PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1039}
8,3 674 126
ocen
8,3 10 1 674126
9,2 56
ocen krytyków
Pulp Fiction
powrót do forum filmu Pulp Fiction

Film obejrzałem i muszę przyznać, że był nawet ciekawy. Problem w tym, że ja go chyba do końca nie rozumiem, bo gdybym go zrozumiał, to nazwałbym go arcydziełem. Pierwsza scena filmu jest jego ostatnią. Poza tym w środku ginie Vincent, który jednak występuje w końcówce. Może mi ktoś po prostu wytłumaczyć przekaz tego filmy? Bo ja po prostu tego nie dostrzegam :/

użytkownik usunięty
jakub97sc

Nie wszystkie filmy nie są od "przekazu", zagadka rozwiązana.

ocenił(a) film na 10

Aż odetchnąłem z ulgą po przeczytaniu Twojego posta :) Wczoraj czytałem wypowiedzi pod "Taksówkarzem". Historia filozofii Tatarkiewicza to był przy tym pryszcz ;)

ocenił(a) film na 9

Zupełnie się mylisz. Pulp Fiction jest bardzo od przekazu. Zaburzenie chronologii ma głęboki sens. Wytłumaczę to dokładnie w oddzielnym poście.

ocenił(a) film na 9
jakub97sc

Oglądnij go jeszcze raz ;)

ocenił(a) film na 10
jakub97sc

Pierwsza scena wcale nie jest ostatnią. Gdyby ustawić sceny chronologicznie, ostatnimi słowami byłyby "Zed's dead, baby. Zed's dead." Bruce'a Willisa. Film raczej nie ma konkretnego przekazu. Spróbuj obejrzeć ponownie za parę lat, może wtedy go bardziej docenisz. : ) Sam oglądam ten film przynajmniej raz w miesiącu, z tym, że od sceny ze śniadaniem - jak już włączę to oglądam już do końca : ) Dla mnie ten film określa skalę na filmwebie, bo w życiu nie widziałem lepszego filmu. Jak dla mnie 10/10 i w każdej skali dostanie maksymalną liczbę punktów.

ocenił(a) film na 7
jakub97sc

Film jest podzielony na sceny ale nie są poukładane chronologicznie i to cała magia tego filmu.Jest zrobiony całkiem inaczej niż wszystkie filmy akcji.A scena u tarrantino w domu mistrzostwo.

ocenił(a) film na 9
jakub97sc

Witam, podoba mi się Twoje pytanie, bo przynajmniej starasz się zrozumieć, o co tu biega. Większość ludzi (szczególnie młodzi) zachwyca się Pulp Fiction, ale w ogóle nie rozumie o co w nim chodzi i jaki ma przekaz. Podoba im się zaburzenie chronologii zdarzeń, nazywają to magią filmu, która wg nich jest tylko po to, aby zaskoczyć widza. Ale już wyjaśniam.

Tematem Pulp Fiction jest odkupienie win. Wielu bohaterów odkupuje swoje winy - Jules, Butch, Mia. Vincent nie dokonał ekspiacji, dlatego musiał zginąć - to była jego kara. Jest najpierw scena jego zabicia, a następnie ponownego pojawienia się, po to by widz miał świadomość, co czeka tego bohatera w przyszłości - zna już konsekwencje nieodkupienia win. Jules przeżył, ponieważ wcześniej odszedł ze złej drogi. Zrozumiał, że tylko cudem przeżył i potraktował to jak znak od Boga, że musi odejść - Bóg dał mu drugą szansę. Po tym "cudownym" ocaleniu Jules zmienia się, chce być "dobrym pasterzem". Czuje, że musi coś oddać Bogu w zamian za cudowne ocalenie życia. Musi odkupić swoje winy - to jest scena końcowa w filmie. Ale Vincent nie zrozumiał sygnału z góry. Stwierdził, że to tylko przypadek. Zwróćmy uwagę, że Bóg go za to karze - pistolet sam mu wystrzeliwuje prosto w głowę Murzyna. To był kolejny sygnał, który zignorował. Trzeciego sygnału już nie było - więc zginął, a reżyser tak widza okręca, by ten mógł już poznać przyszłość.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

muszę ci powiedzieć, że tak na ten film nigdy nie patrzałam, bardzo ciekawe podejście

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

Tylko nie rozumiem jednego - jeżeli scena w kawiarni (napad) była chronologicznie wcześniej, niz zabójstwo Vincenta, to dlaczego w chwili jego śmierci miał na sobie garnitur, a nie kolorowe "gatki"?

ocenił(a) film na 9
Lipstick_92

Kolego Ty to masz wyobraźnię :D Ja rozumiem, że to jest "papkowa fikcja", ale chyba Tarantino musiałby wpieprzyć trochę tego "wyje banego", żeby Vincent przyszedł zabić Butcha w kolorowych gatkach.

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

Po pierwsze to koleżanko :D. A po drugie to z tego powodu wielu osobom właśnie sie myli, że ta scena była chronologicznie wcześniej, a później "jakoś nagle" Vincent jest znowu :).

ocenił(a) film na 10
Lipstick_92

to nie tak niewiasto. Kiedy jest scena końcowa to Jules i Vincent wychodzą z restauracji w gatkach i koszulce i gdyby to miało być wszystko chronologicznie to później byśmy mieli scene kiedy Butch rozmawia z Marselusem i do baru wchodzą J i V z walizką nie? Później sie nabijają z Vincenta i Vince ma "sprzeczke" z Butchem, wiesz o co mi chodzi mam nadzieje. Po tych wydarzeniach Vincent jedzie na spotkanie z Mią, przecież nie pojedzie do niej w gatkach :D. Noi po spotkaniu, po walce Marselus wzywa Vincenta a na drugi dzień V ginie w mieszkaniu Butcha. Wiem że to zawiłe ale chyba lepiej tego nie umiem wytłumaczyć :D.

ocenił(a) film na 9
dansol20

Juz rozumiem :).

ocenił(a) film na 8
Gordon Geko

Zgadzam sie z Tb w pelni rozumiem film i wgl bardzo dobry moim zdaniem ale dziwi mnie jedno czemu Jules je hamburgera w jednej z pierwszej ze scen kiedy dostal olsnienia wtedy nastapil znak od BOga bo cudem przezyl , a potem scena w kawiarni gdzie widzimy jak jedza razem sniadanie i Jules stanowczo odmawia wolowiny i ogolem miesa obraza wrecz zwierzeta bardzo mnie to dziwi wiem ze to tak troche wyrwane z kontekstu :) heh i mi sie cos moze myli ale wydaje mi sie ze rzeczywiscie tak bylo ... myle sie ?
a jesli nie to takie male nie dopatrzenie ?

ocenił(a) film na 8
butterflylightness

On nie chce jeść wieprzowiny i przecież nie mówi o wszystkich zwierzętach. Chodziło o to, że świnie go brzydziły bo jadły własne odchody. Wołowina to mięso z krów a wieprzowina ze świnek.

użytkownik usunięty
Lipstick_92

1. Jules i Vincent jadą samochodem odebrać walizkę.
2. Odjeżdżają z Marvinem i Vincent go przez przypadek zabija.
3. Scena z Wolfem i zmiana garniturów na kolorowe koszulki.
4. Lunch w restauracji i jednoczesny napad Ringo i Yolandy.
5. Jules i Vincent przynoszą walizkę Marcellusowi do baru, gdzie Vincent sprzecza się z Butchem.
6. Vincent kupuje towar u Lance'a
7. Wieczór Vince'a z Mią, ratowanie jej życia et cetera.
8. Pułkownik i opowieść o zegarku.
9. Butch wraca do domu po zegarek i spotyka Vincenta zabijając go.
10. Wychodząc Butch trafia do lombardu razem z Marcellusem, po czym odjeżdża.

