symbolika irańska jest zresztą dla mnie akurat niezrozumiała, ponieważ zarówno Ahmad jak i Samir oprócz charakterystycznego wyglądu, imion oraz serwowanych potraw, nie wykazują cech etnicznych, a w każdym razie nie mieszają światopoglądem. Być reżyser zwyczajnie nie chciał na razie opuszczać swojej szufladki, np. ze względów komercyjnych, gdyż na filmy „stamtąd” nadal jest popyt.
Trzeci i jak na razie finalny odbiór skierował mnie na ścieżkę egoizmów. Właściwie nawet egocentryzmów. Każdy spośród bohaterów zachowuje się tak, jakby był sam na świecie. Nikt nie gra zespołowo, nawet jeśli sprawia takie wrażenie. Każdy prowadzi własną gierkę, nie licząc się z innymi. Pozornie zwycięża ten, któremu udaje się wygrać w czikena. Jednak jak się dobrze przyjrzeć, realnie bronią się dezerterzy, którzy w porę zorientowali się, że walczą w nieswojej wojnie.
Ale też bez przesady z tym, że tylko Farhadi umie tak intensywnie grzebać we flakach. "Bliżej" Nicholsa wcale nie jest imo gorszy pod tym względem.

ocenił(a) film na 6
e_wok

Ja bym do tego dorzucił jeszcze dwie rzeczy: prawda nie zawsze wyzwala - potrzeba do tego czegoś więcej (miłość? Szacunek? Przebaczenie?). I jeszcze może to, że wierność małżeńska to wcale nie taka głupia sprawa. ;)

ocenił(a) film na 9
snoopy

Dla mnie Przeszlosc jest trzecią częścia tryptyku, zaczynającego się od "Co wiesz o Elly?" To jest jakby ta sama kobieta, która walczy o wlasna wolnosc. W pierwszym filmie, kiedy pod wpływem dramatu zaczynają puszczać nerwy, dowiaduje się, gdzie jej miejsce i na czym życie polega (życie w Iranie ofkors). W Rozstaniu walczy silniej, ale w końcu dochodzi do ściany. W Przeszlosci wreszcie jest wolna, więc jasne, że chce sprawdzić, czym ta cukiernia dysponuje.
Sprawę znacznie ułatwia fakt, że sprawia wrażenie kruchej i rozedrganej, więc wszyscy chcą się nią opiekować, a pod tą kruchością kryje się Rudy 102. Lucie wie, o co kaman dlatego, że wrodzila się w matkę i zapowiada się na taką samą żmijkę, pierwszy pokaz już zresztą dała.
Marie w końcu zakiwała się na amen, ale pewnie wyciągnie wnioski i w kolejnym filmie Farhadiego zobaczymy ją w nowej odsłonie.

ocenił(a) film na 6
e_wok

Hmmm... Ciekawa koncepcja, ale nie do końca mi się podoba, bo psuje mi obraz poprzednich filmów, a z Fahradiego robi niemal mizogina. :)

ocenił(a) film na 9
snoopy

Ależ bynajmniej. Moim zdaniem on się identyfikuje ze swoimi bohaterkami, bo pokonali podobną drogę - one się emancypują obyczajowo, on twórczo. Nie dziwię się, że po statuetkach nabrał wiatru w żagle, doświadczyli tego Forman, Ang Lee, Shayamalan, czemu nie Farhadi. Podobne poczucie towarzyszy Marie.
Pokazanie kobiety, zyjącą pełnią życia ze wszystkimi jego konsekwencjami, jako przejaw mizoginii, jakieś napiętnowanie? No może 30 lat temu. Albo w Iranie :-)

snoopy

Przecież ten film jest nudny, choć ma kapitalny scenariusz z potencjałem, to kompletnie go nie wykorzystuje. Nie ma tak jakiejś genialnej gry aktorskiej. Rozstanie to przy tym arcydzieło. Niesamowici są ludzie ,którzy dają mu 10 i piszą "a mnie się film podobał" przy czym 10 jest zarezerwowana dla arcydzieł, które nas powinny powalać na kolana.:)
Właściwie w filmie podobała mi się jedna scena- końcowa w szpitalu z uściskiem ręki, ale czemu na końcu a nie w środku. Ta ręka mogłaby sporo namieszać przemielić całe to towarzystwo, wystawić ich na próbę,Działoby się , oj działo, ale niestety mamy napisy końcowe i niedosyt.

ocenił(a) film na 6
snoopy

Coś w tym jest. Trochę jakby stracił pazur. Może zbyt komfortowe warunki we Francji troszkę stępiły jego niebywały talent. Fakt - "Przeszłość" nie jest tak dobra jak film "Rozstanie" ale też nie ma jakieś kompromitującej wpadki. Jest tam kilka smaczków... choć po wcześniejszych filmach rozochociłem się i liczyłem na więcej, ba! byłem oburzony, że w Cannes nie przyznano mu głównej nagrody - teraz już wiem dlaczego. Podsumowując: film dobry, nie wybitny a tym bardziej nie arcydzieło jak "Rozstanie".

ocenił(a) film na 5
snoopy

Całkowicie się z tobą zgadzam :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones