Ten film obnaża głupotę powiedzenia, że dobro społeczności jest ważniejsze, od dobra jednostki. To popularna bzdura, która jest nam wmawiana niemal na każdym etapie naszego życia.

Scena, gdy ten czarny próbuje zgwałcić te dziewczynę i mówi, że "to ważne dla ludzkości" czy jakoś tak, pokazuje, jak głupie jest to przekonanie o wyższości dobra społecznego nad dobrem jednostki.

Bo społeczność to nic innego, jak zbór jednostek.

Uważam, ze jeśli społeczność nie chroni należącej do niej jednostki, to jednostka jest moralnie zwolniona z dbania o dobro tej społeczności.

Natura nie określa, czy społeczność jest ważniejsza od jednostki. To, ze niektóre społeczności według takiego "prawa" postępują, to sztuczny wytwór tych społeczności, wynikający jedynie z praw wymyślonych przez tę społeczność - nie praw natury.,

Owszem, jeśli ktoś chce się poświęcić dla większości, to może. To tylko jego wybór i tak zawsze powinno pozostać. I powinien zrobić to tylko, Jeśli naprawdę widzi, że warto.

A wracając do sceny gdy ten czarny próbuje zgwałcić tę dziewczynę. Jaką wartość można zbudować na gwałcie i przemocy?

No właśnie. Żadną.