Film dobry, chwyta za serce, dziala na emocje, ale ... co gorsza (dla producentow i intencjo-dawcow) sklania rowniez do myslenia (ale nie myslenia durnia). Ukazane jest w tym filmie tylko amerykanskie "zbrodnicze oblicze". Ale jeden, bardzo krotki, a kluczowy dla calego filmu watek - przejechania dziecka, przez wojskowy konwoj - a wiec owe "narodziny potwora" (scenarzysta jasno sugeruje, ze zolnierz od tego momentu stal sie potworem, nie znajdujac zadnej pomocy, podpory psychicznej u ojca, kiedy probowal sie dodzwonic) - rozwalaja ze az smiac sie chce. Po pierwsze, jesli chodzi o to dziecko, to jest takie przyslowie: gdzie drwa rabia -
tam wiory leca. Po drugie: gdyby islamisci nie stosowali dzieciecych
pulapek na konwoje, wtedy procedury byly by inne i na pewno taki patrol grzecznie by sie zatrzymal przed dzieciaczkiem, poczekal az tamto sie pobawi pileczka do woli.
Generalnie ten film jest dla mnie kolejna lewacka agitka ukazujaca "zbrodnicze" metody zaprowadzania demokracji u dzikusow (naturalnie o metodach dzkusow ani be-ani me) w celu wyhodowania ZOLNIERZA WSPOLCZUJACEGO, EMPATY, pedala o niskim morale ktory 20 razy zastanowi sie zanim w cos strzeli. I dlatego wlasnie cywilizacja Zachodnia w koncu upadnie a nasze miejsce zajma dzikusy, ktore skrupulow zadnych nie maja.