PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=186910}
5,5 38 237
ocen
5,5 10 1 38237
5,1 16
ocen krytyków
Smętarz dla zwierzaków
powrót do forum filmu Smętarz dla zwierzaków

5,5/10

ocenił(a) film na 6

(...) Stephen King przyznał, że „Smętarz…” w reżyserii Mary Lambert stawia wysoko w hierarchii ekranizacji swoich tytułów − to właśnie ta pozycja miała go szczerze przerazić. W remake’u − jeśli tak go nazwiemy − postawiono na dość jump-scare’owe metody straszenia, które raz się sprawdzają (vide: scena z lustrem), a kiedy indziej zupełnie nie. Atrakcyjne dla oka są efekty gore. Nie powinno to dziwić: historia indiańskiego cmentarzyska w każdej swej modyfikacji biła po zmysłach makabrą. Świetną robotę wykonały kadry charakteryzatorskie: na widok Victora Pascowa i pulsującego w jego skroni, obnażonego mózgu można wzdrygnąć w fotelu. Brutalność bierze górę nad filmem dopiero w jego drugiej połowie; pierwszych kilkadziesiąt minut opiera się na powolnym budowaniu napięcia. Ellie obserwuje, jak zamieszkałe w Ludlow dzieci przeciągają po lesie upiorną procesję. Na buźkach mają maski wykonane z papier-mâché, w taczkach każde z nich wiezie martwego pupila. To fajny, niepokojący akcent − i wcale takich w filmie nie brakuje, choć mogło być ich więcej. W jednej z najlepiej zmontowanych scen Louis stoi przed światłami sygnalizacyjnymi i wspomina śmierć Pascowa na zimnym stole zabiegowym. Przeplatają się ze sobą ujęcia kapiącej na szpitalne kafle krwi, czerwonego sygnału drogowego oraz utrapionej twarzy bohatera, która palona jest jaskrawym karminem. „Smętarz dla zwierzaków” nie równa się z tak szykownymi horrorami, jak „Coś za mną chodzi” czy „Dziedzictwo. Hereditary”, choć wciąż pozostaje produkcją stylową i zwyczajnie łatwą w odbiorze wzrokowym.

W finalnym rozrachunku bije jednak od nowego „Smętarza…” zaskakująca przeciętność. Jak na opowieść o straszliwych konsekwencjach własnych czynów jest to horror niedostatecznie straszliwy. Kölsch i Widmyer znaleźli w filmie miejsce dla obowiązkowej sceny google’owania zjawisk paranormalnych (w ten sposób „poznajemy” jednego z ważnych bohaterów książkowych), ale nie dla pamiętnej konfrontacji Louisa z teściami. Szkoda, bo w wersji Lambert był to materiał opałowy żarliwego dramatu. Mniej wyrazista okazuje się Zelda − postać wręcz ikoniczna dla fanów grozy. Ukoić nerwy widzów mają nawiązania intertekstualne: krótka wizyta w Derry, wyrywkowa wzmianka o psie Cujo. Film sprawia wrażenie ponaglonego w procesie produkcji, poskładanego do kupy tak, by wkupić się w łaski niedzielnego kinomana. Jego zakończenie − zanadto urwane − nie będzie prowokowało gorących dyskusji i prób interpretacji scenariusza, ono po prostu doskwiera i rozczarowuje. Ponad miesiąc temu wyszedłem z kina po seansie filmu „Us” i przez krótką chwilę nie wiedziałem, co o nim sądzę, jak odczytuję jego metafory. „Smętarz dla zwierzaków” nie zaskoczył mnie prawie niczym.

Pełna recenzja: #HisNameIsDeath

ocenił(a) film na 7
MyNameIsDeath

@autor

ciekawa reenzja, właściwie się zgadzam, film jest przeciętny, nawet zły, momentami ze słabym aktorstwem.
Ale ile przyjemnosci z niego miałem:)
Znam pierwszą wersję, znam drugą część (obie lubie, chyba drugą nawet bardziej), książkę też czytałem (akurat jak na Kinga to przeciętna), ale ten nowy "Smętarz..." mnie rozbawił bardziej niż przestraszył czy poruszył, ale sprawił mi tyle filmowej frajdy, co najlepsze slashery z lat 80-tych:)

ocenił(a) film na 6
tecumseh27

Ja niestety czułem głównie rozczarowanie. Tyle czekałem na ten film, tak bardzo lubię styl reżyserów (a już na pewno ich "Starry Eyes"), a ten film okazał się najprostszym popcorniakiem. Liczyłem na więcej, ale może masz trochę racji - nie wszystkie horrory muszą być takie jak te Peele'a czy - na przykład - Roberta Eggersa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones