Po scenach z obroną ambasady, których nie powstydziło by się "Disaster movie", "Hero movie" tudzież inna parodia, zrezygnowałem z oglądania. Żołnierze biegają najpierw w tę i z powrotem pod ostrzałem snajperów, jak gdyby chodziło o zakład, który najpóźniej oberwie, po czym - pod ostrzałem tychże snajperów - pacyfikują tłum. Poborowi?
Co ciekawe, po eksterminacji cywili, w paranormalny sposób znikają również snajperzy.
Niesamowite.