Pomysł, jak zwykle u Burtona, nawet był, ale o dziwo kreatywny reżyser wtopił na całej linii. Jego film jest nieangażujący, losy rodzinki ogląda się wręcz ze znudzeniem. Są one tak chaotyczne(małżeństwo biega tam i z powrotem, zamiast raz, a porządnie przegonić natrętną rodzinkę) i pozbawione humoru, że nawet występ Keatona w swojej najoryginalniejszej roli(która nomen omen trwa w całości z 10 minut) nie nadaje historii ani humoru, ani jakiegoś pozytywnego szaleństwa. Beetlejuice to nudziarz, który bełkocze bez ładu i składu i sili się na bycie komikiem, wodzirejem czy jakimś zajebistym straszakiem. Owszem, jest cała masa typowych akcesoriów Burtona: motyw śmierci, apatia jakiegoś bohatera(okropna postać i aktorka grająca ją - Winona Ryder), zabawa w groteskę(tym razem całkowicie spalona), dziwaczne machiny(koparka przed domem), dziwaczne stwory i miejsca(zaświaty). Wszystko jednak było pozbawione życia(cóż za ironia), humoru, a do tego Burton chyba przespał cały film, bo reżyseria była fatalna. Chociaż, w sumie nie pamiętam,aby w tej materii Tim był jakimś wirtuozem. O ile dobrze pamiętam serial był lepszy. Kiedyś może sobie go przypomnę, kiedyś, bo na razie czuję niesmak, jakbym wypił sok z żuka.
To ciekawe, jak różna może być recepcja sztuki — moim zdaniem “Beetlejuice” to właśnie najlepszy film Burtona (choć powiedzmy sobie szczerze: Tim Burton nie tworzy filmów wybitnych). Cudowny bałagan. Coś, co na pierwszy rzut oka może wydawać się produkcją zrealizowaną przy maleńkim budżecie i opartą na zaledwie zarysie scenariusza, bardzo szybko przeradza się w naprawdę oryginalny komediohorror. Nawet jeśli tekturowe efekty specjalne mogą niekiedy razić niedoszlifami, i tak cechują się nieodpartym urokiem, ponieważ nadrabiają werwą i wyobraźnią.
A zarzuty odnośnie “dziwacznych machin”, “dziwacznych stworów i miejsc” kierowane przeciwko Burtonowi to naprawdę jakieś żarty.
Za inną ogromną zaletę “Beetlejuice” uważam jeszcze wykorzystanie różnych piosenek Harry’ego Belafonte — doskonałych, skądinąd.
Nie słyszałem,aby ktoś psioczył na wyobraźnię Burtona dotyczącą m.in. dziwacznych machin
Rzeczywiście. Zwracam honor, przed odpowiedzią pośpiesznie przeczytałem końcówkę Twojej wypowiedzi. Dlatego wydało mi się, że uznałeś powyższe cechy za wady.
Nie groteska boli w tym filmie ale główni bohaterowie.
4/10 tylko ze względu na świetną role Keatona.
Zbyt dużo tutaj chaosu i meczący brak historii.