PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30808}
7,9 33 417
ocen
7,9 10 1 33417
9,0 27
ocen krytyków
Stalker
powrót do forum filmu Stalker

UWAGA!!! Niniejszy wpis, jakkolwiek nie zajmuje sie fabułą, gdzieniegdzie zdradza jej szczegóły!

“Wszystko zależy od świata wewnętrznego widza. >Kto ma uszy, niechaj słucha<“ (A. Tarkowski).

Tarkowski nie bezpodstawnie zdecydował się zabarwić czarnobiałą taśmę na kolor brunatny. Często studiował ikony oraz malarstwo zachodnioeuropejskie okresu średniowiecza, renesansu i baroku. Doskonale znał symbolikę barw. Według przekazów religijno-filozoficznych brąz oznacza marność, nudę, jałowość, rezygnację. Tak Stalker postrzega świat, w który żyje. Przypomnijmy scenę snu, w którym pogrążył się w Strefie, co ważne - również w kolorze brunatnym: widzimy symbole ziemskie (władza, wiedza, bogactwo itp.), wszystkie zatopione. Widzimy również zatopiony fragment obrazu Eycka, przedstawiający tego, za kogo najpewniej uważa się Stalker - Jana Chrzciciela, “anioła pustyni” (Strefa to miejsce puste: “nikogo tam nie ma i być nie może“). Kolor brunatny to nie ponura rzeczywistość komunizmu. “Nie interesuje mnie poruszanie wąskich kwestii społecznych czy politycznych” - przekonywał Tarkowski.

Stalker decyduje się porzucić rodzinę, aby odbyć kolejną, jakże ryzykowną wyprawę. Dla niego świat, w którym żyje wraz z żoną i dzieckiem to “więzienie”, natomiast Strefa to “dom”. Natychmiast dostrzegamy tu opozycję między kenomą (próżnia; bezwartościowy świat materialny) a Pleromą (pełnia boskiego bytu; to, co najwartościowsze). Przypomnijmy, że dla Platona, neoplatoników i różnego typu gnostyków świat, w którym żyjemy i samo nasze ciało to WIĘZIENIE duszy; że celem ludzkiego życia jest powrót do świata idei czy “domu (Pra)Ojca”. Tym mocniej uwydatnia to symbolika brązu - to przecież barwa ekskrementów. Tak na przestrzeni wieków niektóre środowiska i sekty postrzegały nasz świat: jako śmierdzący odpad po bluźnierczym akcie kreacji, na który poważył się demon, aby uwięzić cząstkę boskości. Ludzie, którzy w to uwierzyli, odmawiali temu, co przyrodzone, jakiejkolwiek wartości. Przy tej okazji warto zauważyć, że rzecznicy tego typu myślenia byli niechętni związkom małżeńskim, a nade wszystko potomstwu - wystarczy popatrzeć na scenę odrzucenia rodziny przez Stalkera: odtrąca żonę, nie wzrusza go nawet los córki, która wychowywała się w zasadzie bez ojca. Odchodzi od nich, by dołączyć do Profesora i Pisarza: wspólnie trzykrotnie zostali upozowani na podobieństwo aniołów/gości Abrahama w “Trójcy” Rublowa. To sygnał, że mamy do czynienia z triadą, tak jak wcześniej, gdy ukazana była w łożu “święta rodzina” (trójka). W zestawieniu pierwszym, rodzinnym, to cnoty teologiczne: wiara, nadzieja, miłość, natomiast w zestawieniu drugim, “turystycznym“, to idee filozoficzne, konkretne Platońskie: prawda, dobro, piękno. Stalker porzuca świat ludzi, by udać się w zaświat idei; rozczarowany, porzuca idee i wraca do świata ludzi. Tu - nieprzystosowany, tam - nieusatysfakcjonowany. Oto Stalker - skazany, wieczny więzień.

