Obejrzałem drugą część "Szalonej misji". Tym razem diamenty ukradła tutaj jakaś kobieta, która wrobiła w to Sama i Kodjacka. Nadal w filmie jest dużo akcji, humoru i różnych scen kaskaderskich, ale fabularnie jest już nudniej. Ale za to są dodatkowe smaczki takie jak bad guy, który naśladował Clinta Eastwooda i za każdym razem gdy się pojawiał to grała muzyczka z "Dobry, zły, brzydki", jest Tsui Hark w roli jakiegoś psychicznego agenta FBI, były nawet dwa duże roboty, z którymi walczą Sam i Kodjack przy użyciu małych robocików (coś jak w "Yattamanie", hehe). Muzyka też niezła - oprócz dwóch motywów przewodnich z jedynki, jest też kilka innych utworów elektronicznych + kilka innych, trochę humorystycznych. Ogólnie dwójka słabsza od jedynki ale nadal ogląda się to fajnie, wiec daję ocenę 7/10.