Rozumiem że film może się podobać lub nie ale nazywać go gównem albo najgorszym filmem, dawać mu ocenę 2/10? Wybaczcie Panie i Panowie toz to szczyt utraty zdrowego wartościowania sztuki filmowej, są pewne granice oceny, które może coraz bardzie zacierają się w raz z coraz młodszym pokoleniem i nawet ślepy na podstawie samego ryku silników, mógł by stwierdzić że obcuje z jednymi z najlepszych i najmniej "przerysowanych" (jak to jeden spec tu ujoł) scen pościgów w historii kina. Się uniosłem ale coraz częściej szlak mnie trafia jak czytam opinie które to wypociny jeszcze parę lat temu nie miały prawa tu zaistnieć. Smutne to. Ale Wracając do tytułu, magia tego aktorskiego duetu jest chyba tym co spaja ten klimat w jedną calość, mowa oczywiście o De Niro i Reno ;). Widziałem w życiu wiele filmów, i wiele wybitnych aktorskich przyjaźni na ekranie ( choćby "Garść Dynamitu", "Misja") i zawsze fascynowały mnie te oszczędne w słowach a wymowne w gestach, mimice, niedopowiedzeniach, błysku w oku i wszystkich tych szczególikach które sprawiają iż ma się uczycie prawdziwości bez powierzchowności. I taką własnie wydaje mi się relacja tych dwóch "roninów". Czysta "męska" oszczędna przyjaźń, nie trzeba w niej niczego wyjaśniać, wystarczy jedno spojrzenie jedno kiwnięcie głową, a kiedy pojawiają się napisy końcowe ma się żal że już nie zobaczmy ich razem na ekranie. Scenariusz, Zdjecia - realizm, Muzyka, Aktorstwo i stara dobra reżyseria, słowem aż może dziwnie to zabrzmi z racji fabuły ale życiowe kino :)