Końcowe sceny porażają. Wydaje się, że dla Stalkera nie ma ratunku. Że zawsze będzie należał do Strefy. Tym razem w barze towarzyszy mu pies, którego wycie przywitało ich w Strefie, a który odtąd “przywiązał się” do niego. Pies to symbol aż nazbyt czytelny - zazwyczaj pełni funkcję przewodnika dusz zmarłych. Widzieliśmy, jak wcześniej kładzie się przy zwłokach kochanków, które znajdują się w pobliżu Komnaty. Innymi słowy - Stalker nigdy nie opuści krainy zmarłych, jaką jest Strefa. Jest martwy dla świata. Wyczerpany i rozgoryczony, kładzie się odpocząć - niczym na łożu śmierci. Czy istnieje jakaś nadzieja, że poświęcenie jego żony, która pociesza go i uspokaja - przyczyni się do jego uzdrowienia? Raczej nie - kiedy w Komnacie wspomniał o tym, że uczyni coś z żoną i córką: że zamieszkają wspólnie W JEGO ŚWIECIE - Strefie, rozlega się grzmot i spada deszcz. Mamy zatem oznakę obecności Boga oraz symbol oczyszczenia i błogosławieństwa. Oto istnieje MOŻLIWOŚĆ. Zaraz potem widzimy jednak, jak nadpływającą rybę - symbol uzdrowienia i odpędzania demonów - zakrywa ropopodobna maź. Pozostaje więc jedynie zapomnienie - żona podaje mu medykamenty, najpewniej środki nasenne. I w tym momencie dzieje się coś, co demaskuje Stalkera. Kiedy żona proponuje, by zabrał ją do Strefy - co zresztą sam planował - gdyż ma o co prosić, ten TRACI WIARĘ: “Nie możesz tam iść. A jeśli tobie też się nie uda?”. O ile zwątpienie w Pisarza czy w Profesora można jakoś wytłumaczyć, o tyle zwątpienie we własną żonę, której miłość, wierność i poświęcenie okazały się tak wielkie, odkrywa prawdę o Stalkerze: to rzeczywiście fałszywy prorok. Teraz dopiero rozumiemy, dlaczego Pisarz i Profesor nie dali się zwieść, zachowali zdrowy rozsądek: “Gdyby wam wtedy [tzn. u kresu czasów] ktoś powiedział: >Oto tu jest Chrystus< albo >tam<, nie wierzcie! Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy […]. Jeżeli zatem powiedzą wam: […] >Oto jest w skrytych pomieszczeniach<, nie wierzcie” (Mt 24, 23-26). Nie mieli prawa uwierzyć, gdyż prowadził ich w otchłań piekła. Przyjrzyjmy się uważnie poszczególnym etapom ich wędrówki: wpierw kamera zatrzymuje się na tajemniczym budynku, potem tunel, następnie ludzkie zwłoki, wreszcie zalana wodą przestrzeń przed Komnatą, z której w pewnym momencie zaczyna bić krwawo-złota łuna. A teraz spójrzmy na połączone ze sobą cztery obrazy Hieronima Boscha z cyklu Wizje świata umarłych. Mamy Ziemski Raj Chrystusa - z tajemniczym budynkiem, usytuowanym identycznie między drzewami (z tyłu jezioro, do którego też dotrą nasi podróżnicy; na dachu ptaki - czyż nie łopotanie skrzydeł słyszy Pisarz, gdy doń się zbliża wbrew ostrzeżeniom Stalkera?). Dalej - Wzniesienie do Raju Niebieskiego, z rozpoznawalnym przez wszystkich fragmentem Droga do Empireum - droga, która nie tylko przypomina, ale i JEST tunelem. Następnie Upadek potępionych, przedstawiający ciała grzeszników. Wreszcie na koniec Piekło - ze sceną pogrążonych w zamyśleniu ludzi, którzy znajdują się nad brzegiem rzeki, a z dala bije krwawo-złota łuna królestwa diabła. Tak, ta odwrócona perspektywa zdradza tajemnicę Komnaty. Ujawnia ona i potęguje zło w człowieku: jedyna osoba, o której wiadomo, iż wypowiedziała tam życzenie, powiesiła się. Los pozostałych, co znamienne, jest nieznany. Czyż Stalker nie powinien wiedzieć o ich szczęściu? Przecież doprowadzenie ich tam to jego powołanie. Dlaczego odmawia sobie wiedzy o tym, co mogłoby utwierdzać go w jego misji? Może nie chce wiedzieć? Może nie wierzy, że ktokolwiek dostąpił szczęścia??? Tak naprawdę słyszymy, że “liczba nieumotywowanych zbrodni wzrasta”.

Staje się prawdą to, co stwierdził Stalker: NIKT NIE WIERZY. Nawet on. I, co gorsza, żadne wysiłki uzdrowienia go nie powiodą się. Wszak próby takie były już podejmowane. Wskazuje na to blizna na jego czole - wyraźna aluzja do słynnego obrazu Hieronima Boscha pt. “Leczenie głupoty”.

Zastanawiające, że tak Profesora - mężczyznę, który utracił żonę (zdradziła go), jak Pisarza - mężczyznę, który nie ma żony (podrywa przygodne kobiety), z rzeczywistością łączy więcej niż Stalkera, który przecież posiada rodzinę. Obaj w pobliżu Komnaty wykonują czynności, które przypominają im o świacie zewnętrznym. Pierwszy włącza światło (żarówka przepala się - identycznie jak w “kuchennej” scenie rozmowy Stalkera z żoną), drugi - wykonuje telefon. W obu przypadkach Stalker protestuje. Definitywne odcięcie się, odgrodzenie od świata, w którym wszystkiego jest mu “za mało” - czyż nie recytuje z przejęciem wiersza brata Jeżozwierza?

W zakończeniu widzimy córkę Stalkera, Martyszkę. Dziewczyna niezmiernie dojrzale czyta - czy też jakby “recytuje w myślach” - wiersz Tiutczewa. Jego treść wyraża tęsknotę za partnerem, miłością, pożądaniem. Twarz tej młodej kobiety jest przy tym smutna i zamyślona. Ona rozumie, że nie będzie jej łatwo znaleźć towarzysza, przyjaciela, kochanka (nie od razu znów w sensie seksualnym). Że jest to po trzykroć utrudnione:
- po pierwsze, jej rodzice i ona są kimś w rodzaju “wyrzutków społeczeństwa”;
- po drugie, jest niepełnosprawna, co otoczenie poczytuje jako przekleństwo, karę Bożą;
- po trzecie, jest odmieńcem, “mutantem”, a ludzie boją się takich, stronią od nich.

Mimo to pragnie miłości i bliskości. Tymczasem pozostaje jedynie telekineza - zabawa, która nie cieszy, którą traktuje tak niedbale, że szklanka upada. I wtedy rozlega się chór śpiewający “Hymn do Radości” Friedricha Schillera. Jeden z fragmentów tego utworu głosi, że do wspólnoty ludzi wybranych należy każdy, kto potrafi kochać:

"Z nami ten, kto choćby jedną duszę rozpłomienić mógł.
Ale kto miłości nie zna, niech nie wchodzi tu na próg".

Chociaż ten wiersz, rozpoczynający się przecież od słów: “O Radości, iskro bogów…”, nawiązuje jednocześnie do innego tekstu Schillera, pt. “Pierścień Polikratesa“, którego przesłanie brzmi następująco: NIEZMĄCONA RADOŚĆ ŻYCIA NIE JEST UDZIAŁEM ŚMIERTELNYCH (A JEDYNIE BOGÓW). Na przekór temu, oda wyraża wielkie marzenie o ludzkości zjednoczonej za pośrednictwem miłości. Marzenie o wiecznotrwałej radości wynikającej z umiejętności kochania bliźniego.

Potrafimy się jedynie domyślać, do jakiego uczucia byłaby zdolna Martyszka - przecież tę scenę poprzedza monolog jej matki, który uświadamia, że “największa jest miłość”, jak głosił św. Paweł w “Pierwszym Liście do Koryntian“. Wspaniała miłość wspomagana przez niesłychane poświęcenie i bezgraniczną wierność. Bo też żona Stalkera przypomina Małgorzatę, żarliwą kochankę Mistrza z powieści Bułhakowa.

Z tego, owszem, wynika nadzieja: świat, w którym ludzie tak mocno kochają i tak bardzo pragną miłości, nie może być zwyrodniały czy znieprawiony. Ukazanie rzeczywistości, w której żyje Stalker wraz z rodziną, w kolorze brunatnym (symbol nudy, grzechu, materializmu, braku wartości itp.), a przydanie Sferze cech rajskiej krainy (z zielenią podejrzaną na obrazach np. Fra Angelico) jest typową ułudą, jakiej ulega człowiek - że ten świat jest niewiele warty, że trzeba nam dążyć do innego. Tymczasem nasz świat, jakkolwiek niedoskonały, jest dobry - co zresztą odnotował Bóg zaraz po akcie stworzenia, a o czym człowiek stale zapomina. Zatem Strefa nie powinna być komukolwiek do szczęścia potrzebna. Bo dla mnie “Stalker” jest wielką rozprawą z ideą ZAŚWIATOWOŚCI. Szto eto? Innym razem dopowiem.

Możemy zatem jedynie pokładać nadzieję w kobietach, które są “zbawieniem świata”, jak wybitny rosyjski teolog, Evdokimov, pisał. One potrafią darzyć miłością - najwspanialszy to z darów: "Gdybym miłości nie miał...". Potrafią kochać żona i córka Stalkera. “Ludzka miłość jest cudem, który może się przeciwstawić każdemu suchemu teoretyzowaniu na temat beznadziejności świata” - komentował Tarkowski własne dzieło.

“Stalker” Andrieja Tarkowskiego to arcydzieło, które jest ARCYDZIEŁEM. I, co istotne, przynależy do gatunku SF, jakkolwiek rozsadza jego ramy. Demonstruje, czym mogłoby być SF, gdyby szukało inspiracji w filozofii, teologii, sztuce i literaturze wysokiej.

PS. Tekst powyższy powstał w odpowiedzi na coraz bezwstydniejsze wpisy, podważające prawdę absolutną i objawioną: "STALKER" ARCYDZIEŁEM JEST.



Mothyff

nie do końca. ale juz mi się o tym nie chce mówić

_Larysa

the book of eli to wspaniały nieprzeciętny film i niestety nie mogę zaakceptować twojej postawy:(

Mothyff

chyba musisz zaakceptować fakt że nie każdy to samo lubi i nie każdemu się to samo podoba ;-)

_Larysa

rozmawiałem o tym filmie z bardoz wieloma ludźmi i nei było osoby która by na niego narzekała - wiec cos w tym jest!

Mothyff

ale ze mną nie rozmawiałeś i mi się nie podoba ;P

_Larysa

to wielka szkoda,:(

Mothyff

nie smuć się ;-)

_Larysa

rozmawiałem o tym filmie z bardzo wieloma ludźmi i nei było osoby której film się nie spodobał, więc coś w tym jest ,.

Mothyff

oj tam oj tam

_Larysa

nie mów tak - to takie pedalskie:( ;p

Mothyff

ok będzie pedalsko

_Larysa

jak tam wolisz, ja wolę normalnie...

Mothyff

spoko

_Larysa

les ciągoty?

Mothyff

czemu nie?

ocenił(a) film na 10
Mothyff

"czy jednak nie jesteś zbyt surowy dla zwykłego kina - 'dla tłumów'" - nie, jestem nazbyt pobłażliwy.

"co myślisz o - the book of eli?" - wyłączyłem po 15 lub 30 minutach, nie pamiętam - scena jak wszedł do baru/knajpy, a tam był jakiś zły typ, co to mu coś przynieśli, a on nie był zadowolony, itp. I moja uwaga nie ma żadnego związku z prowadzoną powyżej wymianą zdań.

Co do kina postapokaliptycznego, jednak polecam: http://www.filmweb.pl/film/Listy+martwego+cz%C5%82owieka-1986-103089

Pozdrawiam.

marscorpio

ciężko to będzie znaleźć/kupić. wydaje się być intrygujący

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Podziwiam za tą interpretację. Aczkolwiek zastanawiam się teraz czy to ja jestem nie oczytany, że nie dostrzegłem tych wszystkich niuansów związanych z obrazami Boscha i religią tak jak ty, czy może po 3-krotnym obejrzeniu tego filmu, przejrzeniu wszystkich tematów na forum po prostu nie widzę jednak tego związku. I choć nie zgadzam się ze wszystkim co sam wydedukowałeś z tego dzieła kinematografii, to mam nadzieję, iż z wiekiem uda mi się spojrzeć na ten obraz jeszcze inaczej niż teraz i 2 lata temu. Osobiście nie przepadam za obrazami tego artysty. Budzą we mnie obrzydzenie i zniechęcenie. W każdym razie brawo za tak wyczerpującą i niezmiernie skomplikowaną interpretacje dla zwykłego i średnio obeznanego czytelnika :)

ocenił(a) film na 10
antyseba

Dziękuję za pozytywny komentarz.

Mój tekst to tylko interpretacja. Jeżeli w czymkolwiek Ci pomogła i w jakikolwiek sposób się przydała, to dobrze. Jeżeli nie, to cóż - to tylko interpretacja, jak wspominałem. ;-)

Co do Tarkowskiego, zgadzam się - to trudne kino. Z tego, co piszesz, wynika jednak, iż potrafisz wracać do jego dzieł i ponownie je oglądać. Poza tym napisałeś, iż może kiedyś znowu zainteresujesz się "Stalkerem" i że może zmieni to Twoje rozumienie tego dzieła. Zatem niczego więcej oczekiwać nie mogę, jak tylko takiego opanowanego, rozsądnego, otwartego podejścia.

Pamiętaj, iż ten reżyser był erudytą. W jego filmach znajdziesz dziesiątki aluzji do dzieł plastycznych, literackich, wreszcie - religii (filozofii w mniejszym stopniu). To, czy chcesz i zamierzasz je wyszukiwać, to już Twoja decyzja. Nie wszyscy uważają, że warto to czynić.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Zgadzam się. Ten człowiek był prawdziwym wirtuozem kinematografii. Czytałem twoje komentarze w innych tematach, gdyż przejrzałem całe forum poświęcone temu filmowi na tej stronie. Masz specyficzne poczucie humoru, i przyznam, że wiele razy się pośmiałem czytając twoje komentarze. Przykro mi, że niektórzy ludzie nie potrafią doceniać filmów trudniejszych i od razu je krytykują i mieszają z błotem. Sądzę, że wysnułeś najciekawsze wnioski z tego filmu co wielokrotnie udowodniłeś w wielu tematach. Po prostu nie potrafię (jeszcze) się odnieść do wszystkich na obecnym zakresie wiedzy. Mam nadzieję, że to się za jakiś czas zmieni. W końcu człowiek uczy się całe życie. Do Stalkera na pewno powrócę. To bardzo obiecujące dzieło. Z pewnością wyprzedziło poziom kinematografii o wiele dekad. Obecnie przeglądam wszystkie filmu pana Tarkovskiego od początku jego kariery. I tak jak ty masz za ulubione jego dzieło Stalkera, tak jak za nie uznaje Zwierciadło. Ale któż wie. Zostały mi jeszcze jego dwa filmu. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
antyseba

Cóż, mnie zazwyczaj nosi, kiedy ktoś krytykuje ambitne kino w sposób, z jakim tutaj się spotykam. Trudno, takie czasy...

To chyba Mahatma Gandhi powiedział: "Ucz się tak, jakbyś miał żyć wiecznie". Poza tym przychodzi mi na myśl fragment powieści "Wymazywanie" Thomasa Bernharda: "[...] ludzie z wyższym wykształceniem są w większości zdania, że po ukończeniu studiów akademickich spełnili obowiązek wobec własnej osoby i nie muszą dalej dążyć do pogłębiania wiedzy, możliwości poznania i kształtowania charakteru, uważając, że osiągnęli już szczytowy punkt swojego życia [...]". Niestety, obserwuję to na co dzień. Tymczasem prawdziwa nauka rozpoczyna się dopiero po opuszczeniu murów uczelni czy szkoły.

