i poczatek tak sie nawet zapowiadal, grupka nastolatków, biba, jedno umiera... i tu koniec
podobienstwa... pozniej zaczyna sie typowy azjatycki straszak, podskoczyc mozna kilka razy,
ale to chyba tylko tyle.
cos co mnie strasznie draznilo to, to.. ze ja nie wylapuje bledow w filmach, po prostu ich nie
dostrzegam , nie zwracam uwagi na szczegóły typu kto mial jaka kurtke, czemu w nastepnej
scenie ma inna itd, a tu zlapalem ha! po pierwsze srodek jakiegos pola, pustkowie, skad do
cholery nagle znalazla sie łopata do wykopania dołu, taki Harry Potter z tego Singha, kolejny
razacy blad jak dla mnie, kiedy Singh schyla sie zeby podniesc telefon z ziemi lapie go reka
Joy, gdy sie wyrywa jej, nie ma sladu po telefonie, nagle on znika, a jego motyw zostaje
zapomniany, tez to mnie wkurzylo, niby byl pretekstem do postraszenia a nagle cisza.