PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9330}

Salo, czyli 120 dni Sodomy

Salò o le 120 giornate di Sodoma
5,2 21 356
ocen
5,2 10 1 21356
5,6 13
ocen krytyków
Salo, czyli 120 dni Sodomy
powrót do forum filmu Salo, czyli 120 dni Sodomy

To nawet nie film, a zapis in statu nascendi perwersji uprawianych przez bandę zboczeńców na planie filmowym.
Niektórych aktorów, wmanewrowanych w taką sytuację, najzwyczajniej szkoda.
Banda Pasoliniego wzbudza we mnie odruchy wymiotne.
Śmierć tego wyjątkowo zdolnego (zob. "Ewangelię wg Mateusza" - polecaną przez Watykan!!!), ale całkiem zagubionego (i podłego, bo molestował dzieci w szkole, kiedy był nauczycielem) artysty, to uderzający przykład "poetyckiej sprawiedliwości".

użytkownik usunięty
candn_filmweb

Zgadzam się w stu procentach. Cenię Opowieści kanterberyjskie za znakomicie oddany klimat zmysłowo-plugawej Anglii Geoffreya Chaucera, natomiast 'dzieło' pt. Salo to w moim odczuciu jedynie pretensjonalne porno - i to porno odrażające. Oglądając ten film, miałem wrażenie, że autor onanizował się, udzielając wskazówek zmanipulowanym aktorom i operatorowi.

ocenił(a) film na 1

Jest chyba jeszcze gorzej.
Odnoszę wrażenie, że efekt ostateczny nikt nie dbał.
Banda dewiantów zamknęła się z ofiarami w jakimś odludnym miejscu, a kręcenie filmu było tylko pretekstem do perwersyjnych zabaw.
Naprawdę współczuję ich ofiarom, które (pewnie za pieniądze, a biednych i głupich nie brakuje) zgodziły się wziąć udział w tym "projekcie", nie zdając sobie sprawy, co je naprawdę czeka.
Twarze degeneratów mówią same za siebie.
Pornografia ma ( w założeniu) wywoływać podniecenie u odbiorcy.
Tu mamy do czynienia, od początku do końca, z zapisem zboczonych eksperymentów.
Paradoksalnie... jest to bardzo w stylu markiza de Sade.

ocenił(a) film na 10
candn_filmweb

Panie, film to nie życie. Wprawdzie sam Pasolini był także prywatnie podłym gościem, ale Ty piszesz że tam wszyscy z "bandy Pasoliniego" byli zboczeńcami co jest bardzo mocnym zarzutem bo nie wiem czy choć jeden aktor z "wielkiej czwórki" miał problemy w życiu prywatnym. 3 z nich to praktycznie nieznani ludzie, a Paolo Bonacelli jest świetnym aktorem, który grał nawet poza granicami Włoch u takich reżyserów jak Alan Parker czy Jim Jarmusch. Być może wiesz coś więcej o ich życiu prywatnym to podziel się szczegółami, a jeśli nie to po co wypisywać takie bezpodstawne oszczerstwa?

ocenił(a) film na 1
Kamileki

Już sam udział w czymś t a k i m jest absolutnie kompromitujący.
To nie są znani aktorzy?
To w ogóle nie są aktorzy (i jeden wyjątek tego nie zmienia).
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że łatwo można się było zorientować, co jest grane, choćby już na planie (choć samo nagranie rzeczywiście otaczane było tajemnicą).
To nie było z pewnością tak, jak na przykład w przypadku "Kaliguli", kiedy dokręcono i domontowano pornograficzne sceny (bez związku z akcją) później.
Nie chce się babrać w g.wnie, więc nie zamierzam szukać dodatkowych informacji (poza tym, co już wiem), a także przedstawiać ich na żądanie (i to jeszcze sformułowane w tak bezczelnym tonie) komuś, kto ocenił taki... szajs na 10 punktów, więc uważa go za a r c y d z i e ł o.
Już samo to uważam za nieodwołalnie kompromitujące.
PS
Film to nie życie.
Pasolini bardzo szybko się o tym przekonał... kończąc życie zamordowany jak pies.

