Jestem zawiedziony.
Zacznę i skończę krytycznie, inaczej się nie da.
Jeśli dla kogoś ten film był inteligentną komedią, to raczej źle świadczy o jego inteligencji.
Fabuła, pomysł intrygi uczciwie oceniam jako naprawdę świetny. Natomiast jego wykonanie - fatalne. Wstawki historyczne które zrozumiałem jako wizje Volty miały być uzupełnieniem scenariusza, pewnie miały rozbawić. Uważam że odniosły całkowicie odwrotny skutek. Były bezsensowne, wcale nie śmieszne i bezsensownie przeciągały film wybijając a rytmu. Czy Machulski sądził że trzeba tłumaczyć widzowi co ma myśleć? Takie amerykanizmy u takiego reżysera to samodegradacja. Zepsuł swoje dzieło, jego sprawa. Ja z kolei zapłaciłem za seans i straciłem czas.
Mam wrażenie że wstawki historyczne były po to aby zatrudnić nazwiska i przyciągnąć widzów do kin. Pazura, Więckiewicz, Pawlicki zainkasowali jakieś sumki, ich wkład w film praktycznie (może poza Pazurą) żaden.A kasa od widza wyciągnięta. Nieładnie. Od Machulskiego należy wymagać więcej.

To samo jeśli chodzi o aluzje polityczne. I tutaj Machulski okazał się politycznym abderytą. Ja rozumiem jego sympatie i antypatie, każdy ma do nich prawo. Machulski też. Jednak postać Dolnego charakteryzowana na Kaczyńskiego, swoją głupotą pasuje bardziej do Petru z Nowoczesnej czy innych gwiazd PO niż właśnie do Kaczyńskiego. Przecież te przejęzyczenia, gafy wynikające z braku wiedzy elementarnej stały się kultowe za sprawą wspomnianego pana z Nowoczesnej czy pań posłanek z PO. Zatem albo Machulski jest w tej dziedzinie ignorantem, co źle o nim świadczy jeśli wpisuje takie dialogi w scenariusz, albo dostał ultimatum że takie aluzje muszą w filmie być, co świadczy o nim jeszcze gorzej.
Co do gry aktorskiej- Bołądź widziałem już znacznie lepszej formie, choć źle nie wypadła. Domańską trudno ocenić, zbyt mało o niej wiem. Wypadła znośnie mimo wszystko. Zieliński i Braciak zagrali swoje. Najwyżej oceniam Szczepkowską i Żurawskiego. Reszta aktorów zagrała epizody więc trudno oceniać (poza Pazurą i jego świetną charakteryzacją). Zresztą nie pamiętam żeby Czarek kiedykolwiek i gdziekolwiek wypadł źle, nawet grając epizody.
Sumując, moja ocena jest taka:
Machulski skończył się na "Vinci" a wenę wyczerpał do zera w "Ile waży koń trojański". Miał być powrót a wyszła klapa. On jest dobry wtedy kiedy fabuła jest szybka, logiczna, ubarwiona trafnymi i śmiesznymi dialogami. Bez jakichkolwiek dygresji w których błądzi swoją wyobraźnią.
Dlatego też oceniam ten film bardzo nisko, bo taki w rzeczywistości jest. Lepiej poczekać na emisję w TV, gdzie przerwy reklamowe i tak nie wybiją z rytmu, można zaparzyć herbatę czy kawę albo pójść do WC.