Myślę, że twórcom tego filmu, a w szczególności Panu Hyamsowi zabrakło pomysłu na kolejnego Uniwersalnego Żołnierza i dlatego powstało to coś dziwacznego o tytule "Universal Soldier: Day of Reckoning". Poprzedni Uniwersalny Żołnierz tego samego reżysera jeszcze jakoś trzymał się kupy, może dlatego że główną rolę grał tam nadal Van Damme. Wiadomo było o co tam chodzi. Tutaj szczerze mówiąc pogubiłem się trochę. Kilka rzeczy w tym filmie nie jest jasnych dla mnie. Np. postać szefa w firmie transportowej, który został zmasakrowany i stał się prawie warzywkiem. Sama rola Van Damme'a również nie jest do końca jasna w tym filmie. Walki z udziałem Scotta Adkinsa stoją na dobrym poziomie. W finałowej walce Van Damme'a często zastępuje dubler co widać gołym okiem. Kiedyś to byłoby nie do pomyślenia. Ale wiadomo, każdy się starzeje. Uważam, że powinni już definitywnie zakończyć tą serię na tym filmie, jeśli nie znajdzie się jakiś ciekawy pomysł na jej kontynuację. A jeśli znajdzie, to najlepiej już bez Van Damme'a i Lundgrena. Ci dwaj Panowie powinni już raczej zacząć bawić wnuki opowieściami jak to kiedyś machali rękoma i nogami w swoich filmach.