ocenił(a) film na 10
candn_filmweb

Cały czas mylisz film z życiem. To nie było gówno tylko czekolada i marmolada. Czyli tak jak myślałem, nie masz informacji a krytykujesz innych ludzi. Zarzucasz mi bezczelny ton, ale to co piszesz np. "Twarze degeneratów mówią same za siebie" pokazuje jak nietolerancyjnym człowiekiem jesteś. Domniemam, że gdy widzisz na ulicy twarze, które Cie nie odpowiadają to wyzywasz takich ludzi od degeneratów tak ?:) Mam nadzieję, że na ulicy nie mylisz fikcji z rzeczywistością, a te posty to tania prowokacja.

ocenił(a) film na 1
Kamileki

I co z tego, że to była czekolada i marmolada???
Języków czy sutków też im pewnie nie obcinali:):):)
Owszem, jestem nietolerancyjny.
Nie toleruję szerzenia demoralizacji, propagowania degeneracji i "gorszenia maluczkich" (za to był kiedyś kamień u szyi i siup do wody :):):))
Sami degeneraci niech się zabawiają ze sobą gdzieś na boczku (o ile są pełnoletni, świadomi tego co robią dobrowolnie i, rzecz jasna, nie łamią prawa) - nie interesuje mnie ich prywatność.
W tym wypadku mówimy o medium publicznym.
Ktoś robi film.
Jego prawo.
Ja oglądam ten film i go oceniam.
Moje prawo.
Masz jeszcze jakiś problem?

ocenił(a) film na 1
candn_filmweb

A propos ekskrementów - w "Pink Flamingos" drag queen zjadł prawdziwe psie gówienko (w jednym ujęciu od tyłka do ust i... prosto do kamery).
Byli tacy, co wychodząc z kina krzyczeli: "Genialne!!!"
Masz więc szacownych antenatów:):):)

ocenił(a) film na 10
candn_filmweb

Nie mam kompletnie nic do tego jak oceniasz filmy i czy uważasz je za gnioty czy nie. Chodzi o to, że jeśli nikt na planie nie ucierpiał i wszyscy mieli wolną wolę to co w tym negatywnego? Wiesz, idąc Twoim tokiem myślenia mógłbym powiedzieć, że podobnie jak Salo to Harakiri (Gość chcący się zabić na oczach innych) czy Dzień Szakala (historia o płatnym mordercy) szerzą demoralizację i po cholerę pokazywać przez medium publiczne takie opowieści. A Flamingi widziałem i też czytałem, że ten aktor zjadł prawdziwe psie gówienko - ale nie wiem czy te wywiady z ludźmi były tam na poważnie, ale jeśli tak to wiadomo że są ludzie którzy lubią chore rzeczy - powinni się po prostu leczyć. I jeszcze odnosząc się do Salo sam zauważyłeś, że Pasolini nie pokazuje scen seksu tak, że podniecają - jest odwrotnie- mają obrzydzić i zniechęcić. To film można by rzec o śmierci (wcześniej były trylogia życia w których były Dekameron czy Kwiat tysiąca i jednej nocy) w którym to wartości zostały zatracone. Reżyser który był komunistą krytykuje w wyrafinowany sposób faszyzm, ale tez po prostu władzę ogólnie. Na pewno jest to w pełni autorski obraz, dla mnie arcydzieło dla Ciebie gniot ale nie popadajmy w obłęd, że tam na planie coś się strasznego działo. Na pewno jest coś na rzeczy z tym, że nazwijmy to "odważne produkcje" były niedostępne dla nikogo podczas procesu ich powstawania - tak jak pisałeś tak było z Kaligulą i przecież sam Kubrick też ukrywał plan zdjęć do Oczu szeroko zamkniętych.

