Film mojej młodości. Byłem na nim w kinie chyba z 5 razy. A może więcej!
O raju! Ile wspomień z dzieciństwa wiąże się z tym filmem! Też oglądałam go kilka razy. Z koleżankami bawiłyśmy się w te kosmitki, co dzięki ruchom rąk zmieniały kostiumy i stawały się superbohaterkami. Dużo dałabym, by obejrzeć go ponownie. Choć dziś pewnie by śmieszył, ale te wspomnienia...
Też byłem na tym w kinie, ale tylko raz. To był jeden z nielicznych przypadków, kiedy polski dystrybutor nie zatytułował filmu po prostu "Gamera", tylko "Superpotwór", a mu daruję, bo ten pierwszy kompletnie nic dla ówczesnego Polaka by nie mówił. Drugim takim tytułem jest "Elektroniczny morderca" zamiast "Terminator", na którym również byłem w kinie za smarkacza:-) Po ponad 35 latach nic z niego nie pamiętam poza tym, że był o jakimś wielgachnym potworze i że był japoński;-)