Film obejrzałam około roku temu. Do tej pory nie dojrzałam, żeby obejrzeć go po raz drugi. Odczuwam niepokój kiedy tylko o nim pomyślę. Pamiętam, że z kina wyszłam prawie omdlewająca, nie mogłam nawet spojrzeć na mojego chłopaka, cały czas milczałam i odczuwałam jadłowstręt. Byłam zdenerwowana, zaskoczona, zniesmaczona, przerażona, rozedrgana. Nie mogłam sobie wytłumaczyć tego ogromu zła i tej niesprawiedliwości.
A jednak dzisiaj na mojej ścianie wisi plakat Pasoliniego, widziałam większość jego filmów, będę o nim pisać pracę magisterską. Dlaczego? Ponieważ był geniuszem. Ponieważ był największym outsiderem włoskiego kina. Ponieważ żaden inny film tak mocno na mnie nie podziałał.
I wcale nie uważam, że Salo' powstało tylko po to, żeby zaszokować widza, jak sądzą niektórzy. To nie jest okrucieństwo dla samego okrucieństwa. Ten film pokazuje jak człowiek może się zachować w ekstremalnych sytuacjach, jak może wyglądać władza w rękach osób niekompetentnych. Zdaję sobie sprawę z tego, że Pasolini trochę przegiął ze środkami wyrazu ( mój jadłowstręt nie był bezpodstawny ), ale pamiętajmy, że film to nie życie, a życie to nie film. Film jest tylko odbiciem rzeczywistości, a lustro czasem deformuje.