Dobry horror w dobrym, starym stylu od reżysera, który później zapoczątkował serię Władcy Lalek. Widać w nim zalążki pomysłu reżysera, które wcielił w powstałym w 1989 roku filmie, ale widać też wiele więcej niż w kultowym dziś horrorze z lalkami roli głównej. Film podobał mi się bardziej niż jego późniejsze dzieło. Przede wszystkim pochwalić należy go za naprawdę przyzwoity, mroczny klimat. Kiedy bohaterzy odwiedzają pobliski dom "opanowany" przez kukły, towarzyszą nam przy tym spore emocje. Kukły prezentują się bardzo fajnie i niewątpliwie są elementem, który tworzy specyficzny klimat tego filmu. Jedna z nich jest nawet inspiracją Teksańskiej Masakry... Hoopera. Gra aktorska całkiem niezła a czarny charakter zagrany przekonująco - zresztą jest to całkiem solidnie ukształtowana, scharakteryzowana postać. Jedni powiedzą, że zakończenie jest przewidywalne, inni, że dość zaskakujące. Mnie akurat nie zaskoczyło i przewidziałem rozwój wydarzeń ale i tak nie odebrało mi to przyjemności z oglądania filmu. Warto podkreślić też dobrą muzykę, efekty specjalne i znakomicie nadające się do horroru plenery. Moja ocena: 7/10.