Bardzo ciekawy debiut Moyle'a. Młody reżyser wciela się tu w rolę, poniekąd, samego siebie. Jego bohater nosi jego imię i nazwisko. Jest studentem, który pisze sprawozdanie o grupie żyjących w komunie dilerów i zarazem tzw. "narkomanów".
Budżet był niki i nic tu zbyt ładnie nie wygląda, ale pasuje to do tematyki. Aktorzy spisali się rewelacyjnie i niesamowicie wiarygodnie. Sama historia może nie porywa, mamy portret narko-dilero-artysto-hipisów (jedna para ma córkę imieniem Tęcza) i problem z wyjęciem dragów ze skrytki na dworcu. Policja wydaje się przerysowana.
Całość to żadna rewelacja, ale jednak udany, niezależny (? - ponoć miał wsparcie finansowe jakichś tam instytucji kulturalnych) debiut młodego filmowca.