heh właśnie tak wszedłem z ciekawości zobaczyć jaką film ma średnią....5,3.....myślę że ta ocena idealnie opisuje gust przeciętnego polskiego "zjadacza filmów"....ale podobno z gustami się nie dyskutuje :-)

przeciętny polski zjadacz filmów dziwnym trafem ma zbliżony gust do przeciętnego amerykańskiego zjadacza filmów, bo po prostu ma gust :)
boxoffice mówi sam za siebie... porażka na całej linii... i ten "sukces" w Cannes...
Boże jak się cieszę, że jestem normalnym widzem i uznałem ten film za mocno średni :P
bo inaczej byłbym pseudointelektualistą podniecającym się własnym wyszukanym gustem a normalnych widzów nazywałbym miałkimi!
teraz możesz mnie zmieszać z błotem... WHO CARES :/

czyli "wartość" i walory artystyczne filmu ocenia się tym jak film wypada w boxoffice i ile ludzi poszło go zobaczyć??? jeżeli takie są Twoje kryteria oceny to gratulacje miszczu :-)

ocena jest moją własną, a że zgodna z boxofficem, średnią na portalach filmowych itp. to już nie moja wina... miszczu :P

Wtrącę do dyskusji swoje 3 grosze. Wyniki w box office nie mają związku z jakością żadnego filmu, a jedynie z jakością jego reklamą. Założę się, że każdy z was nie raz poszedł do kina, który miał być super, a wyszliście z kina zawiedzeni. Lub na odwrót, niespodziewanie coś miło was zaskoczyło, tak więc jak się kłócicie to nie rzucajcie argumentami o box office bo to bez sensu.

j.w.

Właśnie jestem po seansie.
Film po prostu zrobił na mnie mocne wrażenie.
Przede wszystkim klimat,oprawa audio wizualna,postacie no i bezpardonowość.
Naprawdę spore zaskoczenie na plus,zwłaszcza patrząc na średnią ocenę na Filmwebie.
Wszystko tutaj jest na odwrót.Jak film jest na wyrost przereklamowany to ma za wysokie oceny,a taka perełka tylko ledwie 5/10.
Absurd.

O gustach się nie dyskutuje. Średnia ocen jest tak niska , tak jak niski jest pułap większości filmów, a niestety większość "rządzi" . Stopień krytycyzmu u widzów mocno się obniżył, ponieważ większość zalewających nas produkcji filmowej to czysta tandeta i większość widzów przyzwyczaiła się już do wszechogarniającego badziewia. Przywykła i nawykła do tandety i tego oczekuje od kolejnego filmu. Natomiast jak pojawi się cokolwiek innego, odmiennego, to od większości zgarnia oceny jako najgorszy chłam ... Wynika to z jednego arcyważnego powodu - niezrozumienia.

a co tu jest nie do zrozumienia ?
próbujesz wyjść na intelektualistę, a póki co obrażasz przeciętnego widza twierdząc, że jest bezguściem,
ratuj swoim głosem ten tandetny film, przecież i tak masz rację w przeciwieństwie do większości...

zapomniałem zapytać, kimże Ty jesteś, że narzucasz nam większości co jest tandetą i badziewiem?
może Ciebie podnieca odmienność, może jesteś gejem?
masz do tego prawo, tak jak większość nas do posiadania własnego gustu...

Przeważająca liczba obecnie produkowanych filmów to tandeta i badziew. To nie jest tylko moja opinia.

Skoro uważasz, że większość zawsze ma rację to może zacznij spożywać odchody, przecież dziesiątki miliardów much nie może się mylić.... :)
Albo zacznij uczyć się i posługiwać językiem chińskim, przecież WIĘKSZOŚĆ ludzi na Ziemi używa właśnie tego języka , a większość ma zawsze rację ...

z Twoim wyszukanym gustem ciężko będzie znaleźć dobry film, ale na szczęście to już Twój problem :)
znam ten dowcip z muchami, też go kiedyś powtarzałem, do czasu...
lubisz miód spadziowy? to nic innego jak odchody mszycy zjedzone przez pszczołę, a następnie zwymiotowane w postaci miodu!
zatem muchy i pszczoły wcale się nie mylą ;)
pozdrawiam :P

Cholercia, o tym miodzie to nie wiedziałem.... (ale i tak nadal będę go lubił :)
Jednak mimo wszystko uważam, że opinia większości nie oznacza "prawdy niewzruszonej" a szczególnie w sztuce i kulturze. Np. wątpię aby większości ludzi żyjących na Ziemi podobały się obrazy Picassa czy innych kubistów , a jednak są one wybitne i niepowtarzalne (osobiście nie powiesiłbym sobie takiego badziewia w salonie :)
Z moją oceną filmów też się mylisz. Taki "prymitywny" Avatar , wielokrotnie hejtowany oceniłem b. wysoko na 8/10 bo akurat przypadł mi do gustu , chociaż nie jest to ani ambitny, ani jakiś wartościowy film. Po prostu bardzo ładny i efektowny.
Z kolei "Tylko Bóg wybacza" przypadł mi do gustu w inny sposób, wpadłem w jego klimat, jak to się mówi "zrył mi beret" . Niestety nie u każdego widza uda się wywołać ten efekt. Większość widzów w filmie doszukuje się szybkiego tempa akcji, nieskomplikowanej fabuły, efektów specjalnych, ale większość się myli.

Tak samo pomyślałem: hej przecież to mi przypomina Tarantino! Do tego Lyncha i trochę Kubricka. Film jest wyjątkowy, na pewno obejrzę go jeszcze kilka razy, a moja ocena na pewno się zmieni (kto wie, w dół czy w górę?).

Wow, szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że film tak bardzo mi się spodoba. Tu genialne było...wszystko! Klimat, oświetlenie, muzyka, symbolika, gra aktorska - to, co tworzy ten cały świat Refn'a i wpływa na jego niepowtarzalność. Generalnie był dla mnie pierwszym reżyserem, który tak bardzo zapadł mi w pamięć i którego zwyczajnie nie mogę stamtąd wyrzucić. Jakoś niezbyt się lubimy z Lynch'em i Tarantino, dlatego obawiałam się czy film nie okaże się stratą czasu, na szczęście, był jedną z lepszych pozycji po które sięgnęłam. Naprawdę polecam!

powiedz mi co w tym filmie jest takiego the best :D ?

a na dodatek ten film jest po prostu nudny.

Film zdecydowanie lepszy od bardzo dobrego Drive. Najwspanialsze było to, że małolaty którym Gosling zrobił kisiel w gaciach w Drive dokonywały defenestracji przez "okna" sal kinowych po występie brata głównego bohatera. Symboliczny, katalizujący we krwi i przemocy. Szekspiryzujący klasyczny dramat. Będzie to film kultowy tak jak Drive, ale zostanie doceniony po kilku latach - jak Blade Runner.

Być może dlatego, że ten film poza ujęciami to stolec jaki leci z Seagalem w Poslatach wieczorami poniedziałkową porą. I gra aktorska Goslinga na tym samym poziomie. Pan jedna mina. Któryś film z kolei zresztą. Po za ujęciami i muzyką nie ma tu czego szukać. Połączenie tarantino i mike prędzej był podpiął pod Johna Wicka niż pod ten zakalec kinowy. A zwiastun takiego smaka narobił.

Dobrze rozumiem? Nawet jeśli lubię dobre filmy (tak, mówię o tych, które zostały uznane przez was jako dobre- czyli nieomylnych smakoszy sztuki wyższej), a ten mi się kompletnie nie podobał to jestem typowym polskim cebulakiem bez gustu?