PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11191}
7,1 21 609
ocen
7,1 10 1 21609
6,3 11
ocen krytyków
Trędowata
powrót do forum filmu Trędowata

Wczoraj skończyłam czytać książkę, a dziś obejrzałam film i muszę powiedzieć, że niestety się zawiodłam. Aktorka grająca główną rolę totalnie nie pasowała mi na Stefcię i wg mnie kiepsko grała, Waldemar był już lepiej obsadzony, bardzo fajna postać Rity i Trestki choć szkoda że było ich tak mało. Zdaję sobie sprawę że ciężko oddać książkę w 1,5 godzinnym filmie a to wielka strata bo w książce to wszystko było pełne emocji, a tutaj chwilami aż się irytowałam jaką z tego zrobili wręcz 'miłostkę' a nie wielką miłość opisaną w książce. No i sposób jaki doprowadził Stefcię do śmierci, nie podobało mi się nawet w książce to jak ją uśmiercili ale tutaj to już w ogóle przegięcie.

ocenił(a) film na 7
anetka932

Jak dla mnie najbardziej rażąca była w tym filmie właśnie postać panny Rity. Ja rozumiem, że to tylko adaptacja i nie wszystko musi być jak książce, ale na Boga z przyjaciela robić wroga? O ile w książce Rita była pozytywną postacią, która wspierała Stefcię i Waldemara i im pomagała. Martwiła się o młoda dziewczynę i jako jedna z pierwszych pojechała odwiedzić ją w Ruczajewie, gdy dowiedziała się o chorobie. W filmie natomiast Gabriela Kownacka świetnie odgrywa osobę pełną ironii i niechęci. Na balu wyglądało to tak, jakby chciała się przed Stefcią popisać tym, że jest arystokratką, a w rozmowie z księżną podkreśla "ważność sfery". Kompletnie nie rozumiem jak z pięknej, wrażliwej dziewczyny można było zrobić taką arogantkę. Za to postać Melanii była tu zadziwiająco pozytywna. Zupełnie, jakby ktoś pomylił te dwie osoby. Ale to tylko moje odczucia. Pozdrawiam gorąco.

xx3kolxx3

Zgadzam się że charakter Rity był zupełnie odmienny niż w książce i też nie podobało mi się że zrobili z niej bardziej wroga Stefci, w komentarzu chodziło mi bardziej o te riposty i że była wyrazistą postacią :) No i również zgadzam się co do Barskiej, z samego filmu można by ją nawet polubić, szkoda że film tak bardzo odbiega od książki, liczyłam na ponowne odtworzenie emocji z książki ale niestety się zawiodłam

ocenił(a) film na 7
anetka932

Film jest dobry, jeśli potraktuje się go jako osobną historię, nie mającą nic wspólnego z książką. Najbardziej wzruszyła mnie muzyka, ale także gra aktorska z Gabrielą Kownacką na czele. :)

xx3kolxx3

Zgadzam się że jeżeli się potraktuje to jako osobną historię to nie jest zły, rozmawiałam z rodzicami i krewnymi którzy oglądali tylko film i bardzo dobrze go wspominają :)

użytkownik usunięty
xx3kolxx3

Osobiście odebrałem Ritę jako osobę negatywnie nastawioną... do całej swej klasy społecznej, co jest w jej przypadku ''ironią losu''. Stosunek ten okazuje do nich ( min Melania, hrabina Ćwilecka, księżna) pod postacią dyskretnych sarkazmów których oni sami nie potrafią dostrzec. Jak sama powiedziała ''źle się tu czuję może dlatego, że znam tu wszystkich''. Czym to jest spowodowane? A chociażby ich powierzchownością, zmaterializowaniem czy też zasadą, że ''uczucie musi się mieścić w granicach rozsądku''. Mimo że jej się to nie podoba, to jednak godzi się wyjść za Trestke którego nie darzy żadnymi uczuciami. Może brak jej odwagi a może po prostu pogodziła się z takim losem. Jest także postacią niezwykle szczerą żeby nie powiedzieć, że aż do bólu - w czasie rozmowy ze Stefcią wyznała jej że kocha się bez wzajemności w Waldemarze jak wszystkie młode arystokratki. Jej stosunek do Stefci nie wydaje mi się ani wrogi (mimo miłości Waldemara) ani przyjacielski, chodź prędzej jej do tego drugiego. Jako jedyna z arystokratów nie krytykowała jej obecności na garden party a sama do niej ''zagadała'' i rozmawiała z nią jak równa z równą. Nie czytałem książki jednak sądzę, że Gabriela Kownacka rewelacyjnie zagrała tę barwną postać, oczywiście traktując film jako luźną adaptacje książki. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 5
anetka932