ocenił(a) film na 1
Kamileki

Bądź łaskaw nie mówić mi co myślę, a jeszcze bardziej jak myślę, czyli nie odtwarzaj mojego "toku myślenia".
Gdybym chciał być złośliwy, napisałbym, że masz mnie za głupiego, więc może... sądzisz wszystkich po sobie:):):)
Odróżniam fikcję od rzeczywistości i wiem co to rzeczywistość filmowa.
Film jest jednak także przekazem, a przekaz też mam prawo oceniać.
W przypadku ostatniego filmu Pasoliniego mamy do czynienia z żałosnym warsztatem (brakiem warsztatu), kalekim scenariuszem (brakiem scenariusza), fatalnym aktorstwem (brakiem aktorstwa, bo to czyste naturszczykowstwo), obrzydliwym światem przedstawionym i mętnym, popie.dolonym:):):) "przekazem.
Nie bawią mnie też zabawy w żenienie Erosa z Tanatosem (faceta z facetem, nota bene:):):)) z elementami sado-maso, w czym nie ma żadnej większej filozofii, ani odkrycia, bo te motywy są zgrane do bólu w sztuce homoseksualistów (niemal od początku świata).
Film jest zarazem przeraźliwie nudny, jak obrzydliwy.
Czy wytworzenie takiej mieszanki naprawdę jest sztuką???
Czułem się przede wszystkim zażenowany i to wcale nie golizną, perwersjami czy okrucieństwem, ale poziomem tego, co mi ktoś ma czelność podrzucać do oglądania.
Naprawdę wierzysz, że jak coś jest nudne, musi być, bez dyskusji, mądre, a jak na dodatek jest wstrętne - musi być już arcydziełem???
Napisałem, że jestem nietolerancyjny, ale to nieprawda.
Jestem bardzo odporny a zarazem ciekawy wszelkich zjawisk (i tych pięknych i tych brzydkich, i tych na intelektualnych wyżynach, i tych rozpaczliwie głupich, i skomplikowanych i prostych jak konstrukcja cepa...).
Lubię zarówno klasykę, jak "totalny odlot" i ryzykowny eksperyment.
Doceniam nawet upadki z wysokiego konia.
Nie znoszę jednak tandety, oszustwa i brania mnie na plewy, a także szantażu emocjonalnego (że niby muszę się przejąć lub wzruszyć), intelektualnego (że niby za głupi jestem i muszę się bardziej postarać, albo przynajmniej... udawać), ideologicznego (ze niby nietolerancyjny jestem)...
A wracając do tematu - w "Salo, 120 dni Sodomy" to Pasolini pomieszał fikcję z życiem (cały ten zapis, bo to nie film, sprawia raczej wrażenie relacji z planu).
Zrobił to w taki sposób, że jedyną zdrową i oczyszczającą (!) reakcją na zaserwowaną mieszankę są oczyszczające wymioty (zarówno metaforycznie, jak też w sensie dosłownym).
I wniosek, żeby nigdy więcej niczego takiego nie brać do ust (o ile się nie jest masochistą:):):))

ocenił(a) film na 10
candn_filmweb

Po prostu forma Ci nie odpowiada. Mnie to nie dziwi. Ale nadal piszesz, że Salo to taka trochę rzeczywistość trochę fikcja. Nie, to czysta fikcja tyle że mamy tu ubogą scenografię i filmowane wydarzenia wydają się bardzo naturalistyczne, ale są nadal tylko wymyślonymi scenami, a nie fantazjami reżysera. Gdyby niektóre ujęcia miałyby być prywatną "imprezą szaleńców" to np. muzyki nie skomponowałby tak genialny twórca jak Ennio Morricone.

