w porównaniu z tym co się działo we wojsku w komunistycznym PRL .Byłem w pierwszo-liniowej jednostce pancernej w stanie wojennym.Czy możecie sobie wyobrazić że np na poligonie drawskim byłem od 2 lutego do 4 kwietnia (60 dni), że tygodniami spaliśmy na mrozie w czołgach,że kąpaliśmy się w przeręblach,że kuchnia potrafiła zaginąć za nami i 3 dni nie jedliśmy,że w tym czasie nie doszedł do mnie żaden list ani wiadomość z domu a w tym czasie matka mało nie umarła.Fala to przy tym była ZABAWA -ŻARTY,najpierw musieliśmy przetrwać !!
"nie byłeś jeszcze w wojsku? no kur\/\/a, prawdziwym mężczyzną staniesz się dopiero przysiędze"
stereotyp bądź nie, okraszony "no kur\/\/a", zgadzam się w 100% z tą wypowiedzią...
teraz już upewniłem się, że żartujesz. nawet pocieszna ta twoja prowokacja, nabrałem się na początku :)
FABIO - do wojska idą najwięksi debile z największych - tylko tacy dają się tam zaciągnąć (mówię o tym woju od 1990 do chwili gdy znieśli przymus służby - jak było wcześniej nie wiem) - takie wsioki co "umio" tylko traktorem po polu jeździć, gdzie matka bez zębów z wąsem gotuje bigos i "zimnioki" na co dzień, a ojciec pije pod sklepem - z podobnymi kolegami z wojska i ciągnie zasiłek jak największy darmozjad na koszt podatników - dlatego jeśli nie znasz innego życia i idziesz do tego swojego WOJA to tam jest to dla Ciebie przygoda życia przez wielkie P i pełną gębą ! Ty nie zauważasz że traktują tam człowieka z zasadami, inteligentnego - przestrzegającego regulaminu jak szmatę, dlatego że sam się wychowałeś w takich warunkach gdzie Ty byłeś traktowany jak szmata! czytaj : lanie po dupie, poniżanie ect. (itd. jak byś nie wiedział wielki Panie WOJAKU...). Tak tak, teraz możesz mówić że wcale tak nie jest, że wojsko uczy życia, ale wszyscy wiemy że będziesz bronił tego zaciekle - bo jedyne co osiągnąłeś w swoim życiu to WOJO ! Pozdrawiam...
nie wiem jak rozumiecie słowo przygoda ale dla mnie bieganie z kałachem po poligonie i prowadzenie STARA 266 było niezwykłą frajdą
każdy facet ma choć odrobinę zacięcia do militariów, chyba że jest metro...
rozumiem że zapier**lanie na szmacie, bycie popychadłem oficerów i robienie idiotycznych rzeczy czyli tzw "malowanie trawy" to też ta przygoda którą chciałeś przeżyć,
Po pierwsze to chodziło Ci o zieloną szkołę, ale wybaczam bo byłeś w wojsku i jesteś niedouczony, po drugie sam byłem w wojsku i nadal uważam że to strata czasu. Wojsko nie uczy niczego poza opier***niem się, miganiem od roboty, paleniem papierosów i piciem wódki/piwa. Rozumiem że przygoda dla Ciebie przez pół roku to również było robienie rejonów, "malowanie trawy" i bycie popychadłem oficerów.
kolonie, zielone szkoły! korekta nikomu nie zaszkodzi...
jeśli już to podoficerów! jak była zorganizowana jednostka? stopnie? służby?
"zapier**lanie na szmacie" - w domu nigdy za sobą nie zmywałeś podłogi?
Podoficer to takie popychadło co siedzi przy biurku i napiera wszystkie rozkazy oficerów czyli wojskowych którzy pokończyli lub nie bo różnie to bywa szkoły OFICERSKIE już nie pamiętam ale to się zaczynało od jakiegoś stopnia.
Co do sprzątania no może ty żyjesz w pałacu gdzie masz 20 metrowy korytarz i pucujesz go szlaufem i ryżową szczotą bo ja nie mam. Co innego postrzątać w domu co innego w wojsku i skoro tam byłeś powinieneś wiedzieć o co chodzi. Chyba że w domu też malowałeś opony do stara pastą do butów.
mnie bardziej interesuje twoja znajomość organizacji na jednostce! stopnie? służby?
polecam wikipedie, może znajdziesz...
niech cie o moją znajomość stopnii głowa nie boli to tylko potwierdza że masz zryty beret no i na co mi wiedzieć w życiu codzinnym stopnie jakiś palantów co to ich więcej w życiu nie zobacze ?? za to ty się w poprzednich postach podniecałeś capsztykiem i co teraz żonie też zamiast dobranoc karzesz mówić capsztyk ?? nie rajaj się niezdrowo wojem są w życiu ważniejsze sprawy
Ale tych metroseksualnych jest większość. Teraz to już prawie wszyscy - wykształceni, piękni i młodzi. Nie ma już obowiązkowej służby wojskowej, kotów, sierściuchów ani innych wynaturzeń z poprzedniej epoki. Świat idzie do przodu, nawet w Polsce.
ale się tu rozgadaliście :)
wszystko we wojsku było popier...ne ,nielogiczne,chamskie odklepałem 2 lata w tym syfie ,może i coś mnie to nauczyło ... nie wiem ale raczej nic,
w drugim roku służby już jako vicek czy dziadek byłem prawdopobnie tak nasiąknięty gównem że postępowałem jak moi prześladowcy uważając że to norma,
tych co w tym bagnie się nie paprali nie można uznać za cipki ale raczej szczęściarzy ,tak sądzę po latach
we mnie blizny moralne i etyczne się nie zagoiły
"w drugim roku służby już jako vicek czy dziadek byłem prawdopodobnie tak nasiąknięty gównem że postępowałem jak moi prześladowcy uważając że to norma"- o to możesz już mieć tylko pretensje do siebie...
wojsko nauczyło mnie karności, dyscypliny i już nie jestem "gymajny"... :)
eeee ... to mnie karności i dyscypliny nie nauczyło nawet życie a już wojsko najmniej bo robiło się wszystko na przekór tamtemu systemowi
jestem typ nieokiełznany ,nie daję się podporządkowywać i może dlatego ówczesne wojsko uważam za syf
karności i dyscypliny można się nauczyć samemu, trzeba mieć tylko silną wolę i chęć.
chyba nie o tej samej karności i dyscyplinie myślimy ,silną wolę może mam- co nie znaczy że mam się poddawać byle czemu/komu.
to nie wiem jaką musiał mieć wyżerkę w domu:)) że na zgniłych jajach i śmierdzących śledziach jeszcze się wypasł :))
nie znam się na praktykach homoseksualnych, ale widzę że trafiłem na znawcę tematu!
mnie też chcesz ukręcić? :)
tak ,kręcenie wora też niestety było .... ale byly i gorsze "rozrywki" a za chojraka się nie uważam