Miałam podobne wrażenia. Stary film, obsada i gra jest fajniejsza (według mnie).

użytkownik usunięty
anetka932

Rita w książce była sympatyczniejsza, miała ostry język, ale nie miała takiego negatywnego wizerunku jak w filmie. W filmie była zbyt ostra i miała strasznie zaciętą i zblazowaną twarz, co nie wynikało z książki, ale mimo to, moim zdaniem, była w filmie miła dla Stefci. Wcale nie podkreślała ważności swojej sfery tylko była mocno ironiczna, aż za mocno. Drwiła z niej wprost, choć w niej wyrosła i to sfera ją karmiła. W książce bardziej ubolewała nad postawą ludzi w swojej sferze niż tak jawnie drwiła.

Natomiast Stefcia w książce nie była taką mimozą, która ledwo mówi. Na początku nieźle sprzeczała się z Waldemarem i dała mu popalić, czego w filmie nie widać. Z Lucią też sobie musiała radzić (przecież była jej nauczycielką) czego też w filmie nie widać. Jadwiga Barańska idealnie oddała charakter Idalii. Lucia, panowie Michorowscy, babka Podhorecka, ojciec Stefci, Barscy też bardzo w porządku. I jeszcze co do Rity i Trestki, w książce nie było tak, że ona nie żywiła do niego żadnych uczuć. Ona go lubiła i czuła do niego sympatię, mimo że się ciągle sprzeczali.

Film jest bardzo mocno okrojony w stosunku do książki , bo reżyser postawił na minimalizm akcji i dialogów. Większość akcji to miny i rekwizyty (np. walizka, która dawała do zrozumienia, że Stefcia zdecydowała się wyjechać ze Słodkowic). Ogólnie zostały pokazane wszystkie uczucia i emocje i było wszystko co miało być, ale kosztem mocno ograniczonej fabuły.

''Uczucie musi się mieścić w granicach rozsądku'' - co prawda Mniszkówna usiłowała przekazać, że uczucie ponad wszystko, to ja się zgadzam z tym, że uczucie powinno się mieścić w granicach rozsądku. Głupotą jest zakochiwać się w kimś nieodpowiednim. W kimś kto jest niedostępny, albo ma jakieś okropne wady (np. jest niepohamowanie agresywny) albo cierpi na uzależnienia. Ileż to już było dramatów, kiedy kobieta (najczęściej kobieta) wierzyła, że "jak się ożeni, to się odmieni" i się nie odmienił. Albo nawet wszystko było dobrze, ale okoliczności były mocno niesprzyjające. Kiedyś ludzie nie mieli internetu, TV, książek było mało, wycieczki z powodu powolnego transportu zbyt męczące, a więc drugi człowiek był najlepszym towarzystwem i rozrywką. Spotkania, bale, spacery, spotkania przy płocie (wśród chłopów), po kościele i tego typu rzeczy były istotną częścią życia. Dlatego akceptacja przez rodzinę i otoczenie była taka ważna. Poza tym żyli w małych społecznościach i opinia drugiego człowieka mocno się liczyła. To teraz jest bardziej lansowana postawa, że każdy jaki by nie był i co by nie zrobił jest dobry i należy go akceptować. Wtedy nie było litości dla odmieńców. Trochę właśnie dla przetrwania.

"Natomiast Stefcia w książce nie była taką mimozą, która ledwo mówi. Na początku nieźle sprzeczała się z Waldemarem i dała mu popalić, czego w filmie nie widać. "
Dokładnie tak! W książce Stefcia miała charakter, dumę i godność. I temperament. Sam Waldemar mówi, że "to ogień w kielichu białej lilii". Tu niestety nie ma ognia, jest tylko lilia, a właściwie leluja.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones