Książkę czytałem jeszcze w LO (jak nie wcześniej) i pamiętam, jak ogromne wrażenie na mnie zrobiła.
Jej nowa ekranizacja - mimo świetnego trailera - to raczej parodia horroru, a nie psychologiczny film grozy (jaki spokojnie można byłoby nakręcić na bazie powieści). Parę razy w czasie seansu dosłownie można parsknąć śmiechem. Końcówka z kolei... Nie rozumiem, dlaczego zmieniono finał (w porównaniu z książką) , ale efekt jest fatalny... Zmarnowany potencjał...
Totalnie się zgadzam z każdym Twoim słowem. Mieli taki fajny materiał na scenariusz a takie gowno z tego wyszło.
Nie czytałam książki, nie po drodze mi z Kingiem, ale skoro twierdzisz, że tam finał był inny to sięgnę przynajmniej po końcówkę :P Tu nie dość, że było nudno (3/4 filmu o kocie i gdzie się podział stworek ze zwiastuna?) to jeszcze to zakończenie :P
Chyba mi się śniło, że w którymś zwiastunie pojawiała się ta rogata postać z książki, którą pokazał Jud.
To było Wendigo jakby co. W sumie mogli go pokazać w jakiejś scenie z koszmarów Louisa albo na końcu. Swoją drogą jest to naprawdę ciekawa istota do nakręcenia nowego horroru (trochę jak Rytuał). Oczywiście pod warunkiem, że zostałaby odpowiednio przedstawiona i nie przerysowana.
Część wywiadu z Kingiem:
Reżyserzy nowej ekranizacji, Kevin Kölsch i Dennis Widmyer dokonali dość poważnych zmian w twojej historii ale jednocześnie byli bardzo wierni książce. Co sądzisz o nowym filmie?
Jest cholernie dobry! To naprawdę dobry film. Jest dojrzały, to rodzaj dorosłego filmu. Nie w stylu roznegliżowanych nastolatków kolejno zabijanych na letnim obozie. Ostatnio w tym gatunku było kilka udanych filmów. Na przykład „Uciekaj” Jordana Peele’a. Myślę, że jego nowy film – „To my” – będzie wielkim hitem. Ogromnym. [King miał rację, „To my” okazał się mieć najlepszy weekend otwarcia w historii w gatunku horroru, nie będącego sequelem czy remakiem]. O takim dorosłym kinie mówię.
Czy nie przeszkadza Ci, że w filmie, jak to widać w zwiastunie, wskrzesili inne dziecko, starszą dziewczynkę zamiast małego chłopca?
To coś innego. Zrobili dobrą robotę. Stary, widziałem te wszystkie reakcje w necie gdy ludzie zobaczyli, że to Ellie a nie Gage ginie na drodze i myślałem sobie: „Człowieku, co z nimi…” To takie dziwaczne. Jadąc do Tampy możesz wybrać Drogę 301. Ale możesz też obrać Drogę 17. W obu przypadkach dojedziesz do Tampy. [śmieje się]. Rozumiesz? Dla mnie to niczego nie zmienia. Pomyślałem sobie: „Okay, rozumiem dlaczego to zrobili, jest chyba łatwiej pracować z zombie gdy gra go dziewczynka niż brzdąc.”
http://stephenking.pl/wywiad/rozmowa-ze-stephenem-kingiem-5/
Ty nie musisz się zgadzać z autorem powieści :)
Jak dla mnie film nie angażuje emocjonalnie, a końcówka jest naprawdę słabiutka i sprawia, że o filmie szybko się zapomni. Nawet dobre aktorstwo nie ratuje specjalnie filmu.