Może poza tym jednym grubym gościem. Sofia- po wypadku nie chciała go już znać. Brian- dopóki David żył, to on się zachowywał jak zazdrosny dupek a nie jak przyjaciel.
A na "pogrzebie"- oboje, Brian i Sofia niby tak przeżywali... nie znaczyło to absolutnie NIC- taki nastrój chwili.
Julie też go nie kochała, tylko miała na jego punkcie obsesję.
No ale: kto by mógł pokochać takiego płytkiego, pustego egoistę... Bardzo smutny film. O cierpieniu, samotności, marnowaniu szans.