Zwykle nie lubie wulgaryzmów, ale ten film to naprawdę jedna wielka dupność - poczynając od tyłka głównego bohatera, poprzez serię stereotypów, przydługą sekwencję na siłowni z powtarzającymi się ujęciami, klasyczną sceną przed lustrem (dzieciak bez koszulki próbuje kosmetyków), nieśmiałą szczenięcą miłość, nieporadnego ochroniarza itepe idede, na koszmarnym aktorstwie skończywszy. Jedyne co dobre to ładna (wówczas) buzia Brocka Pierce'a.