Chronologicznie w dziesięciu punktach.

ocenił(a) film na 10

Według mnie punkt 8. "Pułkownik i opowieść o zegarku" powinien się znajdować na pozycji nr 1.

ocenił(a) film na 10
Szyman1

Wydaje mi się, że ten punkt jest dobrze umieszczony, ponieważ to była retrospekcja Butch'a, przed jego walką bokserską.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

no kolego poszalałem z tą interpretacją... ale uważam że jest bardzo ciekawa ;). Szacun!

ocenił(a) film na 9
dansol20

Tu akurat nie ma żadnego szaleństwa kolego :DD. Jeśli już, to poczytaj wątek o walizce, bo tam trochę zaszalałem :) ale też nie wiem czy aż tak bardzo...

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

oj tam, to tylko taka przenośnia :D. Ano poczytam poczytam ;).

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

A ja dalej uważam, że Vincent, jak wyjaśniałem w swoim temacie, zabił umyślnie Marvina. No po prostu widać to jak na tacy. Tu niekoniecznie musiał być sygnał od Boga, tu równie dobrze można powiedzieć, że Vincent sprzeciwił się Bogu, specjalnie sprawdzając teorię o "boskiej interwencji".

ocenił(a) film na 8
Gordon Geko

A mnie osobiście śmieszą takie interpretacje. Nigdy nie dowiemy się co reżyser miał na myśli dopóki sam tego nie wyjaśni.
To tak jak z obrazami lub wierszami i te śmieszne interpretacje polonistów...

ocenił(a) film na 9
wik1992

Mogą Cię śmieszyć takie interpretacje, tak jak ludzie śmieją się rzeczy/ludzi, których nie rozumieją. Ty nie rozumiesz PF, ja rozumiem i taka jest różnica. A Tarantino nie musi niczego sam wyjaśniać, bo w samym filmie występują wątki świadczące bardzo dosadnie o tym, że mam rację. Przede wszystkim ostatnia scena - rozmowa Julesa z Ringo, gdzie Jules mówi otwarcie o pragnieniu odkupienia swoich win. Jest również w filmie mnóstwo odniesień do Biblii, w tym sławne "i dokonam pomsty w zapalczywym gniewie", kiedy to Jules czuł się jak Pan i władca. Kiedy przekonał się, że jest w dalekim błędzie, czyli gdy zrozumiał, że cudem uniknął śmierci, zaczął się zmieniać, co przypieczętował ekspiacją. Jak się okazało miał rację, bo Vincent, który zakpił z jego podejścia, faktycznie zginął. Jeśli chodzi o Butcha i Mię, to oczywiście interpretacja o odkupieniu jest bardziej kontrowersyjna, ale w kontekście całości filmu ma sens.

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

Zapomniałem dodać, że sama interpretacja zmiany chronologii, gdy Vincent znów pojawia się na końcu, jest w pewnym sensie symboliczna, ponieważ z jednej strony widz musi w głowie cofnąć się w czasie, by rozumieć fabułę, więc być może swoje życie także powinien tak cofnąć... z drugiej strony daje niejako pewną nadzieję, że Vincenta jeszcze da się uratować. Tutaj nie chodzi o ścisłą analizę filmu, ale raczej o emocjonalno-intuicyjny przekaz zwrócenia uwagi na potrzebę zastanowienia się gdzie jesteśmy, co robimy, jakie to niesie konsekwencje w przyszłości...

ocenił(a) film na 8
Gordon Geko

A może Ci się tylko wydaję, że rozumiesz ? Pomyślałeś o tym ?

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

A jakie winy w takim razie odkupuje Butch i Mia?

ocenił(a) film na 9
gawlacki

Butch oszukał Marcellusa, nie wywiązał się z umowy i ukradł mu pieniądze. Potem odkupił swoje winy, bo uratował mu życie i pogodził się z nim. Biorąc pod uwagę, że to był sklep, gdzie były i pieniądze, i towary, Marcellus odzyskał przynajmniej część skradzionych pieniędzy.

