Nie dzięki efektom, obsadzie czy scenerii. Chodzi o samą fabułę, o to, że w takiej sytuacji na
prawdę nie ma miejsca na sentymenty. Kiedy zaczyna ich zalewać i muszą dostać się do
nieznanej części jaskini, "szef" mówi, że dziewczyna sponsora i kumpla jednocześnie ma
być ostatnia bo jak utknie, to nie zablokuje reszty (umrze TYLKO ona) pomyślałam sobie, że
tu się kończy wycieczka a zaczyna walka z sobą samym i żywiołem. Kiedy giną jeden po
drugim, nie wiedząc co będzie za kolejne 100 metrów i nie ma czasu i miejsca na to, żeby
żałować znajomych, niekiedy wieloletnich współpracowników, do tego czasem trzeba im
"pomóc". Dla mnie film na prawdę mocny, pokazujący, że jeden zły ruch, panika,
nieprzygotowanie, mogą kosztować życie.
Ps. pokazał mi go chłopak, próbując mnie namówić do nurkowania ;D
Film-zachęta zdał swoją rolę? =)
Co do samej fabuły - Uważam, że rację masz tylko częściowo. Prawdą jest, iż nie można pozwolić na to, by opanował nas stan jakiejś chorej paniki po stracie towarzysza. Jednakże, przejście z jednej skrajności w drugą również nie wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Myślę, że postawa Josh'a oscyluje właśnie gdzieś po środku, a przykładem złym jest jego ojciec - Frank.
nurkowanie jak najbardziej mi się podoba jednak bardziej niż w jaskini czy na wrakach, wolałabym wieloryby rekiny czy delfiny.
Co do bohaterów - można by powiedzieć, że obaj z ojcem mogli przeżyć, z tą różnicą, że chłopak kilka razy wcześniej chciał ratować tych, którzy nie dali rady, wtedy sam by zginął. Ojciec miał pecha, choć i tak we dwóch na jednej małej butli nie daliby rady.
Najbardziej emocjonujące w całej fabule jest to, że widz ma świadomość, że to się naprawdę zdarzyło.
Nie, nie nie. To się nie zdarzyło naprawdę! Żeby była jasność - film mi się bardzo podobał, na pewno godny zapamiętania.
Ale to był film INSPIROWANY faktami, a nie OPARTY na faktach. Subtelna różnica. Twórców zainspirowała historia grupy nurków, która została uwięziona w jaskini przez ulewę, w efekcie czego musieli szukać innej drogi, żeby się wydostać. I tyle. Nie było aż takich dramatów i przede wszystkim NIKT nie zginął!
To tak, jak często widzę, że ludzie mówią, że to film Camerona, który był tu tylko współproducentem. Niuans, a proszę ile zmienia.