Ja patrze na wszystko chłodno - wszelkie dewiacje tu ukazane jak homoseksualizm, masochizm czy tortury są odzwierciedleniem zła, które siedzi w człowieku. Ale nikt tego tu nie pochwala, mnie to nie podnieca bo dałem 10 i myślę tak samo jak Ty - było sporo obrzydliwych scen. No, ale czy film nie może być ciekawy jeśli nie jest piękny? Większość produkcji w których mamy brutalne, perwersyjne itd. sceny mnie zniechęca i zazwyczaj nisko oceniam takie filmy. Jednak tu jest inaczej. Dlatego ja nie tyle co wierzę, co nawet jestem pewien że mimo wstrętnych scen, powolnego tempa akcji, słabego aktorstwa ( ofiary słabo to fakt, ale 4 panów jak dla mnie zagrało świetnie bo chciałem sam ich zatłuc podczas seansu więc coś jest na rzeczy - najgorsza reakcja na grę aktora to obojętność) i ogólnie obrazu nihilistycznego i dekadenckiego świata film taki też może być arcydziełem.

Jak dla mnie w jednym mógł Pasolini przesadzić. Stworzył film artystyczny, intelektualny przy zawarciu okrutnej treści (nie wiem czy znajdziemy choć jeden jeszcze taki obraz filmowy). Stąd rozumiem, że można się poczuć oszukanym. Nie wiem, ja nie czułem się oszukany więc mi to nie przeszkadza. Czy szantaż emocjonalny? Patos stosowany w filmach po to by widz czuł się lepiej podczas seansu jest dla mnie większym szantażem emocjonalnym. W Salo mamy brak emocji, brak uczuć, z nikim nie możemy się identyfikować (może dlatego ofiary grają słabo) i emocjonalne jest tylko to, że musimy patrzeć na patologiczne sytuacje. Jednak mnie taki Egzorcysta o wiele bardziej odrzucał, a tutaj to było na zasadzie: "teraz robią im to, potem to, będzie coraz bardziej perwersyjnie, a i na końcu pewnie ich zabiją". Ani jedna scena nie spowodowała we mnie odruchów wymiotnych, a to właśnie dzięki kręceniu z dużym dystansem - nie angażującym za bardzo. Właśnie między innymi dzięki temu (wspomnianej formie) dziwi mnie tak szeroka reakcja na ostatni film Pasoliniego. Może to dziwne, ale naprawdę ja tak to odebrałem i nie jestem żadnym brutalem, sado masochistą itd. a wręcz odwrotnie - bardzo spokojny ze mnie człowiek. A sam Pasolini został ukarany i zamordowany, ale mam nadzieję że nie za swoje dokonania artystyczne, a za czyny w życiu prywatnym.

Przekazem może być to, że ludzie posiadający nieograniczoną władzę są zdolni do wszystkich czynów, może to być krytyka systemu totalitarnego, a może to być także reakcje na spadek wartości w sztuce i taka mocna forma protestu.

ocenił(a) film na 1
Kamileki

Staram się wytłumaczyć, o co mi chodzi.
Dotychczas nieskutecznie.
Pisałem, że nie jest istotne, czy g.wno jest prawdziwe, czy z czekolady.
Zmuszanie aktora do odgrywania sceny jedzenia g.wna to gwałt i demoralizacja.
Szczególnie, jeśli ma to służyć chorym ambicjom i dewiacjom reżysera.
A Pasolini osiągnął już dno autodestrukcji (wcale mu się nie dziwię), co dopełniło się niewiele dni później, na tej plaży, gdzie zginął śmiercią starego pedała, czyli zamordowany brutalnie przez młodocianego "kochanka" czy męską dziwkę.
Aktorstwo to zawód nie tak odległy od prostytucji, bo przecież aktorzy robią różne rzeczy za pieniądze (udają miłość, rozbierają się do naga, kopulują..)
Sprzedają swoje ciało, a często i duszę ("wszystko na sprzedaż").
Jeśli się dobrze przyjrzysz, potrafisz (mam nadzieję) odróżnić (bez czytania "listy płac"), kto w filmie Pasoliniego jest aktorem (lepszym lub gorszym, na ogół gorszym), kto najętą prostytutką (dowolnej płci), kto "kochankiem" reżysera, kto (i to najstraszniejsze) niewinnym chłopakiem lub dziewczyną, potraktowanym jako obiekt eksperymentów (to Pasolini robi dokładnie to, co de Sade, a film zaczyna się od swoistego castingu - nów rzeczywistość miesza się z fikcją).
Wszyscy przez cały czas stawiani są w sytuacjach odzierających ich z ludzkiej godności.
Jedzenie g.wna z czekolady to drobiazg, przy tym, co im się robi.
Robi naprawdę, bo nie ma tu żadnych niedomówień, jest, jak zauważyłeś realizm czy raczej naturalizm.
Mniejsza o aktorów i prostytutki, ale pozostają jeszcze te niewinne niemal-dzieci.
Po co?
Żeby reżyser dostał świeże mięso do łóżka?
Żeby poczuł się bogiem-szatanem?
Żeby pokazał, że (jak sam piszesz w innym kontekście) ma władzę niemal absolutną?
Żeby film zaszokował, dostał jakąś nagrodę, posłużył krytykom i filmoznawcom jako pretekst do wymądrzania się i "odkrywania" (a właściwie - dopisywania) znaczeń?
Żebyś dał mu "dyszkę" na Filmweb?:):):)
Nie a wysoka cena.
PS
Visconti (mentor Pasoliniego), lepiej sublimował swoje dewiacje seksualne, choć, zauważ, motyw Eros-Tanatos i sado-maso są u niego wszechobecne.
W "Zmierzchu bogów" (filmie naprawdę świetnym) jest scena uwiedzenia dziewczynki z sąsiedztwa przez najmłodszego Essenbecka. To bardzo dobra scena, ale uważam, że temu dziecku naprawdę stała się krzywda, bo było n a p r a w d ę molestowane podczas nagrania. Niby dziewczynka nie została zgwałcona, ale jednak zgwałcona.
Czy najlepsza nawet scena jest tego warta?
Dostojewski opisał w "Zbrodni i karze) perwersyjną do bólu (senną, jak się okazało) scenę Swidrygajłowa z z małą dziewczynką.
Opisał!
Nie użył żywej, prawdziwej dziewczynki, tak jak Visconti (tak jak robili inni, w tym Pasolini).
Mówisz, że trzeba odróżniać fikcją od rzeczywistości.
To odróżniaj.
Obejrzyj sobie tę scenę jeszcze raz (dziś już, na szczęście, taka jej realizacja byłaby już niemożliwa, bo obsesja antypedofilska jest... przegięta w drugą stronę )
W filmie (poza filmem animowanym, rzecz jasna) grają żywi, realni do bólu ludzie.
Im może dziać się realna krzywda.
W imię czego - zapytam jeszcze raz?
Ten film nie tylko opowiada o obrzydliwym eksperymencie.
Sam jest obrzydliwym eksperymentem (na aktorach i... widzach)

