Cóż, może moja opinia na tle poniższych zachwytów wyda się nieco odosobniona, ale moim zdaniem "Traffic: jest lekko przereklamowany. Spodziewałem się po tym filmie szczerze mówiąc więcej, ale i tak mi się podobał.
Chyba "Francuski łącznik" zrobił na mnie większe wrażenie.
mocno przereklamowany
Ten film jest zdecydowanie przereklamowany i to nie tylko przez dystrybutorów, Akademie Filmową ale przede wszystkim przez tych, którzy go oglądali. Nic nowego nie mówiąc już nowatorskiego. Temat tak ograny i tak schematycznie pokazany, że aż serce się ściska. Jednowymiarowe postaci (już w pierwszej scenie było wiadomo, że generał Salazar jest skorumpowany, Wakefield to porządny gość, a Javier będzie miał i dylematy i problemy). Ten film jest dla tych, którzy nigdy nie słyszeli o narkotykach i o wojnach jakie są toczone w związku z nimi. Ale czy tacy ludzie w ogóle istnieją. Po raz kolejny okazało się, że Amerykanie nie potrafią robić dobrych filmów o czymś ważnym. Przeważa niestety męcząco prosty dydaktyzm, który i tak trafia do większości. Wszystkim powyżej 20 roku odradzam!
TRAFFIC
TO, że Salazar jest skorumpowany jest wiadome od poczatku, bo ma być wiadome i nikt tego nie ukrywa. Jedynie maniak, który usilnie chce coś skrytykować, szuka sobie argumentów. Ten film jest po to, żeby ludzie zrozumieli, że z narkotykami nie da się walczyć przez tworzenie następnych agencji rządowych, które są nieudolne i nie mogą rywalizować na budżety z kartelami. Poza tym każde działanie rządu na niekorzyść jednego kartelu jest tylko pomaganiem innej mafii narkotykowej. Takiego przesłania nie mozna znależć w żadnym innym filmie (jesli tak, to czekam na przykłady). Kolega PJO jest pewnie fanem kina polskiego i europejskiego. Założę sie, że uwielbia tych lewaków. Traffic to film, który potwierdza tezę, że tylko legalizacja narkotyków może umożliwić społeczeństwu skuteczną walkę z narkomanią, bo łatwiej będzie walczyć z procederem legalnym niż przesiąkniętym środowiskami przestępczymi i mafijnymi.
traffic
Bardzo mnie cieszy, ze ktos podjal dyskusje. O to co chce odpowiedziec. Bardzo byloby dobrze, wrecz ksiazkowo gdyby tworcy filmow, ktore kosztuja grube miliony kierowali sie tym, ze chca kogos w czyms uswiadomic. Jednak jak sadze chyba tak nie jest.Kazdy film w zalozeniach producentow jest robiony po to, zeby troche zarobic, zyskac slawe, rozglos. Tworcy filmow nie maja za zadanie zbawiac swiata tylko dostarczac rozrywki. Rozrywki z gornej, sredniej czy dolnej polki, bardziej lub mniej inteligentnej. Jakiej rozrywki dostarcza ten film - to juz kazdy musi sobie sam odpowiedziec. W tym filmie niestety wszystko co jest pokazane jest dokladnie znane i wiele razy juz pokazywane.A po co ten film powstal? Bo byl jakis scenariusz, ktos mial pomysl, komus sie chce pracowac , umie to robic (zdjecia w tym filmie byly piekne) i tyle. Nie przesadzajmy z koniecznoscia niesienia przeslania przez film. A jesli juz w tym filmie jest jakies przeslanie to tylko takie, ze wojny z narkotykami nie mozna wygrac. Nie wygra sie jej dopoki beda chetni zeby z narkotykow korzystac; biorac je (i tu mozna cos zaradzic) lub zarabiajac na nich (z tego nikt dobrowolnie nie zrezygnuje chyba, ze zaradzi sie sytuacji pierwszej). A teza, ktora postawil mmarcin dotyczaca legalizacji jest tylko w polowie sluszna. Bo jesli cos jest legalne to sie z tym nie ma prawa walczyc. I kto ma rozprowadzac narkotyki? Agencje rzadowe? To juz jest mocno dwuznaczne moralnie. Jeszcze jedno. Nie chodze do kina na polskie filmy - nigdy. Chodze na dobre filmy tylko ,choc czasami niestety zaliczam wpadki.
Nic dodać nic ująć
Właściwie więcej się już chyba nie da powiedzieć. Muszę przyznać, że mile połechtał moją próżność fakt, iż tak zagorzała dyskusja rozpoczęła się od mojego komentarza :)
Chjciałbym tu jednak zaznaczyć, iż moim zdaniem "Traffic" to film, któremu nie można cokolwiek zarzucić. Co z tego, że opowiada on o rzeczach znanych i zobrazowanych wcześniej w innych filmach. Temat jakim są narkotyki staje się niestety coraz bardziej aktualny i zaczyna on dotyczyć coraz młodsze osoby. Dobrze więc, że ktoś mówi o nich nie w realiach znanych z czwartkowego kina sensacji, ale w sposób bliski prawdy i rzeczywistości. Powiedziałem, że jest lekko przereklamowany bowiem "nie wgniotło mnie w fotel". Spodziewałem się czegoś więcej, ale nie wyszedłem z kina niezadowolony.
Jeszcze jedna uwaga. Ze zgrozą przeczytałem wypowiedź "mmarcina", w której optuje on za legalizacją narkotyków. Ludzie, czy po projekcji "Traffica" może wam taki pomysł przyjść jeszcze do głowy?????????