Mia była z kolei narkomanką, a gdy przypadkowo trafiła na nowy towar Vincenta, jej chciwość wzięła górę i chciała sobie załadować. Przypłaciła to prawie życiem. Oczywiście cały proces od przerażenia, że serce jej wywala z powodu tachykardii i nagła utrata przytomności to cena za chciwość, a więc w ten sposób kupuje swoje grzechy. Uświadomienie sobie, że przez głupotę prawie straciła życie prowadzi ją do oczyszczenia. W ten sposób odkupuje swoje winy - kupiła zbyt mocny towar, ale jednocześnie skutki jego zażycia to sygnał, by przestać ćpać.

ocenił(a) film na 6
Gordon Geko

Czytałeś "Podróż autora" Chrisa Voglera czy sam to wyinterpretowałeś?

ocenił(a) film na 9
wuj_Jozef

Nie czytałem, można powiedzieć, że sam, ale kiedyś ktoś pisał w recenzji, że to film o odkupieniu, ale w szczegółach co kto odkupował to już sam doszedłem.

ocenił(a) film na 6
Gordon Geko

Wczoraj czytałem fragment Voglera o "Pulp Fiction" i jest tam właśnie dużo o winie i odkupieniu - i pisał w podobnych stylu, co Ty.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10
jakub97sc

jakby były sceny po kolei to byłby nudny film a w filmach Quentina Tarantino często sa tak poplatane sceny i to cala magia

ocenił(a) film na 10
jakub97sc

Jak zepsuć dobry dowcip? Tłumacząc go. To samo IMO robicie z Pulp Fiction. Film jak najbardziej do ogarnięcia, a to co w nim najlepsze, to postaci. Chyba każdy aktor, który zagrał w tym filmie, może wykreowaną przez siebie postać uznać na jedną z najlepszych w karierze. PF to dla mnie przede wszystkim świetne dialogi i dobra zabawa od pierwszej do ostatniej minuty.

ocenił(a) film na 8
wjanus9

zgadzam się z tobą .film świetny oglądałem kilkanascie razy i tak samo bawi . ogólnie w ogóle się nie nudziłem a Samuel L Jackson oraz John Travolta rozwalali system swoimi postaciami

ocenił(a) film na 6
jakub97sc

Gdybym chciał się bawić w analizę tego chronologicznego zamieszania, jakie Tarantino wprowadził, to spojrzałbym na sprawę z tej strony: "Pulp Fiction" jest filmem o potrzebie lojalności i drugiego człowieka. Może brzmieć banalnie, ale w tym przypadku jest to doprowadzone do takich skrajności, że praktycznie na każdym kroku pojawiają się przykłady postaci, które muszą liczyć na pomoc innych.

Bo tak choćby:
- zaćpana Mia musi liczyć, że uratuje ją Vincent,
- Vincent musi liczyć na pomoc Lance'a,
- opowieść kapitana Koonsa o zegarku jest pełna przykładów wzajemnej pomocy ludzi,
- Butch musi liczyć na Fabienne w sprawie spakowania zegarka (jeden z nielicznych przykładów, kiedy druga osoba zawodzi; poniekąd może to być kara dla Butcha za wcześniejsze zdradzenie Marcellusa),
- schwytany przez zboczeńców Marcellus musi liczyć, że Butch po niego wróci,
- Brett musi liczyć na kolegę, schowanego w kiblu,
- Jules musi liczyć na pomoc Jimmy'ego i Wolfa
- itd.

Nie wiem, czy wymieniłem wszystkie możliwe konfiguracje, ale sens jest dość jasny. W zasadzie żaden z bohaterów "Pulp Fiction" nie przetrwałby bez pomocy innego człowieka.

