PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=186910}
5,5 38 227
ocen
5,5 10 1 38227
5,1 16
ocen krytyków
Smętarz dla zwierzaków
powrót do forum filmu Smętarz dla zwierzaków

Na nowy "Smętarz" przyszło długo czekać miłośnikom powieści, bowiem stara adaptacja odrobinę trąci myszką, do tego upycha całą książkę w jakichś lekko ponad stu minutach projekcji, przez co szatkuje wątki i tak naprawdę gubi gdzieś klimat po drodze. Jej atutem jest to, że jest wierna swemu pierwowzorowi, ale spłycenie fabuły nie pozwala się w nią wczuć. Nie dziwota więc, że fani pokładali wielkie nadzieje w duecie Kevin Kolsch & Dennis Widmyer (w tym ja także).
Trailer nowego "Pet Sematary" zadebiutował w październiku 2018 i jak każdy trailer, wyglądał po prostu obiecująco. Sam zajarałem się nim i liczyłem, że gdy film trafi do kin, będzie prawdziwym sztosem. Ale...
Ukazał się drugi trailer, w którym zaspoilerowano nam właściwie bardzo wielką zmianę fabularną w stosunku do powieści Stephena Kinga, no ale ok... Czasem warto coś zmienić, żeby czytelnik, który udaje się do kina na adaptację ulubionej powieści nie zanudził się podczas seansu obserwując wydarzenia na ekranie.
Koleją, niezbyt dobrą wiadomością był fakt, że pojawiła się informacja o czasie trwania nowego "Smętarza" - praktycznie prawie to samo, co wersja wyreżyserowana przez Mary Lambert. Podświadomie już można było się domyślać jak to się może skończyć... Nadszedł jednak dzień polskiej premiery i postanowiłem się wybrać na seans...

Historia zaczyna się tak samo, jak w powieści - małżeństwo Creedów (w roli Louisa - Jason Clarke, a w roli Rachel - Amy Seimetz) w raz z dwójką dzieci - Ellie i Gage'em, oraz kotem Churchem, przeprowadza się z Bostonu (w książce z Chicago) do Ludlow w stanie Maine, do domu na przedmieściach. Urokliwy zakątek ma jednak zasadniczą wadę - leży w sąsiedztwie ruchliwej trasy, przez którą przejeżdżają codziennie kilkanaście razy ogromne ciężarówki. Na drodze ginie mnóstwo zwierzaków. Creedowie (a właściwie najpierw Ellie) poznają swojego sąsiada - Juda Crandalla (John Lithgow), który uświadamia ich, że w lesie za ich domem znajduje się cmentarz dla zwierząt (błędnie opisany na tabliczce jako "Smętarz"), na którym dzieciaki z miasta chowają swoich potrąconych przez samochody pupilów. Z pozoru niewinne wydarzenia stają się początkiem koszmaru, w który rodzina Creedów się wplątała, a każdy kolejny krok, to staczanie się coraz bardziej w głąb tego piekła...

Na początek może warto pochwalić śmiałą decyzję o zmianie w wątku fabularnym. Ten nietypowy krok budził obawy, ale te należy rozwiać. Film dzięki temu zyskuje na nieprzewidywalności. Oczywiście znajdą się zawiedzeni fani powieści, ale umówmy się, że chyba po raz drugi nie chcielibyśmy w finale oglądać przeróbki laleczki Chucky. Kolejną istotną rzeczą jest oprawa wizualna. A ta jest bardzo dobra. Zarówno sielskie Ludlow jest przedstawione bardzo malowniczo. Z kolei "smętarz" i teren za nim, jest skąpany w nocnej mgle, co dodaje mu aury tajemniczości oraz mistycyzmu. Wendigo, główny sprawca całego galimatiasu, także pojawia się gdzieś w tle, ale tylko jedynie jako coś porykującego znienacka i łamiącego gałęzie - nigdy nie widzimy go na ekranie.

Teraz pora na zarzuty względem tego filmu - największy: tempo, narzucone mu przez ramy krótkiego czasu trwania. Nowa ekranizacja "Smętarza" zasuwa iście ekspresowo w tym względzie, przez co ma impakt na pozostałe strefy produkcji. O zmienionej fabule wspominałem, ale nie wspominałem o wycięciu z wątku kilku postaci, takich jak choćby rodzice Rachel czy opowieści Juda o tym, kto był pochowany na "smętarzu" (w tej wersji teoretycznie Louis coś tam o tym sobie googluje a i siostra Rachel także ma tu swoje kilka minut, ale to trochę za mało). Teoretycznie taki zabieg pozwala bardziej skupić się na głównych bohaterach, ale w praktyce widać, że to drugie tło jest takie trochę ubogie. Dalej - gra aktorska. Nie mówię że jest zła. Zarówno Jason Clarke, Amy Seimetz, dzieciaki, John Lithgow i pozostali zagrali dobrze swoje role. Bardziej chodzi tu o brak zbytniej ekspresji, która w horrorach z domieszką dramatu jest naprawdę istotna (niedościgniony na tym polu jest chyba "Hereditary", ale film Astera właśnie dzięki odpowiedniej długości i takim, a nie innym podejściu w kreowaniu historii mógł sobie na to pozwolić). Film przez to bardziej ogląda się, jak jakąś reklamę, czy teledysk - bez większego zaangażowania emocjonalnego w przedstawiane wydarzenia.
Inną, niezbyt budującą klimat rzeczą, są relacje między bohaterami. W powieści i w filmie z 1989 roku Jud Crandall to niemal taki "dziadek" w rodzinie, tutaj jest tylko dobrym sąsiadem, którego Creedowie cenią, ale nie mają do niego tak wielkiego zaufania, jak w Kingowskim pierwowzorze.
Następna kwestia , to już raczej następstwo wyżej wymienionych rzeczy - brak tego dramatu rodzinnego i fatalizmu, który miała w sobie powieść. Gdyby film trwał chociaż z te dwie godziny, mógłby pozwolić sobie na ekspozycję pewnych dramatów i rozterek bohaterów - walczącego z sobą Louisa czy wewnętrznych demonów targających Rachel. Trochę tego zabrakło, bo głównie to było źródłem dramatu i posępnego tonu historii w oryginale.

Jakby tego było mało, samego horroru jest tu dość niewiele. Sekwencje, które mają straszyć widza - owszem, są, ale nie podkręcają zanadto ciśnienia. Ot, dobrze zrealizowane, ale przy braku zainteresowania emocjonalnego widza, raczej będą miały słaby wydźwięk.

Zakończenie niby reperuje wcześniejsze potknięcia i wystarczy powrócić do sekwencji początkowej by domyślić się, co stało się z Gage'em, ale w ostatecznym wyniku jest i tak średnio.

Nowy "Smętarz" to realizacyjnie sprawny film, ale lepiej sprawdziłby się, gdyby był zdecydowanie dłuższy (minimum ze dwie godziny) ponieważ sama historia ma niesamowity potencjał, który tutaj nie został choćby dostatecznie wykorzystany. Przez to dostaliśmy typowego średniaka, którego oglądanie jest jak gapienie się przez okno w czasie długiej podróży. Niby fajnie, ale o widokach zapomnimy zaraz, jak tylko wysiądziemy. I taki też jest filmowy "Pet Sematary" Anno Domini 2019. Nie zapamiętamy go na więcej jak dzień, góra dwa. Jest na pewno lepiej, niż w 1989 roku, ale nie tak znacząco, jakby się chciało...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones