Trier znowu pojechał po bandzie: stworzył film naprzeciw standardom gatunku i
jednocześnie jednak w konwencji gatunku. Bardzo skandynawski, niewątpliwie wymagający
i mimo wszystko nie łatwy w oglądaniu (ale to akurat cechuje wszystkie jego filmy), a tu
mamy dodatkowo ciągłe cięcia i poszarpane kadry + humor i dowcip który trzeba
odpowiednio wyczuć oraz autoironia i ciągła gra z widzem. Dla mnie mimo tej pozytywnej
nieszablonowości i oryginalności mimo wszystko trochę się ciągnął i dłużył...