Kluczowa i kulminacyjna jest oczywiście scena śmierci Vincenta w mieszkaniu Butcha. Biorąc pod uwagę, że Vincent wykonywał zlecenie podobne do egzekucji Bretta, każdy widz powinien sobie zadać pytanie: GDZIE JEST JULES? Prawdopodobnie, gdyby Jules osłaniał w tej akcji Vincenta, to ten drugi nie skończyłby tak marnie.

I tu świta mi pewna myśl, dlaczego Tarantino zdecydował na taką klamrę: para ludzi na początku (Yolanda i Ringo, niewątpliwie wzorowani na mitycznych "Bonnie i Clyde") i para ludzi na końcu wychodząca z tej samej restauracji (Jules i Vincent). Zresztą chwilę wcześniej wyszła ta pierwsza para - niby z podkulonym ogonem, ale jednak wszystko dobrze się skończyło, worek pełen kasy. Po nich wychodzą Jules z Vincentem w komicznych gaciach, ale z podniesioną głową, kozackim kroczkiem. Wystarczy się przyjrzeć, jak ludzie w barze na nich patrzą, że powiedzieć, kto tu rządzi. Biorąc pod uwagę, co spotka(ło?) Vincenta, takie zakończenie wydaje się logiczne. Bo do tanga trzeba dwojga ;)

ocenił(a) film na 9
feuerbach

Oczywiście masz rację, co do takiej interpretacji. Każdy musi liczyć na każdego, a dodatkowo bardzo wymowny w tej kwestii wydaję się być wątek Vincent&Mia, kiedy zostają oni poddani niejako próbie lojalności, z której się ostatecznie wywiązują. Kluczowa w tym wypadku jest scena w łazience, gdzie Vincent wypowiada słowa: "to będzie próba lojalności". Chodzi oczywiście o ewentualną zdradę, do której mogłoby dojść po takim spotkaniu, ale nie doszło i myślę, że nie doszłoby bez względu na to, czy Mia by się zaćpała, czy nie ;) Marsellus zaufał Vincentowi, a ten go nie zawiódł i ostatecznie nawet uratował Mię (pomimo, że zaćpała się trochę z jego winy, ale to już mniejsza z tym). Niestety Vincent "nawalił" w innej sprawie, mianowicie w wspomnianym "odkupieniu", kiedy zlekceważył boskie sygnały. Oczywiście ta interpretacja jest również trafna.

"Lojalność" i "odkupienie" to dwa kluczowe słowa, z którym wiążę się ten film, a myślenie w sposób, że ten film nie ma przekazu, jest co najmniej mylące. "Pulp Fiction" ma przekaz i nigdy nie byłby tak kultowym filmem gdyby był oceniany tylko na podstawie ciekawej historii i dialogów. Dla mnie to jest oczywiste. Jest jeszcze ta walizka, czyli temat rzeka. Interpretacji jest masa, ale już w to nie wnikam zbytnio, bo Tarantino sam powiedział, że "w walizce znajduje się to co każdy chciałby, żeby się znalazło". Cokolwiek to znaczy, brzmi ciekawie.

PS.
Tak na marginesie - w pierwotnej wersji scenariusza Yolanda i Ringo mieli zginąć w restauracji, ale zostało to oczywiście zmienione (moim zdaniem na lepsze). Polecam przeczytać scenariusz w ramach ciekawostki, bo jest tam jeszcze kilka innych "wyciętych scen" ;p

Flaku

Widziałem chyba kiedyś wersję, że Yolanda stojąc na stole, mierząc do Juliusa, w końcu się zsiusiała. Ale wszystkie ostatnio puszczane wersje tej sceny nie mają. Aż się zastanawiam, czy sobie tej sceny nie wymyśliłem.
Pomóżcie, była kiedyś taka scena, czy sam ją sobie wymyśliłem?

jakub97sc

Przecież nie trudno skumać, że zabicia Villisa nie była w porządku chronologicznym.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones