Któż z nas nie miał lub nie chciał mieć takiego nauczyciela? Takiego, którego słuchasz z na wpół otwartymi ustami i którego słów nie zapominasz nawet po dziesięcioleciach. Ja miałem kilku na różnych etapach nauczania. Oczywiście nie było wśród nich TAKIEGO jak WIELKI ROBIN, ale oni również potrafili wyjść poza ramy obrazu i sprawić, że nauka stawała się przyjemna i owocna. Na ich lekcjach czy wykładach nawet najbardziej znudzeni codzienną, szkolną rutyną uczniowie zaczynali słuchać, a nawet zadawać pytania! Takich zajęć nigdy się nie zapomina. Współczuję tym, którzy nigdy nie mieli takiego nauczyciela.