oglądałem go po "Gorączce" i "Ronin" jest o wiele gorszym filmem, chyba że ktoś lubi
sensacyjne bajki to polecam ;)
No nie, jak możesz stawiać "Gorączkę" nad "Ronina"? Mamy tu historię, niewiadome, rewelacyjne sceny akcji (widziałeś gdzieś podobny pościg samochodowy pod prąd?), aktorstwo (De Niro jest w swoim żywiole). Fakt, w "Gorączce" również te elementy występują. Jednak nie trzyma tak, jak to się szumnie określa, w napięciu, a finałowa scena, kiedy Pacino i De Niro biegają bezsensownie i próbują się zabić, jest gwoździem do trumny tego filmu. Dla mnie "Ronin" jest przykładem, jak można zrobić dobry film sensacyjny, w którym nie zawierałyby się tylko strzelaniny, fruwające samochody i półnagie kobiety. Co do "Gorączki", to widziałam film dużo później, byłam uszykowana na bógwiejakwspaniałe widowisko, a tu straszny zawód.
Ja sie zgadzam zdecydowanie z adraso. Ludzie nie przesadzajcie z tym ze "Ronin" byl lepszy od "Goraczki", rzeczywiscie podobal mi sie troche ten poscig ale reszta byla srednia, tak jak w setkach innych filmow z akcja.
oczywiscie, ze goraczka byla lepsza. mniej tam hollywoodzkiego chaosu a więcej rzeczowej i poważnej rozkminki. w roninie to taka troszkę tania sensacja, pościg pod prąd przez pół miasta?