"Niech żyją święte Niemcy". To miał być żart? Oni nigdy nie będą święci - tego się nie osiąga gazując ludzi w obozach, albo paląc ich w krematoriach. Nawet w 2005, jak Ratzinger został Papieżem, to przyjęli to z obojętnością - nawet w katolickiej Bawarii.
Widzę, że lubisz stawiać się w roli nieomylnego sędziego. Dla twojej wiadomości ten zwrot był równie ważny dla Niemców jak dla Polaków "Jeszcze Polska nie zginęła". Nie wiem po co nawiązujesz do współczesności skoro cała Europa przeżywa kryzys wiary. Polacy też mieli Jana Pawła 2 i co dzisiaj zostało z jego dziedzictwa?
Faktem jest, że ci wszyscy "zdrajcy" ze Staufenbergiem na czele wcale nie byli do końca dobrymi Niemcami, jak się o nich mówi. Oni po prostu widzieli co się dzieje, a mianowicie to, że Niemcy zaczynają poważnie przegrywać wojnę i chcieli ocalić kraj od zniszczenia. Wiedzieli, że Hitler nigdy nie będzie negocjował z Aliantami i Rosjanami i dlatego chcieli go zabić.
Co ma Ratzinger do "Świętych Niemiec"? Zupełnie nic. To po co pisać byle co, kiedy nie zna sie historii Niemiec pochodzenia tego określenia?
To zdanie jest autentyczne, z początku myślałem, że tylko na potrzeby filmu wymyślono tekst, aby było patetycznie w momencie rozstrzelania Stauffenberga, jednak po filmie zapoznałem się z tą postacią lepiej.