NIe należę do fanów literatury Kinga. uważam zresztą że to pisarz typowych produkcyjniaków. Owszem - kasowy, ale nie ambitny. Pomińmy to jednak i wróćmy do filmu. Film zawsze bedzie zawodem dla kogoś kto przeczytał książkę i kłopot nie w tym że trochę pozmieniano wątki, wycięto Normę która w sumie nic znaczącego do fabuły nie wniosła, ale generalnie kompletnie rozsypał się charakter bohaterów. Crandall jest tu gburowatym jegomościem który ni z gruszki ni pietruszki prowadzi faceta którego ledwo zna w tajemiczą dżunglę tylko dlatego że córka doktora kochała kota a tymczasem w książce było wyraźnie wskazane że poprowadził go tam dlatego że doktor wcześniej "wskrzesił" jego żonę z ataku serca.
Generalnie film jest za krotki i trudno tu nawet rozwinąć główne wątki a co dopiero poboczne. A w ogóle ksiażce to logiki brak bo niby jakim cudem życzliwy po pogodny sąsiad miałby wciągać doktora w siły ciemnosci skorosam wiedział ze to prowadzi tylko do nieszczść. No,ale jak to u Kinga... dużo fajerwerków i straszenia, a w końcu sam się zaplącze we własne nogi. Miasteczko Salem jest beznadziejne. T książka wiele lepsza, ale też ma wiele wad