X lat temu w internecie królowały tak zwane Creepypasty, straszne historie na faktach autentycznych, których duża część epatowała krwią (można powiedzieć hiperrealistyczną), błędami logicznymi, stylistycznymi i końcówką ''exe'' w nazwie.

Obecnie mamy deficyt złych opowieści, jednak jeżeli ktoś jest głodny lub chce z nostalgią powspominać takie persony jak Jeff The Killer, to ma w dzisiejszych kinach Puchałke i Prosiałkę the movie, jednak wbrew komiksom — wersję pozbawioną jakiegokolwiek, nawet gimnazjalnego humoru.

Na starcie dostajemy powód, dlaczego nasi bohaterowie z dzieciństwa zaczęli mordować; Krzyś pojechał na studia.
Tak, głodne hybrydy nieumiejące znaleźć pożywienia (ale tylko przez rok), jednak je znaleźli w postaci kłapouchego.
Moim zdaniem lepiej by było zeżreć królika, bo zawsze mnie irytował, a kłapouchy ze swoim pesymizmem jest materiałem na postać komiczną, no ale autor tego filmu nie miał za zadania nas rozbawić, wręcz przeciwnie... Zanudzić na śmierć.
Nasze monstra nie mówią nic przez cały czas ekranowy, bo się obrazili na wszystko, co ludzkie, pomimo tego w 58 minucie jedna z kobiet mówi, że posługują się łamanym angielskim. 100% zgodności z kanonem samego siebie.
Maski się nie poruszają, bo są tak tanie, że nawet Puchatek żrąc miód, nie może go zeżreć, budżet filmu to 100 000 dolarów, co jest mikroskopijnym wynikiem, czemu to coś leci w kinach?

Około 8 minuty dorosły już Krzyś i jego małżonka wchodzą do chaty w lesie, znajdują jakiś rysunek, po czym następuje dialog w stylu:
-O mój Boże! To ty, ale...
-O mój Boże, to ja, tylko że... Dlaczego tak okropnie mnie namalowano?!
Jesteście ciekawi rysunku? Ja też, ale go nie widzimy, bo nie dla psa kiełbasa.


Pojawia się duet Prosiak-Niedźwiedź i mordują obie postacie, dziewczyna została uduszona łańcuchem, a facet spalony żywcem, ale spokojnie — Przeżyje!

Wlatuje Intro; w gazetach piszą o zabójstwach dokonanych w 100 milowym lesie. Kilka razy zostanie zaznaczone, że to STUMILOWY LAS.

Sprawdźcie sobie, ile 100 mil zajmuje terenu... Niewiele. Można to było zrzucić percepcje młodego chłopaka czy coś, ale nie, produkcja będzie się upierać, że te wszystkie zbrodnie są dokonywane w lesie o szerokości większej działki. Policja jest aż tak niekompetentna, czy nie chciała przyjeżdżać do zgłoszenia, w którym nie ma słowa o czarnym?

Inna babka mówi pani psycholog, że nadal nie została wyleczona z traumy, więc psycholożka radzi jej jechać w spokojne miejsce.
Trauma mianowicie jest taka: Była sobie w domu i nagle zauważyła czyiś ryjec za firanką, wezwała niebieskich, ale ci nic nie zrobili. Myślę, że nie podała im rysopisu; Oko i eeee czoło? To bardzo istotne znaki szczególne.
Innym razem jakiś gościu ją obmacywał w jej łóżku, ale krzyknęła i zjawiła się policja i aresztowała chłopa. Koniec strasznego przeżycia, które wpłynęło na jej całe życie.

Zaczynają się mordy i trwają tak do końca filmu i nie robią żadnego wrażenia.

Jest jeszcze scena, gdzie odkrywają trupa koleżanki, a potem w domu napis — Wynocha, po czym jedna to komentuje:
>Ktokolwiek zabił naszą przyjaciółkę, prawdopodobnie napisał Get Out na oknie.
No brawo za dedukcje.