Kolejny przykład klasy reżyserskiej Petera Weira. Opowieść o poszukiwaniu własnego „ja” dążeniu do spełnienia marzeń naprawdę piękna
historia opowiedziana z werwą a i na subtelny humor też się znalazło miejsce. Dodatkowo Robin Williams w najlepszej formie jego Keating wręcz zaraża samego widza pozytywną energią. Z resztą sam podczas oglądania myślałem „dobrze by było mieć takiego ćwiczeniowca na studiach” :) niestety życie tutaj okazało się okrutne :P Filmowi Australijczyka można jednak zarzucić zbytni sentymentalizm szczególnie pod koniec kiedy na siłę próbuje się wzruszyć widza przez co film staje się ckliwy i nieco patetyczny. Można to jednak wybaczyć, bo jako całość
broni się wyśmienicie. 8/10.