Film Lesiewicza, tak jak opowieść Scibora-Rylskiego, to komunistyczna propagandówka antyAKowska. Niezależnie jednak od radzieckiej narracji, film jest słaby jako film: zdjęcia, aktorzy, dialogi itp. to po prostu byle co. Lepiej pozaglądać na przykład na mecz piłki nożnej, a najlepiej z reprezentacją Polski, wtedy gwarantowane przeżycia w gatunkach dramat i komedia (szkoda że nie sensacja).