Ja również wracam do filmów Tarkowskiego. Niektórzy narzekają, iż powstało ich tak niewiele, ale według mnie to dzięki temu każdy jest niezapomniany, wyjątkowy.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Twierdzisz, że wracasz do filmów pana Tarkovskiego, lecz nie zauważyłem żadnej twojej interpretacji na forumach innych filmów. Czyżby tylko Stalker zajmował specjalne miejsce w twoim sercu? :)
Ja właśnie mierzę się, z Nostalgią.. już 4ty dzień ją analizuję i postaram się wkleić ją na forum filmu.
Jestem ciekawy twojego punktu widzenia w tym filmie.

Równiez pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
antyseba

"nie zauważyłem żadnej twojej interpretacji na forumach innych filmów"

No bo widzisz, czasy mojej świetności dawno przeminęły. Może kiedyś, coś tam, jeszcze tutaj napiszę. Ale póki co, odkrywam uroki złocistych napojów z Tennessee lub Kentucky. :-)

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Ja tam zawsze preferowałem klimaty ze Szkocji :) Lecz i nie pogardzę dobrym trunkiem z Tennessee.

Na dobry film wymagający poruszenia szarych komórek przynajmniej przez 2 dni, nigdy nie można być za starym. Wyznaję zasadę, że dobra kinematografia i dzieło literackie kształtują nasze poglądy na życie.

ocenił(a) film na 10
antyseba

Ja również wybredny nie jestem i Szkocję mogę odwiedzić. :-)

Co do reszty, to moje "poglądy na życie" w zasadzie są już ukształtowane. Nie powiem, że ostatecznie, ale nie bardzo literatura, sztuka, kino mogą je modyfikować. Jednak dzienniki intelektualne, eseje, tzw. literatura faktu (reportaże itp.), filmy dokumentalne - to wszystko bardziej na mnie oddziałuje. Filmy niezmiernie rzadko mnie zaskakują (w zasadzie to widziałem już chyba wszystko, co powinienem, acz większości pozycji nie odznaczyłem). Oczywiście, mógłbym tutaj zamieszczać przeróżne interpretacje, niemniej uważam, że nie jest to konieczne. I bez tego Ziemia krąży wokół Słońca.

Pozdrawiam.

marscorpio

@marscorpio, a może warto byłoby Twoją interpretację zebrać w całość i zrobić wpis na blogu (jest chyba taka opcja w profilu)?

ocenił(a) film na 10
alkinoos

To nawet niezły pomysł. Ma tylko jedną jedyną wadę - wtedy to wszystko, co kiedyś tu napisałem, musiałbym znowu przeczytać. ;-)

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
marscorpio

marscorpio,
Jaka jest twoja ulubiona scena w Stalkerze? (tak pytam, z ciekawości, jako jedną z najbardziej intrygujących osób, jakie spotkałam na filmweb.pl)

ocenił(a) film na 10
Jus_tynaa_a

Trudno byłoby mi wskazać jakąś konkretną scenę. Skoro jednak zostałem o to poproszony, zdecyduję się na scenę przejazdu drezyną.

Dlaczego? Powodów mógłbym podać wiele. Wymienię dwa:

1) Tarkowski jakby w tym momencie testował nas, naszą cierpliwość. Jeżeli nie potrafisz wytrzymać kilku minut w spokoju, zastanowić się, pomedytować czy pokontemplować, nie jest najlepiej. Wielu tutaj się obrusza, że to "nuda nuda nuda", ale tak naprawdę ten obraz to wyzwanie, które domaga się od nas konkretnej deklaracji. “Wszystko zależy od świata wewnętrznego widza".