ocenił(a) film na 10
candn_filmweb

No teraz to rozumiem Cię doskonale. Tylko nie wiem czy ja jestem to odebrać w takim stanie jak Ty. Dla mnie musi być jakiś wyraźny dowód, że ktoś został do czegoś zmuszony, komuś coś siadło na psychice. Tak jak to było w przypadku Schneider i Ostatniego tango w Paryżu. Aktorka twierdziła, że została zmuszona do pewnej sceny. A w przypadku Salo? Nie słyszałem, by ktoś się na coś skarżył, opowiadał jakie straszne przeżycia miał na planie. Zakładam też oczywiście, że Pasolini i jego ekipa zadbała o jak najlepszą atmosferę na planie tak, że wszyscy czuli się jak na przyjęciu urodzinowym. Jedynie wiek niektórych osób pozostawia trochę wątpliwości, ale jak na moje oko nikt nie miał mniej niż 15 lat. Zakładam , że Rodzice tych nastolatków o wszystkim wieli, i wyrazili zgodę na kręcenie takich scen. Nigdy bym nie zachwycił się filmem gdyby był tworzony w takich okolicznościach o których piszesz. Zakładam więc, że Pasolini nie przemycał swoich fantazji na plan zdjęciowy. W ogóle by nie popadać w szczegóły zakładam, że wszystko było profesjonalne i nie tylko nie miała miejsce władza absolutna, ale jakakolwiek nad którąś z osób odgrywających rolę ofiar itd. Uważam, że można uzyskać dobry efekt w tak przerażających w swoim realizmie scenach bez uszczerbku na zdrowiu fizycznym i psychicznym ludzi. To nas różni. Już nie raz mi ktoś mówił, że mam niewielka empatię i z tym się zgadzam. Ale mimo tego sądzę, że zauważyłbym cierpienie ludzkie nawet choć niewielkie. Wiem, że Pasolini stawał przed sądem kilkadziesiąt razy, nie wiem jak wyglądały te procesy i jak się dokładnie kończyły. To powiedziałoby mi najwięcej odnośnie tego czy Pasolini był skończonym wariatem i nie rozróżniał zawodu reżysera od własnych pragnień, czy jednak nie było tak źle.

ocenił(a) film na 1
Kamileki

Nie mniej niej niż 15 lat...
Rodzice wyrazili zgodę...
Nikt się nie poskarżył...
Zakładam, że...
Żartujesz, prawda?
Mam nadzieję.

ocenił(a) film na 10
candn_filmweb

Tu raczej nie ma z czego żartować. Żartem byłoby gdyby te młode osoby były wzięte z łapanki tak jak na filmie, a po nakręceniu zdjęć zmuszone pod groźbą o milczeniu na temat ewentualnych złych warunków na planie.

Kamileki

Oceniłeś ten film 10/10 . Jest podejrzenie, że lubisz GÓWNA!!!!!!!!!!!!

ocenił(a) film na 5
Kamileki

Myślę, ze Candnowi chodzi o to, ze to raczej popisywanie się wymyślnością tortur na ekranie bez jakiejś wciągającej fabuły, bo taki ten film w sumie jest. Można szukać przesłania, że oto do czego prowadzi rozpasanie władzy absolutnej, ale to tylko to i nic więcej nie niesie. Dlatego dla mnie film jako film wielkim dziełem nie jest.

ocenił(a) film na 1
Draft_style

"Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie".
Pasolini nie odkrył Ameryki, zaś taka konstatacja to za mało na film.
Dawno, dawno temu De Sade robił sobie "eksperymenty" a la libertinage (i nie doszedł do niczego ciekawego:):):)) - to też za mało na film.
Myślę, że powyższe były tylko pretekstem dla Pasoliniego, żeby mógł kultywować swoje zboczenia.
Kiedyś film może i szokował (épater le bourgeois), dziś jest nudny i wstrętny.

ocenił(a) film na 5

Kto wie, czy nie fantazjował, słuszna uwaga!

ocenił(a) film na 5
candn_filmweb

Dlatego pewnie wziął w większości amatorów... To zwykłe popisywanie się okrucieństwem na ekranie bez większej fabuły i nic więcej

ocenił(a) film na 1
candn_filmweb

ja sie zgadzam w 100%

ocenił(a) film na 1
Elemes

:):):)

ocenił(a) film na 5
Elemes

Ja też

ocenił(a) film na 5
Elemes

Ja też

ocenił(a) film na 1
Draft_style

Ja też:):):)

candn_filmweb

E tam, b. dobry film, który do dzisiaj zachwyca (i już prawie w ogóle nie szokuje - jedynie sceny jedzenia kału są do dzisiejszego dnia obrzydliwe, reszta to już lekkie kino w porównaniu z tym, do czego są zdolne pierwsze lepsze horrory gore w dzisiejszych czasach).

