PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34743}

Skowyt

The Howling
6,0 2 773
oceny
6,0 10 1 2773
6,0 3
oceny krytyków
Skowyt
powrót do forum filmu Skowyt

"Skowyt" z 1981 roku to połowicznie kultowy horror, który jest pełen skrajności - klimat pierwszoligowego kina grozy koliduje tutaj z bardzo złym scenariuszem, a świetnie sfilmowane sceny z wilkołakami, z niemalże Oscarowymi efektami specjalnymi są kontrastem do fatalnie nakręconych scen dialogowych czy poszczególnych, naiwnie wyreżyserowanych zwrotów akcji. "Skowyt" udał się trochę z przypadku i można określić go mianem solidnego gniota - udało się wytworzyć odpowiednią atmosferę (choć to raczej zasługa lokalizacji, a nie umiejętności reżysera) i w ciekawy sposób pokazać na ekranie wilkołaki, ale sama historia nie jest odpowiednio wyważona/wyśrodkowana i przez to pierwsza połowa jest strasznie nudna i niezborna, a potem nadchodzi ostatni akt i mamy natłok akcji oraz szybkie domknięcie wszystkich wątków.

Film miejscami jest dość chaotyczny, tak więc scenariusz skonstruowany jest tak, żeby w łopatologiczny sposób wyjaśniał na każdym kroku widzowi, że chodzi o wilkołaki i czym one są - w telewizji ciągle pojawiają się sceny, w których spiker opowiada o podwójnej naturze i ukrytej w nas bestii, sprzedawca w księgarni objaśnia głównym bohaterom jak z nimi walczyć, a z emitowanego w telewizji filmu ("Wilkołak" z 1941 r.) dowiadują się oni również innych, istotnych faktów. Czasem jest to o tyle kuriozalne, że kolejne wskazówki pojawiają się dokładnie wtedy, kiedy są właśnie potrzebne. Chris i Terry w sumie nie muszą się specjalnie starać w swoim prywatnym śledztwie, bo Joe Dante podaje im wszystko na tacy. Również niektóre inne sceny nakręcono dość pretensjonalnie i są jedynie pretekstem do pokazania efektów specjalnych - np. w pamiętnej, kilkuminutowej scenie transformacji Eddie'go, Karen White stoi i mu się przygląda, choć ma drogę ucieczki i czas na nią. Również walkę z wilkołakiem podejmuje dopiero wówczas, gdy ten jest w pełni przemieniony i gotowy do ataku. Podobnie jest ze sceną śmierci Terry - bestia zamiast ją dopaść i zagryźć, to najpierw ją straszy, a potem przygląda się jej przez dłuższy czas; zapewne miało to służyć zaprezentowaniu wizerunku wilkołaka, którego w tej scenie widzimy pierwszy raz w całej okazałości. Widać, że ktoś poszedł na skróty i niezbyt przemyślał te sceny.

Wygląd leśnych bestii jest najjaśniejszym punktem tej produkcji - kostiumy i modele animatroniczne zostały wykonane precyzyjnie, a odpowiedni kąt filmowania i oświetlenie sprawiają, że filmowe wilkołaki wzbudzają grozę, ale i intrygują. Wyglądają dokładnie tak, jak wyglądać takie bestie powinny. No i mamy tutaj najlepszą w historii wilkołaczego kina scenę transformacji człowieka w bestię. Dzisiejsze, nawet najlepsze CGI choćby w połowie się nie umywa do efektu pracy Roba Bottina. Pojawia się tutaj też animacja rysunkowa, animacja poklatkowa, lalkarstwo i pracochłonna charakteryzacja. Zdjęcia są klimatyczne, ale to zasługa odpowiedniej scenerii - ośrodek wypoczynkowy i jednocześnie klinika, położona w samym środku spowitego mgłą lasu musi robić za klimat, a twórcy zdają sobie z tego sprawę i to wykorzystują. Te wszystkie ujęcia pełni księżyca i mrocznych zakamarków lasu nadają także "Skowytowi" cech typowo klasycznego horroru o ludziach-wilkach. Niestety aktorstwo jest słabe - szczególnie Dee Wallace, która gra bardzo karykaturalnie i nie potrafi wiarygodnie odegrać emocji, które targają jej bohaterką. Być może się dobrze starała, ale efekt jest zdecydowanie poniżej oczekiwań. No i z powodu aktorki finał zmieniono na bardziej łagodny, co nieco kłóci się z jego wydźwiękiem.

Warto obejrzeć ten film z kilku powodów - nawet jeśli jest co najwyżej przeciętny, to i tak jest to jedna z najbardziej pamiętnych produkcji o wilkołakach, no i efekty specjalne są tutaj naprawdę doskonałe - w wielu dzisiejszych horrorach o tej tematyce próżno szukać lepszych. Swoje robi też urok lat 80. i stylistyka z tamtego okresu - chce się ten tytuł oglądać, pomimo nudy i topornie realizowanego scenariusza. Co by nie mówić, "Skowyt" ma duszę i warto po niego sięgnąć - choćby z ciekawości. Ja oceniam na 5/10. Film dawniej można było dość często zobaczyć w TVP, ale od 2009 nie powtarzają już go. Dawniej Polsat też go emitował.

ocenił(a) film na 2
Goro_Gondo

Fajnie, że jest ten film czymś wyjątkowym, bo taki wniosek, pomimo twojej niskiej oceny, łatwo można wyprowadzić. I bardzo dobrze. Dodam, że znalezienie w słabym filmie czegoś wartościowego jest też swego rodzaju sztuką. Jesteś w stanie napisać, jaki konkretny element filmu najbardziej ci się podoba (chyba, że to napisałeś, a ja przeoczyłem, ale nie wydaje mi się)? No i jak się spisał John Carradine?

ocenił(a) film na 5
rockystallion

Tak - zdecydowanie mroczy klimat, który podsycają zdjęcia lasu we mgle i rewolucyjne efekty specjalne. Wynagradza to trochę ułomny scenariusz i niezbyt dobre aktorstwo. Na pytanie czy tylko dlatego warto obejrzeć "Skowyt" odpowiem "tak". John Carradine pojawia się tutaj w roli całkowicie epizodycznej, w bodaj dwóch zaledwie scenach, gdzie ma niewiele do zagrania. Chyba najmniej istotna rola w całym tym horrorze. Jeśli odpalisz tylko dla niego, to możesz trochę rozczarować się, bo może łącznie z dwie minuty ma tutaj do zagrania.

ocenił(a) film na 3
Goro_Gondo

Bredzisz, dziecko.

Krzypur

gimbus nie zauważy dobrego filmu nawet gdy usiądzie mu na twarzy.

rockystallion

skąd sie biorą takie SMUTASY?? problemy ze wzwodem?

Goro_Gondo


trudno wysiedziec na filmie? PROBLEM Z PROSTATĄ/ZWIERACZEM WYLECZY CI UROLOG/PROKTOLOG.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones