To co mnie zaskoczyło to szwajcarska bieda. Przyznaję, że jak na globtrotera i kilkukrotnego bywalca między innymi Szwajcarii, to pierwsze "takty" fabuły bardzo mnie zdeterminowały do oglądania. Szwajcaria jak nam się wydaje jest złotem kapiąca, ale jednak "nie do końca"... Oczywiście tu kwintesencją życia jest nasz bohater, który w całej opowieści tylko raz poczuł się jak dziecko, a nie "odgrywający rolę" dorosłego. Wymowna scena płaczu w opuszczonej stacji kolejki i końcowy widok.., No kogo? Zdecydowanie polecam.