Davus

P.S. A że kino ma prawo być obrzydliwe, więc nawet sceny z kałem nie są niczym, co usprawiedliwiałoby wystawienie temu filmowi jedynki. :)

ocenił(a) film na 1
Davus

Mnie nie szokuje, ale też nie zachwyca.
Czym tu się zachwycać?
Film sprawia wrażenie zapisu na brudno perwersyjnych zabaw kilku zboczeńców.
Naprawdę współczuję tym młodym ludziom, którzy zostali wciągnięci do tego szamba.

candn_filmweb

Niczego takiego nie przypomina. To świetnie skonstruowane i zrealizowane kino, przemyślane w najmniejszych detalach, wizualnie olśniewające i niegłupie. A że przy tym nieco obrzydliwe? Cóż, zdarza się. :)

ocenił(a) film na 1
Davus

Realizacja jest co najmniej niechlujna, a scenariusz kaleki.
Brak prawdziwej akcji, co prawdopodobnie jest wynikiem tego, że "Les cent vingt journées de Sodome ou l'École du libertinage" de Sade'a nie jest powieścią z prawdziwego zdarzenia, a... katalogiem zboczeń.
Jeśli już mówimy o libertynizmie - zdecydowanie wolę "Niebezpieczne związki" Choderlos de Laclosa, wielokrotnie zresztą filmowane.

ocenił(a) film na 6
candn_filmweb

oglądałem dzisiaj ten film i jestem w szoku , myslałem ze nic mnie juz nie zdziwi i ze nie moze być film az tak obrzydliwy jak ten ,
ogladające ten film miałem wrazenie ze to jakiś surrealistyczny pornus, jest obleśny ,odrażający , obskurny i odpychający/
nie żałuje ze go oglądąłem ale nie byłem przygotowany na tak ochydne sceny myslałem ze to dramat bedzie podobny do wielu innych a nie niekonczońce się orgie zmieszane z objadaniem się odchodów przez połowe filmu , jak zaczeli wcinać gówno to to nie miało końca na szczęscie film się skończył bo by nic innego juz nie robili,

ocenił(a) film na 1
konrii_2

Ja uprzedzałem.
Inni zachwalali...
Jestem w stanie znieść nawet duże dawki okrucieństwa i obrzydliwości, pod warunkiem jednak, że mają one jakiś sens.
Pasolini gwałci i aktorów, i widza.
Dla własnej, perwersyjnej przyjemności?

ocenił(a) film na 6
candn_filmweb

zapewne tak było ma za swoje zginął zastrzelony przez chłopaka którego molestował i to jeszcze

ocenił(a) film na 1
konrii_2

,,, a nawet - sprawiedliwość poetycka?:):):)
Umarł jak żył.

użytkownik usunięty
candn_filmweb

Wracam, by dodać, że dobrze, iż pojawił się tu Twój głos - uczciwy, celny i bezkompromisowy.

ocenił(a) film na 1

:):):)

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
spycialec

Spycialec - "WIELKI ZNAWCA KINA O NAJLEPSZYM GUŚCIE NA FILMWEBIE. MOJA RACJA JEST NAJMOJSZA JEDYNA , ABSOLUTNA A OPINIA WYJĄTKOWA BO OBIEKTYWNA JAKO PIERWSZA ZE WSZYSTKICH LUDZI."
I "chodzi" do" kościółka"...
Dałbyś spokój z tandetnymi prowokacjami.

użytkownik usunięty
candn_filmweb

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1

Ja tez pozdrawiam:):):)
A o filmie nic?

ocenił(a) film na 1
candn_filmweb

Hej, pamiętam, już gadaliśmy:):):)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones