Jakiś bełkot i zachwyty.... Raczej poszedłbym w kierunku, że film ocenia działania organów władzy - policji. Przecież to dno, trupy a policja kręci się, żuje gumę, nie wie co robić, albo raczej ma to wszystko gdzieś, nie zarządza kryzysem, rozgrywki rodzinne na tle ciał, prokuratora ani widu, ani słychu.... i na koniec śmigłowiec (nie zdążyli odwołać?) krążący niczym posłaniec nieba. I scena końcowa.... nie, to nie kino dla mnie, jedynie dla wąskiej grupy koneserów, którzy uwielbiają metafory, dłużyzny z krajobrazami w tle i śpiewem ptaków...
Zgadzam się również z wypowiedziami poprzedników dotyczącymi jakości dźwięku: żeby usłyszeć kwestie wypowiadane przez aktorów, trzeba ustawić głośność na poziomie ryku, a i tak trzeba się domyślać, co aktor chciał powiedzieć.... To jest grzech powszedni polskich filmów!