Keanu Reeves idzie śladami innych przebrzmiałych sław i gra w coraz gorszych szmirach. Keanu cieszący się po zakończeniu klonowania to już mistrzostwo świata. Kretyński uśmiech na buzi. Do czego potrzebny był kanalik łzowy na początku? I dlaczego akurat przez oko musieli podawać te dane. Nie ogarnę fantazji reżysera. A na marginesie, to dobre te komory do klonowania. Nawet odrosty jej sklonowali. Jak rozumiem sztuczna farba na włosach to część DNA.
To akurat jeszcze mały pikuś, mnie bardziej rozwalił totalny brak logiki, scenariusz pisał chyba nastolatek w przerwie między lekcjami. Odrosty można wybaczyć, ale zniknięcie czterech osób na okres dwóch tygodni, które przechodzi niemal bez żadnego echa, w dodatku jedna z tych osób nie wraca do życia? No dajcie spokój, masakra. Idźmy dalej, komory do klonowania wyglądają raczej na ciężkie, a oni je luźno we dwóch wnoszą do piwnicy, nawet się przy tym nie męcząc. Warto jeszcze wspomnieć, że jeden z bohaterów owe komory załadował najpierw sam, zabierając je z laboratorium, silny chłop. Wymazanie wspomnień o córce to też strzał w dziesiątkę, no przecież nikt ze znajomych nigdy nie zapyta gdzie córka/siostra... Wymieniać można bez końca. Jak już wspomniałeś, pobieranie danych z oka, to też idiotyzm, chyba myśleli, że to najprostsza droga do mózgu, jeszcze mogli przez ucho się przebijać, albo nosem... Szkoda komentować, gniot jakich mało.
No akurat przy lobotomii robionej szpikulcem do lodu dostawano sie do mozgu pod okiem (galka oczna) - poczytaj o tym, bo to prawda - zycie pisze najlepsze scenariusze, niestety.