j.w.
to, jak rodzeństwo brnęło w przekonaniu, ze ten wlasnie facet jest ich ojcem?
nie ogarniam..
SPOILER A oglądałaś? Ich sztuczki to było np to, kiedy się zakładali, jak daleko "przejdzie" torebka z kanapką, albo składali "ofiary" w postaci złotówki zostawionej w wózku, aby coś się zdarzyło. Taki realizm magiczny, trochę w stylu Amelii.
Widać, że oglądane jednym okiem przy niedzielnym obiadku :) Dziewczyna (Elka) znała różne sztuczki na przekupienie losu. Nauczyła swojego brata jak stosować te sztuczki, a ten we własnym zakresie postanowił przekupić los w taki sposób, aby jego ojciec powrócił do domu.
I tak jak już napisała Irma100, sztuczkami były różnego rodzaju "ofiary" składane losowi.
Nie dostał? :)
To znaczy, oczywiście, można przyjąć założenie, że mężczyzna grany przez Tomasza Sapryka przystanął przed witryną fotografa i długo przyglądał się widniejącemu za nią zdjęciu komunijnemu jedynie dlatego, że po prostu mu się spodobało; można byłoby też pewnie doszukiwać się jakiejś (prawdopodobnie mrocznej) motywacji dla czekania na chłopca na peronie w ostatniej scenie; ale już dylemat, czy pójść gdzieś z tymi kwiatami w ręce, czy nie, trudniej sensownie wytłumaczyć przy założeniu, że ojcem nie jest.
Poza tym... są jeszcze napisy końcowe ;D.