2) To studium twarzy. O jej znaczeniu powstawały prace filozoficzne (np. koncepcje Emmanuela Levinasa). Te twarze skrywają i odsłaniają jednocześnie całą głębię człowieczeństwa. Ja jestem znużony pop-twarzyczkami, tymi wizerunkami powierzchownego piękna, które zewsząd nas otaczają. Reżyser uchwycił tutaj pewną esencję bytu ludzkiego - ten wyjątkowy moment, w którym trzech mężczyzn wyrusza w nieznane, ale każdy wniesie tam... siebie (jak w "Solaris"). Od tego, kim są, zależy powodzenie wyprawy, jej przebieg. A w tym momencie po raz pierwszy w tym filmie mają oni okazję do refleksji nad sobą, własnym życiem, swoimi potrzebami i oczekiwaniami. I po tych twarzach widać, jak wiele tam, do Zony, wniosą. Gdybyśmy tu dali 90% popularnych współczesnych aktorów, nastąpiłby koniec świata. Całkowita zapaść, jako że jedyne, co mogliby wnieść, to nicość.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,823


Coś o filozofii Levinasa.

marscorpio

Pozwolę wtrącić swoje grosze:
Jeśli ktoś nie czuje się na siłach by z miejsca czytać Levinasa, albo uzna wprowadzający tekst z Racjonalisty za zbyt hermetyczny, to polecam wstęp Barbary Skargi do "Całości i Nieskończoności". Znajdziecie w nim szerszy historyczno-filozoficznie kontekst i wskazanie innych źródeł myśli L. (m.in. Parmenides, Kartezjusz), do tego napisany z większą swobodą, która jest przywilejem doświadczonych filozofów (nie ujmując nic Januszowi Litewce!).
Warto też szukać wpływów Levinasa w innych filmach. Za takie podejrzewam np. "Gerry'ego" van Santa albo "Las" Dumały...
Do tej pory nie mogę odżałować "Moon" Jonesa - gdyby zrobił ten film Tarkowskim to by było...
A na marginesie: o ile pamiętam, to Levinas miał chyba podobny problem, co Husserl. H. długo kombinował jak uznać intersubiektywność, z kolei Levinas musiał przekroczyć sytuację Ja-Inny, tzn. przenieść ją na wymiar szerszy, społeczny Ja-Inni. Proszę poprawić, jak coś przekręcam.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
sim.gishel

Heh, przypomniałem sobie, miałem tu odpisać. Ale potem jakoś zniknąłem na prawie 1,5 roku.

Więc tak: nie przepadam za Levinasem. To znaczy, wszystko z nim super, ale nie znam francuskiego, a podobno poznawanie jego filozofii w przekładach nie najlepiej się sprawdza.

Barbara Skarga to dla mnie autorytet. Nie tylko w kwestii Levinasa. A co to tekstu z racjonalisty, poleciłem tak tylko, by zahaczyć temat. Nawet chyba go nie czytałem, w przeciwieństwie do wstępu profesor Skargi do wydania CiN z BWF. ;-)

"Las" Dumały widziałem, ale "Gerry'ego" jeszcze nie. Pewnie reminiscencje filozoficzne znajdziemy u tych wybitniejszych reżyserów, jednak nie za często. Nie wiem, nie znam zagadnienia, ale chyba to nie jest najczęściej wykorzystywane źródło inspiracji.

"Moon" - hmmm, nie wiem, co temu filmowi by mogło pomóc. Niedawno widziałem "Love", i przyznam, że bardziej mi się podobał. A to też SyF niskonakładowy.

Ech, co do powiązań między intelektualistami i ich dziełami, to omijam temat. Raz, nie jestem aż tak kompetentny, a nawet gdybym się okazał, to nie wierzę, że to można tak w kilku zdaniach wyjaśnić. A oduczyłem się rozwodzić na filmwebie.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
marscorpio

Dla mnie scena przejazdu drezyną to ni mniej nie więcej, tylko moment na refleksję, na przeanalizowanie celu podróży poszczególnych bohaterów, na odpowiedź na pytanie: Czy pojechałabym do Strefy? W jakim celu? Jakie jest moje marzenie? Czy w ogóle w to wierzę?

marscorpio

TO TU JEST JAKIŚ KONKURS ?
KTO NAPISZE NAPISZE KSIĄŻKĘ W POŚCIE WYGRYWA ?

użytkownik usunięty
bazgrof

Trochę infantylne podejście.

marscorpio

Podbijam, jako że poczuwam się do obowiązku aby temat ten nie zniknął w czeluściach filmwebu.

