"Film śpieszy się, aby dotrzeć do miejsca, w którym ponad trzydzieści lat temu skończył King, zgrabnie je obejść i pokazać, że twórcy z tego pomysłu wyciągną jeszcze więcej i sięgną tam, gdzie pisarski wzrok nie sięgnął. Po drodze jednak, niczym bezdomnego kota, rozjechali wiele istotnych elementów. Rodzinny dramat, relacje domowników oraz życiowa lekcja na temat śmierci zostają przysypane grudami cmentarnej ziemi, a to, co wyszło z płytkiego grobu zaraz po północy to klasyczny, pełen znajomych motywów horror, który ociera się pyszczkiem o skromne zombie movie."
Całą recenzję możecie przeczytać tutaj: http://mrtl.pl/zombie-kot-i-wyliniala-ekranizacja-smetarz-dla-zwierzakow/