Który to już z kolei projekt Haggisa, który nie zawodzi? Nie chce mi się liczyć. Bez wątpienia "W dolinie Elah" to przepełnione emocjami, niegłupie kino. Bardzo mocno antywojenny, ale w żadnym wypadku nie antyamerykański (a zauważyłem, że niektórzy mu to zarzucają). Wiele już było tego typu opowieści, ale uważam, że ta jest jedną z najlepszych, gdyż trafia w samo sedno. Temat ukazany jest z perspektywy jednostki, co zdecydowanie nadaje mu bardzo emocjonalnego rysu. Niesamowity jest Tommy Lee Jones, a w tej roli bardzo łatwo było popaść w banał. Niezły jest też epizod Sarandon, ale ona nie miała trudnego zadania. Na plus (ale tym razem malutki) należy również ocenić występ Charlize Theron, chociaż przyznaję, że w kilku momentach mnie irytowała, a jej motywacja i poczynania nie były dla mnie do końca wiarygodne.
Poza tym mogę temu filmowi zarzucić kilka chwytliwych (a niepotrzebnych) motywów i jednak (zaledwie w paru miejscach) pójście na łatwiznę. To jednak nie ma prawa zaważyć na ocenie końcowej tego naprawdę ważnego, choć wcale nie oryginalnego, filmu. Chyba wreszcie twórcy zza oceanu nauczyli się pokazywać pewne sprawy takimi jakie są, a nie takie jakimi być powinny.