To był film magiczny - nie rozumiałam go do końca, nie nadążałam za fabułą, ale jednocześnie nie potrafiłam oderwać wzroku od ekranu. To dziwna rekacja - wydawać by sie mogło, że naturalnym odruchem obronnym jest iść spać lub wyjść. Ale nie tu. Greenaway bawi sie techniką - dzieli ekran, nakłada na siebie obrazy, dodaje napisy i robi to w sposób fascynujący. Tak, że wyszłam z kina w pełni usatysfakcjonowana.
Według mnie pierwsza część jest lepsza od drugiej. Trzeciej jeszcze nie widziałam. Jeszcze! :)
Cały Greenaway:) Fabuły prawie niema, ale za to jaki obraz.... Ahhh... jaka scenografia!!! Uwielbiam greenawaya, ale ten film jakos srednio mi sie podobal, nie porwal mnie, co w moim przypadku z filmami greenawaya nigdy sie nie zdarzalo:)
Nie wiem, dlaczego, bo wizulanie, jak zawsze był bez zarzutu, ale ... nie zachwycil mnie:)