Li_Mu_Bai

właśnie

ocenił(a) film na 8
_iron_man_

nie obejrzałem filmu calego, tylko 15 minut, oceniłem na 8, nie przeczytałem żadnego postu tutaj, ale zamierzam odpowiedzieć na wasze posty. Film jest interesujący. W ciągu pierwszych 15 minut zorientowałem się, że to arcydzieło, prawdziwie wybitny film, który niestety stanowczo przerasta dziś mój intelekt, w związku z tym postanowiłem wyłączyć go i dać 8,a le zapewne kiedyś postanowie obejrzeć pozostałe 100 minut i wtedy zapewne podwyższe ocene do 9. narazie jestem na etapie Larsa von Tiera z ambitnych filmów i tak sobie mysle co dalej... rozwijam sie dość powoli więc pewnie cos nowego odkryje za jakieś 2 albo 3 lata, oglądam średnio 1 film na 2 miesiące, moja średnia nota to 6,8, doradźcie coś

ocenił(a) film na 9
artur2

Wpis wygląda na żart, ale odpowiem poważnie:
Na początek radzę zmienić podejście, dużo czytać mało oglądać.
Darować sobie wszelkie kategoryzowanie i poziomy.
Nie sugerować się specjalnie opiniami innych.

Pozdrawiam,
też Artur.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Świetny tekst, gratuluje!
Pluję sobie w brodę, że dopiero teraz obejrzałem Stalkera, chociaż okazję miałem już dawno. Ten film jest magiczny, genialny i na pewno nie nudny. Widziałem już setki filmów i myślałem, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a tu proszę.

marscorpio

Stalker jest arcydzielem ukazujacym smutny a zarazem pelen ciekawych i szczesliwych momentow zywot, przemijanie w tym filmie wydaje mi sie motywem przewodnim - wydostanie sie z zony, podroz przez pelne niebezpieczenstw opustoszale krainy i wreszcie osiagniecie (?) celu. Zauwazcie motyw dloni w tym filmie - praktycznie nie sa ukazywane, chodzi o przemiane czlowieka i jego postawe wobec swiata "patrz na twarz a nie na rece" jak zwykl mawiac Konopkowski (notabene przyjaciel glownego aktora z filmu) profesor i pisarz to dwa rozne swiaty a jednak wspolny cel. Zwroccie uwage na rece a zupelnie inaczej spojrzycie na ten film.

marscorpio

Oczywiscie zartowalem :-) wydaje mi sie ze jestescie osobami, ktore patrzac na kibel z niespuszczona woda na srodku sali odnajduja w nim wszystko od sensu zycia po bog wie co jeszcze i klaszcza jak tylko autor tegoz klocka wypowie chociaz jedno slowo. Film jest nuuuuuuuuuudny, ale fajnie nakrecony. Wiem ze teraz bedziecie mi wmawiac brak inteligencji i ogolne nie zrozumienie tak wybitnego dziela, ale troszke mi was zal...

użytkownik usunięty
tymek_p

To nie jest dobry żal...

użytkownik usunięty
marscorpio

Widzę że niektórzy doszukują się w filmie więcej wartości niż w rzeczywistości one zawierają. Stalker arcydziełem nie jest!

użytkownik usunięty

Zastanawia mnie ta rzeczywistość.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Nadinterpretacja.

ocenił(a) film na 10
Brejkor

amerrozzo myśle, że jesteś jakimś jeb***m trollem bo oceniasz 'Sala samobójców' na BARDZO SUPER DOBRY film ... po prostu oceniasz filmy nieudolnie i wdajesz się w pseudo 'inteligyntnyę dyskusyję' gdy marscorpio stara się napisać coś ciekawego i poświęca temu swój cenny czas... jesteś trollem. koniec. żyj z tym hahahaha!

marscorpio

Dziecko wielkie za czas i trud ktory temu wpisowi poswieciles. Tez man corke 3 latka, pozdrow swoja.

ocenił(a) film na 10
Zmartwiony

Skorzystam z okazji, że ktoś podbił temat i odpowiem. Dziękuję za wpis, również pozdrawiam Ciebie i Twoją córeczkę. Ech, te nasze królewny... ;-)

użytkownik usunięty
marscorpio

I Love You;))

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones