Film bardzo mi się podobał ze względu na klimat, kreacje aktorskie (Robin Williams wspaniały) , piękną recytacje poezji i oczywiście ideę "Carpe Diem" przekazy w filmie dają do myślenia, do zastanowienia się nad tym jak żyjemy i po co? Ale zawiodła mnie końcówka filmu, ponieważ zabrakło jakiegoś wyższego sensu, idei. Profesor chciał zaszczepić młodym uczniom wychowanym według sztywnych reguł i zasad, uczących sie w szkole z rygorem idee wolności, bycia sobą, i wolnomyślicielstwa to mu się udało ale ostatecznie konsekwencją tego była samobójcza śmierć ucznia który jednak nie mógł robić tego czego pragnął i było jego pasją ze względu na despotycznego ojca, wyrzucenie ze szkoły drugiego ucznia, aż w końcu sam musiał zrezygnować z funkcji nauczyciela a reszta uczniów i tak pozostała w tym sztywnym świecie reguł i utartych schematów nie mogąc podążać za swoim Wolnomyślicielem Kapitanem.