"Warany z Komodo" powstały z fantazji o dwóch filmach: dokumentalnym, skupionym na obserwacji grupy dorosłych autystów mieszkających na Farmie Życia oraz niemożliwej do opowiedzenia fabule o młodej rodzinie, która chce złożyć ofiarę z własnego syna. Prawdziwych i fikcyjnych bohaterów filmu łączy wspólna praca w ośrodku terapii pod Krakowem. Fabułę rodzinną porządkuje fantazja na temat gestu pierwotnej ofiary. Czym może stać się taka ofiara w laickim świecie bez żadnego boga i bez żadnej wiążącej idei? Na ile rzeczywistość i film są w stanie zaakceptować niewygodną, ludzką fantazję?
Debiut filmowy Michała Borczucha – reżysera teatralnego, autora szeroko dyskutowanych spektakli wystawianych m.in. w Starym Teatrze w Krakowie, TR Warszawa czy wrocławskim Teatrze Polskim. Podobnie jak w swoich eksperymentalnych realizacjach scenicznych, w "Waranach z Komodo" Borczuch łączy poetykę baśni z doświadczeniem pracy z rzeczywistością – w tym przypadku światem osób autystycznych mieszkających w ośrodku terapii pod Krakowem. Obserwujemy tu ich codzienne sprawy, rozmowy zdradzające ich marzenia i problemy. Równolegle z dokumentalną opowieścią, mogącą przywieść na myśl słynnych "Nienormalnych" Jacka Bławuta, śledzimy jednak fabularyzowaną historię Agaty i Franka – młodego małżeństwa, które swojego kilkuletniego synka chce złożyć w ofierze. Fakt, że nie wiemy, czemu ofiara ta miałaby służyć, czy nieoczywiste połączenie dwóch wątków, wprowadza niepokój i dyskomfort – pojawiają się kolejne pytania, na które widz sam musi sobie odpowiedzieć.