Jeśli ktoś chce tu szukać mega efektów specjalnych itp.historii to na pewno ich nie znajdzie,ale ja ten film widziałem ostatni raz w 1980-81 roku,więc trzeba było odświeżyć sobie tą produkcję,przy której wtedy wymiękałem. Lubisz Godzillę?Pokochasz Gamerę!;)
Ja również mam sentyment do tego filmu, chociaż nie jest to kino wysokich lotów i jest nieco kiczowate. Niemniej to właśnie od tej produkcji w stylu Godzilli rozpocząłem w pewnym kinie w Międzyzdrojach, jako kilkuletni chłopiec swoją przygodę z science-fiction. Oraz życiową pasję związaną z badaniami kosmosu.
Pierwszy film na którym jako 11 latek byłem w kinie z kolegami (bez rodziców). I tak chyba 7 razy. Gamera zauroczył mnie do tego stopnia, że przez kilka następnych lat nie miałem pojęcia o istnieniu innych gatunków niż SF, o co później, po obejrzeniu "Lotu nad kukułczym gniazdem" miałem do niego trochę żal. Ech... obejrzałbym sobie jeszcze raz po 30stu latach ;)
Jest na youtube: http://www.youtube.com/watch?v=yokEytZONSI
To był chyba mój pierwszy film, na którym byłem w kinie bez rodziców, razem z kolegą. Miałem coś pomiędzy 8 a 10 lat. Wtedy robił na mnie niesamowite wrażenie, też chciałem mieć takiego żółwia... hehehe... A teraz to widzę, że niezła kiczowatość, ale pozostawiam wysoką notę przez wzgląd na niesamowite emocje jakich mi wtedy dostarczył!
Mój też pierwszy. Miałem 6 lat, starszy brat miał mi czytać - niestety nawalił ale i tak byłem pod ogromnym wrażeniem.
Niedawno kupiłem go na allegro - bo nie mogłem znaleźć w necie - nie byłem w stanie wytrzymać nawet 10 min.
Widziałam 8 razy w kinie jako dziecko :) niedawno widziałam na you tube fragmenty .... koszmar ale sentyment do Gamery pozostał.
Do zaznaczania osobistego sentymentu do filmu sluzy ikonka z sercem, a ocena powinna byc obiektywna. U mnie film ma 6-ke i serducho.
Obudziłem się w nocy na szluga. I ni z gruchy, ni z pietruchy w mojej głowie pojawił się pewien film o latającym żółwiu. Myślę, myślę- byłem w kinie jako chyba 12 latek. Ale jaki kuźwa tytuł? Google podpowiedziało :). No i dziś, po prawie 40stu latach paczam na to cudeńko po raz drugi. I możecie uważać mnie za bezguście, Janusza czy Karynę, ale- dalej sądzę, że to najlepszy film katastroficzny jaki widziałem. Właśnie przez ten kicz. Ta scena z pistoletem, który posiada jakiś talerz satelitarny.. Teleportacja... Ale ten kicz, powiedzmy sobie przetrwał próbę do dziś. Jak dla mnie sceny walk potworów są cudne, nie mogłem oderwać oczu. Mam ogromny sentyment do tego filmu. Może dlatego, że strasznie na nim płakałem jak podczas walki oberwał i go tarmosili. No, ale miałem 12 lat a dziś 50. Ja tam daję 10 i tyle w temacie. Ps. Na pewno jeszcze obejrzę, bo to doskonały mózgotrzep :). I love Gemera.